Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚝𝚠𝚎𝚗𝚝𝚢 𝚘𝚗𝚎♪

"Bała się uczuć, bała się zaufania. Właściwie bała się jakiegokolwiek bliższego kontaktu, nie chciała zostać zraniona i tak samo nie chciała nikogo ranić. Teraz jednak ma dwa bijące dla niej serca na dłoni - Co z nimi zrobi?"

❀❀❀❀

– Co? – poczułam jakby ktoś ugodził mnie sztyletem w serce. Przecież każda normalna osoba by się cieszyła, więc dlaczego ja nie potrafiłam? To nie tak, że nie doceniałam go jako osoby. Prawdę mówiąc, Chan był dla mnie bardzo bliski. Jednak przypomniałam sobie słowa Tae, które ugodziły we mnie ze zdwojoną siłą.

Ono bije dla ciebie. Zawsze biło tylko dla ciebie, rozumiesz? Nie łam go..

– Nie chciałaś tego usłyszeć, prawda? – odezwał się po chwili, a w jego głosie była dosłyszalna nutka zawodu.

– Nie.. to nie tak. – właściwie sama nie wiedziałam jak opisać to co czuję, i czy w ogóle można to jakoś rozsądnie opisać.

– Więc jak, hmm? – dzieląca nas odległość stała się jeszcze mniejsza. Odwróciłam głowę w drugą stronę by nie musieć wpatrywać się w jego smutne oczy.

Nie chciałam łamać nikomu serca..

– Odsuń się od niej! – usłyszałam stanowczy, niski głos a zza rogu wyłonił się rozwścieczony Taehyung.

Chanyeol zachował się tak jakby chciał mnie ochronić i przycisnął swoje ciało do mojego jeszcze bardziej.

– Jest i twój wybawca, jak zawsze w doskonałym momencie. – prychnął pod nosem Chan. Tae podszedł do niego bliżej i spojrzał na mnie badawczo. Chciał rozczytać moje emocje, zauważył że jestem nieco przestraszona i zdezorientowana więc złapał mnie za rękę. Jednak drugi chłopak zrobił to samo, obaj posłali sobie mordercze spojrzenia. Przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam główkować jak uniknąć kolejnej kłótni między nimi.

– Byliście przecież już pogodzeni. – zauważyłam. Miałam wrażenie, mój głosik był niczym w porównaniu do ich niskich tonacji.
Spojrzeli się po sobie, a następnie ich wzrok padł na mnie.

– Byliśmy. – odparł gorzkim tonem Taehyung, wciąż trzymając mnie za rękę.

– Dlaczego nie możecie przestać się o mnie kłócić? Mam tego serdecznie dość, nie jestem nikim kto mógłby być wart zrujnowania wieloletniej przyjaźni do cholery! – wrzasnęłam, chcąc im uświadomić sens całej wypowiedzi. Oni jednak zdawali się być niewzruszeni, Taehyung pociągnął mnie mocno za rękę. Jego rywal widząc poczynania chłopaka, zrobił to samo tylko mocniej.

– Ya! To boli! – zignorowali to, dalej bawiąc się w przeciąganie liny.

– Uspokójcie się! – wyrwałam się z ich uścisku i skrzyżowałam ręce na wysokości piersi. Nie czułam się urażona, jedynie zła. Raczej wściekła, jak mogli doprowadzić do rozpadu ich przyjaźni przez jakąś głupią dziewczynę?

W tym wypadku byłam nią ja, jednak wciąż uważałam to za błahy powód.

– Nic dla niej nie znaczysz. Jesteś tylko głupim przyjacielem. – powiedział Chan, w kierunku drugiego.

Taehyung zacisnął szczękę i wbił swój natarczywy wzrok we mnie. Oczekiwał chyba, że coś powiem.

– Tak? To patrz. – podszedł do mnie pewnym krokiem i wbił się w moje wargi, przyszpilając mnie do ściany. Podłożył jednak swoją dłoń pod moją głowę, bym się nie zraniła. Z początku miałam zamiar go odepchnąć i okrzyczeć, ale po kilku sekundach cała złość się rozpłynęła. Na moment zapomniałam o tym, że był tam Chan. Zapomniałam o tym gdzie byliśmy, zapomniałam o całym bożym świecie. Byłam tylko ja i Taehyung. Ta bliskość mogła trwać wieki, ale z czasem pojawiły się wyrzuty sumienia.

Przecież Chan ofiarował mi swoje serce na dłoni, wyznał uczucia. A teraz jest zmuszony patrzeć na to jak jego wróg całuje jego ukochaną. Jak robi to czego on chciał zawsze dokonać. Oderwałam się od chłopaka, ale Chana już nie było. Nie miał siły dłużej się temu przypatrywać.

– Jak mogłeś mu to zrobić? Nie możesz mnie wykorzystywać do zemsty, nie jestem przedmiotem! – powiedziałam z wyrzutem.

– Należało mu się! – podniósł głos i trochę się ode mnie odsunął.

– Tak? Co takiego zrobił? Zakochał się we mnie? Myślisz, że należę do ciebie? – uniosłam brwi.

– Zrobił coś o wiele gorszego. – powiedział ledwo słyszalnie, jakby w obawie przed tym że będę dopytywać o szczegóły. Jednak na jego nieszczęście słuch mam bardzo dobry.

– Co masz na myśli? – spytałam, marszcząc brwi.

– Założył się o to, że się w nim zakochasz. To tradycja naszej szkoły, kiedy przychodzi nowa dziewczyna chłopacy z najstarszych klas zakładają się kto i jak szybko sprawi że dziewczyna się w nim zakocha. Dlatego cię tak przed nim broniłem, dlatego próbowałem cię uchronić. Rzecz w tym, że podczas wykonywania zakładu on naprawdę się w tobie zakochał. Dla mnie sam fakt, że posunął się do zrobienia czegoś takiego i to jeszcze tobie jest niewybaczalny. – złapał mnie lekko za rękę, w pierwszej chwili chciałam go odtrącić. Jednak dlaczego miałabym karać go, przecież chciał mi pomóc.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – spojrzałam w jego smutne oczy.
Zauważył, że mnie to dotknęło.

– Nie chciałem dokładać ci problemów, wiedziałem przez co ostatnio przechodziłaś. – dotarło do mnie, że wszystko co robił było z troski o mnie. Tutaj zaczęłam rozróżniać dwa rodzaje troski. Troska Taehyung'a polegała na chronieniu mnie przed światem. Zaś troską mojego ojca polegała na kontrolowaniu mnie.

– Dziękuję, Taehyung. – wyszeptałam, gdy zamknął mnie w swoich ramionach.

– Nie ma za co, Rosie. – oparł podbródek o moją głowę i cicho westchnął. Staliśmy tak dłuższą chwilę, wsłuchiwałam się w bicie jego serca i wdychałam jego przyjemny zapach.

– Jest ci smutno, prawda? – spytał po chwili.

– Tak, uważałam go za przyjaciela. Był mi dość bliski. – zaczął głaskać moje plecy. Jego dotyk stawał się dość uzależniający, pozwalał mi zapomnieć o problemach i się zrelaksować.

Jednak pozostał jeden problem, którego nie mogłam wyrzucić z mojej głowy.

– Taehyung?

– Tak?

– Muszę ci coś powiedzieć.


Ophelia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro