Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚝𝚑𝚒𝚛𝚝𝚢 𝚜𝚒𝚡♪

“Wysiadając z samolotu w Korei oboje odczuli ogromną ulgę. Spadł im ciężar z serca, którym był strach.”

Rosie! – kobieta rzuciła się na mnie w drzwiach, ignorując swojego syna.

– Tak bardzo za panią tęskniłam.. – odparłam całkiem szczerze.

– To ja pójdę wziąć prysznic, zaczynam cuchnąć po nocy spędzonej w parku. – zaśmiał się, widząc reakcję swojej mamy która nie miała bladego pojęcia o przygodzie jaką przeszliśmy.

Gdy chłopak zniknął za drzwiami, kobieta odsunęła się ode mnie kładąc swoje ręce na moich ramionach i uważnie mi się przyjrzała od góry do dołu. Jej wyraz twarzy wskazywał na smutek i żal, prawdopodobnie zauważyła że zrzuciłam parę kilogramów.

– Co oni ci zrobili.. ale nie martw się, ten koszmar już się skończył. Już nigdy nie pozwolimy im cię nam zabrać, a teraz powiedz mi co byś zjadła. Oboje musicie być potwornie głodni, pozwalali ci w ogóle jeść? – kobieta zalewała mnie falą pytań, prowadząc do stołu przy którym mnie posadziła.

– Cóż.. miałam dietę, której moi rodzice ściśle pilnowali. – rzuciłam ponuro, nie chcąc zagłębiać się w ten temat.

– To może Ramen? I Kimchijeon, może jeszcze Bulgogi.. ? – zmieniła szybko temat, widząc moją reakcję. Kochałam tą kobietę, traktowałam ją jak własną matkę. Doskonale wiedziała kiedy uciąć konwersację i przeskakiwała na inny temat.

– Tak, dawno nie jadłam pani specjałów. – powiedziałam zaczynając się zamartwiać o to gdzie się teraz podzieję. Miałam sporo oszczędności, jednak musiałam je rozłożyć na dłuższy okres czasu, do tego były one odkładane w celu moich studiów. Musiałabym kupić sobie także nowe ubrania, dlatego że większość została w Stanach.

– Wyglądasz na zmęczoną. Wnioskuję, że Taehyung nie żartował z nocowaniem w parku. Idź się przespać, obudzę cię jak będzie gotowe. – rozpromieniła się, próbując nieco podnieść mnie na duchu.

Skinęłam tylko głową, wstając z krzesła i udałam się w stronę wskazanego przez kobietę pokoju. Prawdopodobnie należącego do Taehyung’a. Było to niewielkie, przytulne pomieszczenie. Ściany w kolorze jasnej szarości i akcenty ciemnego drewna nadawały wnętrzu szczególnego klimatu. W rogu stał keyboard, na środku duże wygodne łóżko a w rogu spora szafa i biurko.
Do pokoju wpadały jasne promienie słoneczne, przez lekko prześwitujące zasłony zdobiące okno.

Podeszłam do keyboard’u, przy którym leżał stos kartek. Byłam ciekawa czy była to piosenka, o której chłopak pisak w listach. Nie było mi jednak sposób się dowiedzieć, gdyż poczułam ciepły oddech na mojej szyi i chłodne dłonie oplatające od tyłu moją talię.

– Nie wolno. – wyszeptał wprost w moje ucho, przez co ciarki obezwładniły moje ciało. Zauważyłam, że przy nim traciłam nad sobą panowanie.

– Chciałam tylko zerknąć.. – usprawiedliwiłam się.

– Aish, jesteś taka urocza. – zaciągnął się moim zapachem i się zaśmiał.
– Jednak zdecydowanie przyda ci się prysznic, dam ci jakieś ubrania. – odsunął się ode mnie zostawiając nieprzyjemną pustkę wokół mnie.
Dopiero teraz miałam lepszą okazję mu się przyjrzeć. Z końcówek jego lekko falowanych włosów ściekały kropelki wody, co dodawało mu uroku. Jego szerokie ramiona opinał biały t-shirt, a nogi zdobiły spodnie dresowe pasujące do koloru ścian pokoju. Nawet w takim wydaniu potrafił zapierać dech w piersiach.

– Już się napatrzyłaś? – uśmiechnął się zadziornie, podając mi czarną bluzę i spodenki.

– Głupek. – mruknęłam pod nosem, opuszczając pomieszczenie.

||||||||||||||||||||||||||||||||

– I wtedy schowaliśmy się pod łóżkiem. – odparł zafascynowany całą historią Taehyung.

– I wybiegliśmy schodami pożarowymi. – dodałam, wpatrując się w zdziwione miny przyjaciół.

– I? I co było dalej? – zawołał zaciekawiony Hoseok.

– Uciekliśmy, a noc spędziliśmy pod gołym niebem w parku. – dokończył Taehyung.

– No dobra, a jak tu trafiliście? – uniósł brew Namjoon.

– Mój narzeczony.. to znaczy, były narzeczony nam pomógł. – odparłam ku zdziwieniu całej grupy.

– WILLIAM?! – krzyknęli wszyscy w tym samym czasie, a spojrzenia wszystkich obecnych w kawiarni spoczęły na nas.

– Cicho! – zaśmiałam się.

– Spokojnie, też byłem do niego wrogo nastawiony. Ich związek to była ustawka, oboje chcieli zadowolić swoich rodziców. – wyjaśnił reszcie brunet.

– Aaa

– Muszę przyznać, że pomimo roku jesteś jeszcze bardziej urocza Rosie. – odparł po chwili ciszy Jimin, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.

– Aish.. przestań ją zawstydzać. Zobacz jaka jest chuda, nie popadajmy w skrajności. – oburzył się Jungkook, popijając swoje ulubione mleko bananowe.

– Jk, nie narzekaj. To nie jej wina, przecież przytyje. Prawda Rosie? – spytała zatroskana Semi, patrząc z wyrzutem na chłopaka.

– Tak, postaram się. – wymusiłam uśmiech wciąż wpatrując się w Jungkooka. Będę musiała z nim porozmawiać sam na sam, podobno przeżył mój wyjazd równie mocno co Tae. Zawsze miałam z nim najlepszy kontakt, tak jak z Semi, Jiminem i Taehyung’iem ze względu na niewielką różnice wieku między nami. Jednak nie wiedziałam, że tyle znaczę dla tego uroczego królika.

– Hej, gdzie ty się gapisz. Ja jestem tutaj. – usłyszałam przy swoim uchu poirytowanego Taehyung’a. Widząc brak reakcji z mojej strony, złapał za mój podbródek i odwrócił moją głowę w swoją stronę.

– Teraz lepiej. – uśmiechnął się, lekko podgryzając dolną wargę na co przewróciłam oczami.

Cholerny zazdrośnik.




– Późno już, będziemy się już zbierać.– odparłam po kilku minutach wstając z miejsca. Moje oznajmienie spotkało się z jękami niezadowolenia ze strony moich towarzyszy.

– Tak dawno cię nie widzieliśmy.. – wymamrotał pod nosem Yoongi.

– Wiem. Przepraszam was, ale jestem naprawdę zmęczona. Jedyne o czym teraz marzę to wygodne łóżko i błogi sen.

– Spotkajmy się jutro. – zaproponował Jin, co spotkało się ze sporym entuzjazmem reszty towarzyszy.

– Jasne, ma ktoś kontakt z Chanem? – uniosłam brwi, przy zadawaniu pytania. Nagle wszyscy się zasmucili, a między nami zapadła niezręczna cisza.

– O czymś nie wiem?

– Rosie.. Chan wyjechał. Nie mógł znieść twojej nieobecności, i stwierdził że tak będzie lepiej. – wyjaśnił Namjoon spokojnym tonem.

– Cóż.. – nie ukrywałam, że mnie to zabolało. Chan pomimo swojego zachowania był wciąż moim przyjacielem, naprawdę go lubiłam. Miałam zamiar naprawić nasz kontakt i znaleźć mu jakąś przyzwoity drugą połówkę.

– To my się już będziemy zbierać. Do jutra, gnojki. – Taehyung wstał z krzesła, chwytając mnie pod ramię.

– Paaaa

– Paa Rosie!

– Uważajcie na siebie! – krzyknęła za nami Semi, gdy opuszczaliśmy lokal.






Ophelia.

Podoba wam się pomysł z dodawaniem gifów do rozdziałów? Koniecznie dajcie znać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro