♪𝚝𝚑𝚒𝚛𝚝𝚢 𝚜𝚒𝚡♪
“Wysiadając z samolotu w Korei oboje odczuli ogromną ulgę. Spadł im ciężar z serca, którym był strach.”
– Rosie! – kobieta rzuciła się na mnie w drzwiach, ignorując swojego syna.
– Tak bardzo za panią tęskniłam.. – odparłam całkiem szczerze.
– To ja pójdę wziąć prysznic, zaczynam cuchnąć po nocy spędzonej w parku. – zaśmiał się, widząc reakcję swojej mamy która nie miała bladego pojęcia o przygodzie jaką przeszliśmy.
Gdy chłopak zniknął za drzwiami, kobieta odsunęła się ode mnie kładąc swoje ręce na moich ramionach i uważnie mi się przyjrzała od góry do dołu. Jej wyraz twarzy wskazywał na smutek i żal, prawdopodobnie zauważyła że zrzuciłam parę kilogramów.
– Co oni ci zrobili.. ale nie martw się, ten koszmar już się skończył. Już nigdy nie pozwolimy im cię nam zabrać, a teraz powiedz mi co byś zjadła. Oboje musicie być potwornie głodni, pozwalali ci w ogóle jeść? – kobieta zalewała mnie falą pytań, prowadząc do stołu przy którym mnie posadziła.
– Cóż.. miałam dietę, której moi rodzice ściśle pilnowali. – rzuciłam ponuro, nie chcąc zagłębiać się w ten temat.
– To może Ramen? I Kimchijeon, może jeszcze Bulgogi.. ? – zmieniła szybko temat, widząc moją reakcję. Kochałam tą kobietę, traktowałam ją jak własną matkę. Doskonale wiedziała kiedy uciąć konwersację i przeskakiwała na inny temat.
– Tak, dawno nie jadłam pani specjałów. – powiedziałam zaczynając się zamartwiać o to gdzie się teraz podzieję. Miałam sporo oszczędności, jednak musiałam je rozłożyć na dłuższy okres czasu, do tego były one odkładane w celu moich studiów. Musiałabym kupić sobie także nowe ubrania, dlatego że większość została w Stanach.
– Wyglądasz na zmęczoną. Wnioskuję, że Taehyung nie żartował z nocowaniem w parku. Idź się przespać, obudzę cię jak będzie gotowe. – rozpromieniła się, próbując nieco podnieść mnie na duchu.
Skinęłam tylko głową, wstając z krzesła i udałam się w stronę wskazanego przez kobietę pokoju. Prawdopodobnie należącego do Taehyung’a. Było to niewielkie, przytulne pomieszczenie. Ściany w kolorze jasnej szarości i akcenty ciemnego drewna nadawały wnętrzu szczególnego klimatu. W rogu stał keyboard, na środku duże wygodne łóżko a w rogu spora szafa i biurko.
Do pokoju wpadały jasne promienie słoneczne, przez lekko prześwitujące zasłony zdobiące okno.
Podeszłam do keyboard’u, przy którym leżał stos kartek. Byłam ciekawa czy była to piosenka, o której chłopak pisak w listach. Nie było mi jednak sposób się dowiedzieć, gdyż poczułam ciepły oddech na mojej szyi i chłodne dłonie oplatające od tyłu moją talię.
– Nie wolno. – wyszeptał wprost w moje ucho, przez co ciarki obezwładniły moje ciało. Zauważyłam, że przy nim traciłam nad sobą panowanie.
– Chciałam tylko zerknąć.. – usprawiedliwiłam się.
– Aish, jesteś taka urocza. – zaciągnął się moim zapachem i się zaśmiał.
– Jednak zdecydowanie przyda ci się prysznic, dam ci jakieś ubrania. – odsunął się ode mnie zostawiając nieprzyjemną pustkę wokół mnie.
Dopiero teraz miałam lepszą okazję mu się przyjrzeć. Z końcówek jego lekko falowanych włosów ściekały kropelki wody, co dodawało mu uroku. Jego szerokie ramiona opinał biały t-shirt, a nogi zdobiły spodnie dresowe pasujące do koloru ścian pokoju. Nawet w takim wydaniu potrafił zapierać dech w piersiach.
– Już się napatrzyłaś? – uśmiechnął się zadziornie, podając mi czarną bluzę i spodenki.
– Głupek. – mruknęłam pod nosem, opuszczając pomieszczenie.
||||||||||||||||||||||||||||||||
– I wtedy schowaliśmy się pod łóżkiem. – odparł zafascynowany całą historią Taehyung.
– I wybiegliśmy schodami pożarowymi. – dodałam, wpatrując się w zdziwione miny przyjaciół.
– I? I co było dalej? – zawołał zaciekawiony Hoseok.
– Uciekliśmy, a noc spędziliśmy pod gołym niebem w parku. – dokończył Taehyung.
– No dobra, a jak tu trafiliście? – uniósł brew Namjoon.
– Mój narzeczony.. to znaczy, były narzeczony nam pomógł. – odparłam ku zdziwieniu całej grupy.
– WILLIAM?! – krzyknęli wszyscy w tym samym czasie, a spojrzenia wszystkich obecnych w kawiarni spoczęły na nas.
– Cicho! – zaśmiałam się.
– Spokojnie, też byłem do niego wrogo nastawiony. Ich związek to była ustawka, oboje chcieli zadowolić swoich rodziców. – wyjaśnił reszcie brunet.
– Aaa
– Muszę przyznać, że pomimo roku jesteś jeszcze bardziej urocza Rosie. – odparł po chwili ciszy Jimin, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
– Aish.. przestań ją zawstydzać. Zobacz jaka jest chuda, nie popadajmy w skrajności. – oburzył się Jungkook, popijając swoje ulubione mleko bananowe.
– Jk, nie narzekaj. To nie jej wina, przecież przytyje. Prawda Rosie? – spytała zatroskana Semi, patrząc z wyrzutem na chłopaka.
– Tak, postaram się. – wymusiłam uśmiech wciąż wpatrując się w Jungkooka. Będę musiała z nim porozmawiać sam na sam, podobno przeżył mój wyjazd równie mocno co Tae. Zawsze miałam z nim najlepszy kontakt, tak jak z Semi, Jiminem i Taehyung’iem ze względu na niewielką różnice wieku między nami. Jednak nie wiedziałam, że tyle znaczę dla tego uroczego królika.
– Hej, gdzie ty się gapisz. Ja jestem tutaj. – usłyszałam przy swoim uchu poirytowanego Taehyung’a. Widząc brak reakcji z mojej strony, złapał za mój podbródek i odwrócił moją głowę w swoją stronę.
– Teraz lepiej. – uśmiechnął się, lekko podgryzając dolną wargę na co przewróciłam oczami.
Cholerny zazdrośnik.
– Późno już, będziemy się już zbierać.– odparłam po kilku minutach wstając z miejsca. Moje oznajmienie spotkało się z jękami niezadowolenia ze strony moich towarzyszy.
– Tak dawno cię nie widzieliśmy.. – wymamrotał pod nosem Yoongi.
– Wiem. Przepraszam was, ale jestem naprawdę zmęczona. Jedyne o czym teraz marzę to wygodne łóżko i błogi sen.
– Spotkajmy się jutro. – zaproponował Jin, co spotkało się ze sporym entuzjazmem reszty towarzyszy.
– Jasne, ma ktoś kontakt z Chanem? – uniosłam brwi, przy zadawaniu pytania. Nagle wszyscy się zasmucili, a między nami zapadła niezręczna cisza.
– O czymś nie wiem?
– Rosie.. Chan wyjechał. Nie mógł znieść twojej nieobecności, i stwierdził że tak będzie lepiej. – wyjaśnił Namjoon spokojnym tonem.
– Cóż.. – nie ukrywałam, że mnie to zabolało. Chan pomimo swojego zachowania był wciąż moim przyjacielem, naprawdę go lubiłam. Miałam zamiar naprawić nasz kontakt i znaleźć mu jakąś przyzwoity drugą połówkę.
– To my się już będziemy zbierać. Do jutra, gnojki. – Taehyung wstał z krzesła, chwytając mnie pod ramię.
– Paaaa
– Paa Rosie!
– Uważajcie na siebie! – krzyknęła za nami Semi, gdy opuszczaliśmy lokal.
Ophelia.
Podoba wam się pomysł z dodawaniem gifów do rozdziałów? Koniecznie dajcie znać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro