Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚜𝚒𝚡𝚝𝚢 𝚝𝚑𝚛𝚎𝚎♪

“Baby, your perfect for me.”






Chłopak szedł ze mną długimi korytarzami domu, aż w końcu dotarł do drewnianych starych drzwi przy których się zatrzymaliśmy.

– Nigdy tu nie byłam. Babcia pokazała mi wszystko, z wyjątkiem tego pokoju. – wyznałam zdziwiona.

– Nuda skłania człowieka do różnych rzeczy. – zaśmiał się, otwierając przede mną drzwi i wpuścił mnie pierwszą trzymając dłoń w dole moich pleców.

Moim oczom ukazało się sporej wielkości pomieszczenie z ogromnymi oknami rozciągającymi się na ścianie, z widokiem na samo jezioro. Na środku pokoju stał czarny fortepian, a wokół niego bukiety róż w wazonach. Jedynym źródłem oświetlenia było światło księżyca, które odbijało się także od gładkiej tafli wody wpadające przez szyby i świeczki poustawiane co krok.

– I co? Zaskoczona? – usłyszałam szept przy uchu.

– B-bardzo. – głos ugrzązł mi w gardle. Nikt nigdy nie przygotował dla mnie czegoś takiego, wzruszyłam się. Oczy zaszły mi mgłą, przez słoną powłokę chcąca się wydostać na zewnątrz. Zamrugałam, pozwalając jej na ucieczkę tym samym odwracając głowę w bok.

– Aniołku, czy ty płaczesz? – zapytał, przyciągając mnie bliżej siebie tym samym zmuszając bym na niego spojrzała. Pokiwałam jedynie głową, w obawie przed tym że jeśli się odezwę to rozkleję się na dobre.

– Przy mnie nie musisz się niczego wstydzić, a już napewno nie emocji. To czyni nas ludźmi, wbrew temu co mówił ci tata. – chłopak mnie “naprawiał”. Postrzegał rzeczy, które zawsze nazywano przy mnie słabościami jako emocje. Udowadniał mi, że nie jestem słaba jedynie ludzka. Łatał każdą dziurę, którą zrobił mój ojciec. Był delikatny i czuły, dbał o mnie i troszczył.

Niczym o różę – białą różę, która jest zbyt piękna by ją zranić ale zbyt słaba by naprawić.

Pozwolił mi się wtulić w swoją szyję, i delektować jego przyjemnym męskim zapachem.

Po chwili jednak wpadł na pewien pomysł i odsunął się ode mnie, pozostawiając mnie z poczuciem chwilowej pustki. Podszedł do szafki, na której znajdował się magnetofon i włączył muzykę. Podszedł do mnie, kłaniając się niczym dżentelmen i ujął moją dłoń całując jej wierzch.

– Zatańczysz ze mną, Rosie? – odparł czarująco na co pokiwałam głową mrugając kilkukrotnie. To wszystko zdawało się być niczym sen, bałam się że za chwilę się obudzę i powrócę do okrutnej rzeczywistości.

– Tylko ja.. – nie mogłam tego ubrać w słowa, to takie upokarzające.

– Poprowadzę cię. – zapewnił, doskonale wiedząc co chcę powiedzieć. Tak dobrze mnie znał, a co najlepsze wcale nie uważał by umniejszało to mojej wartości.

Ułożył moje dłonie na swoich szerokich ramionach, a swoje umieścił na mojej talii zaciskając na niej swoje długie palce zdobione licznymi pierścieniami.


Zalecam włączyć muzykę dla klimatu♡



Przełknęłam zalegającą mi ślinę w gardle czując jak chłopak prowadzi mnie w rytm przyjemnej dla uszu melodii. Był doskonałym tancerzem, dokładnie wiedział co robi. Poczucie respektu do chłopaka uderzyło we mnie nagle, niczym obrót który na mnie wymusił. Wykonałam go nie potykając się o jego nogi, co było dla mnie sporym osiągnięciem.

Przy każdym ruchu moja zwiewna suknia powiewała w różnych kierunkach, układając się ciekawie.

Byliśmy tylko ja i on, oraz muzyka. Nasze serca biły harmonijnie w tym samym rytmie, synchronizując nasze ruchy. W pewnym momencie chłopak obrócił mnie tyłem do siebie, a moje plecy zetknęły się z jego klatką piersiową. Dłoń Taehyung’a z mojej talii zsunęła się na biodro, obracając mnie jednym zdecydowanym ruchem przodem do siebie. Wstrzymałam oddech gdy druga z jego dłoni powędrowała na moje gołe plecy, przechylił mnie delikatnie na bok. Normalnie pewnie bałabym się, że mnie upuści. Jednak nie on. Nie wybranek mojego serca.

Sam sposób w jaki mnie trzymał przemawiał o miłości i pełnej odpowiedzialności, dając mi pewność że mnie nie puści. Ufałam mu. Ufałam mu jak nikomu innemu.

Nasze usta połączyły się w delikatnym pocałunku. Po chwili, uniósł mnie i zjechał dłońmi wzdłuż moich pleców, aż po pośladki, zatrzymując się na tylnej stronie ud. Podniósł mnie, a ja kurczowo oplotłam ręce wokół jego szyi by nie spaść. Nie przerywając ani na chwilę pieszczoty, posadził mnie na fortepianie kładąc ciepłe dłonie na moich udach które lekko rozmasował.
Moje serce niemal się do niego rwało z każdym drobnym gestem.
Było mu wiernie oddane i walczyło o jego względy za każdym razem gdy wyczuwało jego obecność.

Pocałunki chłopaka przeniosły się na moją szyję, a następnie ponownie wrócił na moją twarz skrupulatnie obcałowując każdy jej zakamarek.
Pragnął pokazać mi jak wiele dla niego znaczę, jak wyjątkowa w jego oczach jestem.

Może to zabrzmi dość samolubnie, ale kochałam mieć go tylko dla siebie. Uwielbiałam gdy poświęcał mi całą swoją uwagę, gdy patrzył tylko na mnie, gdy mówił tylko do mnie, gdy dotykał tylko mnie.

– Jesteś cudowna, Rosie. I cała tylko.. moja. – wyszeptał, tworząc następne ścieżki mokrych pocałunków tym razem na moich obojczykach i całym dekolcie.


Dwójka przyjaciół, a tak naprawdę kochanków. Od zawsze byli sobie przeznaczeni, niegdyś nawet by nie pomyśleli o tym że będą całować się na fortepianie i tańczyć w świetle księżyca. Teraz jednak marzenia i pragnienia przeobraziły się w rzeczywistość. Błogą, cudowną rzeczywistość. Tego nikt nie mógł im odebrać. Chwil spędzonych razem, wspomnień przyprawiających o niewinne rumieńce. Kto wie ile chłopak pocałunków zdoła jeszcze skraść? Kto wie ile jeszcze razy będzie mu dane powiedzieć “Kocham cię”, czy nawet całować jej cudowne słodkie usta.






Ophelia.♡ 

Ach ten Taehyung..

Co powiecie na rozdzialik +18? 😏❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro