Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚜𝚒𝚡𝚝𝚢 𝚗𝚒𝚗𝚎♪

“Please, let me adore her.”






  Coraz mocniejszy wiatr kołyszący gromadami liści dawał znać o tym, że październik zbliża się wielkimi krokami. Mieszkańcy rezydencji żyli w upragnionym spokoju, na który zasłużyli. Każdy z nich przeżył ostatnie wydarzenia na swój indywidualny sposób.
To był jednak czas kiedy mogli zacząć nowy rozdział i zostawić dawne zmartwienia za sobą.

Pukanie do drzwi gabinetu starszej kobiety rozbrzmiało w niewielkim pomieszczeniu. Głowa połyskująca siwym odcieniem uniosła się znad sterty papierów i skierowała w stronę źródła dźwięku.

– Pani Chang. – brunet pojawił się w progu, skłaniając się tak nisko jak tylko mógł. Żywił do kobiety ogromny szacunek i respekt. Dźwigała na swoich plecach przeogromny ciężar, a w tym wszystkim znalazła czas na wspieranie jego sympatii.

– Och! Taehyung! Zapraszam, siadaj śmiało. – ożywiła się nagle na widok chłopaka. Uwielbiała go, nie tylko z tego względu że jej wnuczka była przy nim szczęśliwa jak przy nikim innym ale też dlatego że jego uśmiech był zaraźliwy i emanował dobrą energią.

– Następnym razem daruj sobie pukanie do drzwi, po prostu wejdź. Wiesz, że nie jesteś już tutaj gościem a kimś więcej. – uśmiechnęła się ciepło, składając dłonie.

– W porządku, dziękuję. – chłopak nieśmiało odwzajemnił gest kobiety, siadając naprzeciw niej.
Oczyścił gardło nie wiedząc od czego zacząć. Był poruszony i zestresowany. Jak miał jej zadać to pytanie? I czy w ogóle powinien?

– Co cię martwi chłopcze? – zdjęła okulary ze swojego szczupłego nosa i zatrzymała rękę w powietrzu, przyglądając mu się podejrzliwie.

– Cóż.. – wzrokiem świdrował każdą książkę na regale zajmującym całą ścianę za plecami kobiety.

– No, śmiało. Wyrzuć to z siebie. – ponagliła go, a uśmiech nie opuścił jej buzi na sekundę.

– Więc.. wie pani o tym jakie zamiary mam co do pani wnuczki. Jest mi najbliższa i oczywiście pragnę z tym faktem coś zrobić. Teraz. Wiem, że to bardzo wcześnie.. ale czuję że to odpowiedni moment. – zaczął próbując skupić swoją uwagę na kobiecie. Jego dłonie nieco drżały, wiedział że wszystko zależy od decyzji pani Chang. Jej zdanie było najważniejsze. Bez jej poparcia nie mógł zajść daleko.

– Co masz na myśli? – uniosła jedną brew, odkładając oprawy znanej marki na dębowy blat.

– Chcę.. to znaczy czy zgadza się pani bym oświadczył się pani wnuczce? – kobieta przełknęła ślinę nie kryjąc zaskoczenia. Była zaszokowana pytaniem, które zadał. Nie jego istotą, lecz samą intencją. Z uznaniem oceniła jego pytanie, nie spodziewała się że ktokolwiek mógłby liczyć się z jej zdaniem w tej kwestii. Gdyż było dla niej oczywiste, że zaręczyny się odbędą. To utwierdziło ją tylko w przekonaniu, że to dobry chłopak dla jej wnuczki.

Uwielbiała tego uroczego chłopca.

– To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Nie sądziłam, że mnie o to zapytasz. – odparła z lekkim uśmiechem.

– Uważałem to za konieczność wiedząc ile pani znaczy dla Rosie, i na odwrót.

– Po tym ile przeszliście, ile wyrzeczeń musiałeś się podjąć by być w związku z moją wnuczką.. nie zostawiłeś jej pomimo długiej rozłąki. Ani na moment o niej nie zapomniałeś, a wręcz przeciwnie z każdym dniem coraz bardziej uświadamiałeś sobie o uczuciu jakim ją darzysz. Nie mogłabym powiedzieć inaczej, niż tak. Jesteście sobie przeznaczeni, Taehyung. I ty też o tym wiesz. – odparła czując jak łzy napierają do jej ciemnych oczu.

Chłopak wzruszony wstał, gotów się ukłonić jednak został przywołany gestem dłoni do starszej kobiety, która zamknęła go w objęciach. Tym gestem wyraziła wszystkie swoje uczucia i podziękowała za to jak opiekował się jej skarbem.

– Dałeś jej to czego nigdy nie zaznała od nikogo. Miłość. Więc masz moje błogosławieństwo. – spojrzała w jego oczy z troską i cofnęła się o krok, otwierając kluczykiem z jej kieszeni szkatułkę z biżuterią. Wyglądała na bardzo drogocenną.

W jej dłoni błysnął granatowy kamień zamknięty w srebrnym pierścionku.

– Ten pierścionek spoczywał na moim palcu w dniu zaręczyn. I chcę by ten sam znalazł się na palcu Rosie. I nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że to ty jej go wręczysz. Witaj w rodzinie, Taehyung. – wręczyła mu niezwykle cenny pierścień i spojrzała na zaskoczonego chłopaka.

– Ja.. dziękuję. Obiecuję, że będę ją  chronił i troszczył się jak tylko będę mógł. Kocham ją bezgranicznie i nie ma rzeczy, której bym dla niej nie zrobił. – wyszeptał wdzięcznie. Był wzruszony, nie spodziewał się takiej reakcji.

Jednak stało się.

Otrzymał błogosławieństwo i zamierzał dobrze to wykorzystać.

Chciał ją chronić, kochać, szanować, wielbić. Była sensem jego egzystencji, sensem każdego dnia. Nadała mu większego celu i w każdym dostrzegała dobro pomimo ogromnego zła świata. ”



Ophelia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro