Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚜𝚎𝚟𝚎𝚗𝚝𝚢 𝚏𝚘𝚞𝚛♪

"Don't want to know the other side of a world without you"


🔞 Rozdział +18 🔞


– Co? – zignorowałam go, idąc w stronę schodów.

– Kochanie, błagam nie rób mi tego. Przecież... ja naprawdę nie chciałem, proszę.. – chwycił mnie za rękę, podczas gdy wchodziłam na pierwszy stopień.
Spojrzałam na niego przelotnie. Jego oczy były wyraźnie zaczerwienione i opuchnięte od płaczu. Twarz zmęczona i przerażona, a to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu że mu zależy. Nie mogłam na niego patrzeć, jego widok w takim stanie mnie wyniszczał. Pragnęłam go tylko uszczęśliwiać i widzieć uśmiechniętego.

– Spakuj się. – powtórzyłam obojętnym tonem.

– Błagam nie każ mi się wyprowadzać, ja cię kocham. Nie przekreślaj nas. – ścisnął moją dłoń, a ja miałam ochotę parsknąć śmiechem.
Chłopak nie zrozumiał moich intencji.

– Ja też jadę, wyjeżdżamy do letniej rezydencji w Hiszpanii. Oboje. Nie masz się wyprowadzać, glupolu. – jego rozpacz po sekundzie zniknęła, a na jej miejsce weszła radość. Przytulił mnie, przyciągając moje drobne ciało maksymalnie blisko siebie.

– Nigdy więcej mnie tak nie strasz. – szepnął w moją szyję i pogłaskał mnie po głowie, tuląc jeszcze mocniej. Czułam się naprawdę dobrze w jego ramionach, bezpiecznie. Jednak musieliśmy opuścić kraj po cichu, więc najlepiej było to zrobić w nocy. Jeśli mamy zamiar wszystko zaplanować i zdążyć należy zabrać się za to teraz.

Oderwałam się od jego ciepłego ciała i rozejrzałam po korytarzu.

– Marrie! – zawołałam kobietę, która po chwili pojawiła się u podnóża schodów kłaniając się przed nami nisko.

– Tak, pani Chang? – spojrzała na nas z lekkim zdziwieniem. No tak, naszą wczorajszą kłótnie słyszała cała służba. Co to tego nie miałam żadnych wątpliwości.

– Karz przygotować nasz prywatny samolot, i zorganizuj dla mnie spotkanie z szefem ochrony za godzinę w gabinecie mojej babci. – odparłam, a ona jedynie przytaknęła.

– Oczywiście Pani Chang. Spakować pani bagaż?

– Tak, przygotuj mnie na około dwa tygodnie. – spojrzałam na Taehyung'a z uśmiechem. Tylko my i plaża, to będą wspaniałe wakacje. Zero reporterów, fleszy, głośnych rozmów i plotek na nasz temat.

Po godzinie w progu drzwi gabinetu zjawił się szef ochrony, zaleciłam mu głównie ochronę mojej babci podczas mojej nieobecności. Kazałam także mieć oko na moich przyjaciół, a w szczególności na Jungkooka który pojawiał się ze mną najczęściej. Kilku ochroniarzy będzie leciało z nami, jednak na miejscu będą oni przebywać w osobnym domku dla gości na posesji. Nie chce by ktokolwiek obcy kręcił się po domu. Pragnę ten czas spędzić z chłopakiem i się temu poświęcić, uważam że nam się to należy po tylu złych rzeczach jakie nad ostatnio spotkały.

Kazałam także powiadomić babcię o naszym wyjeździe i wniesienie do prasy o usunięcie wszystkich artykułów. Zamierzałam ulotnić się po cichu, nikogo nie narażając. Wyjechać na parę tygodni, potem może wrócić. W zależności od tego jak się sprawa rozwinie.

***

Siedzieliśmy na swoich miejscach naszego prywatnego samolotu. Byłam godna podziwu, że udało nam się przemknąć niezauważalnie dwoma dużymi Vanami w tym jeden wypełniony po brzegi ochroną.
Jednak jakoś się udało. Mieliśmy dla siebie swoją oddzieloną strefę w samolocie, było naprawdę przytulnie jak na prywatny samolot.

Gdy startowaliśmy wpatrywałam się w widok za oknem, trzymając dłoń Taehyung'a który pogrążył się w krainie Morfeusza gdy tylko znalazł się na pokładzie. Wyrwałam go ze snu, bo zależało mi by wyruszyć w nocy. I to był najlepszy pomysł, dlatego że podejrzewam iż w ciągu dnia nie byłoby tak łatwo przemknąć bez ciekawskich spojrzeń.

Samolot wzbił się w powietrze, zostawiając pod sobą spowitą nocą stolicę. Odetchnęłam z ulgą, mając nadzieję że ten koszmar się skończy i będziemy mogli żyć spokojnie. Pragnęłam również wyciągnąć od Taehyung'a coś o jego "żarcie" z zaręczynami. Wciąż gdzieś z tyłu głowy mnie to dręczyło i zastanawiało, czy mówił na serio?

Wydawał się być zraniony gdy uznałam to za żart. Wizja małżeństwa wciąż była dla mnie nieco przerażająca, z uwagi na to jak to wyglądało u moich rodziców. Nie miałam dobrego przykładu, więc jakim cudem ja miałam stworzyć porządną relację z drugą osobą?

Wciąż bałam się chociażby związku. Decydując się na poważną relację z Tae pokonałam jedną ze swoich fobii i przemogłam się do wielu spraw, nadal jednak z tyłu głowy miałam obraz moich nieszczęśliwych rodziców. Ich małżeństwo było poniekąd zaaranżowane, oboje się nie kochali. Lecz oczywiście świetnie stwarzali pozory kochającej się pary. A to wszystko po to by odziedziczyć firmę i móc być na szczycie, a potem zrujnować życie swojej własnej córce.
Doprawdy cudowna historia.

Moje życie nie jest i nigdy nie będzie łatwe, ale napewno będzie mi o wiele łatwiej kroczyć przez nie z kimś kogo naprawdę kocham przy moim boku. Byłam pewna moich uczuć co do Taehyung'a, ale bałam się relacji. Nie chciałam nigdy nikogo ranić, a zraniłam Chana na którym mi naprawdę zależało i wciąż ranię Jungkooka.

Chłopak stwierdził, że jest w stanie to przełknąć i się ze mną przyjaźnić, ale coraz częściej widzę ile wyrzeczeń go to kosztuje. Jak wiele musi wysiłku włożyć w to, by nie próbować mnie pocałować czy powiedzieć czegoś nie na miejscu. Czasem czuję się nawet niekomfortowo kiedy patrzy na mnie przenikliwie swoim ciemnym spojrzeniem, zupełnie jakby próbował rzucić na mnie miłosny urok i mnie w sobie rozkochać.

Muszę przyznać, że Jungkook jest naprawdę atrakcyjny fizycznie. Jest także wspaniałym przyjacielem, ale nigdy nie czułam do niego nic więcej niż zwykła sympatia lub miłość w przyjacielskim przebraniu.

Wzdrygnęłam się nagle gdy z zamyśleń wyrwał mnie dotyk bruneta. Jego dłoń wędrująca pod moją spódniczkę w kratę.
Więc nie spał, a to gnojek.

– Taehyung.. myślałam, że jesteś zmęczony. – zauważyłam, chwytając za jego rękę by powstrzymać jego działania. Nie żebym nie chciała, ale nie byliśmy sami. Nasza strefa była oddzielona od pozostałych, ale wciąż pozostawało to dość ryzykowne.

– Shh.. – ucałował kącik moich warg, a następnie policzek. Potem zjechał na żuchwę i szyję tworząc ścieżkę mokrych śladów. Jego działania powodowały u mnie przyjemny dreszcz przechodzący przez całe moje ciało, kończąc na kręgosłupie.

Wiedziałam, że chłopak był podniecony. Widziałam to chociażby po wybrzuszeniu w jego spodniach dresowych. Na sam ten widok poczułam nagle uderzenie gorąca.

– Możesz przecież dotknąć, to jest twoje. – wymruczał do mojego ucha, lekko zachrypniętym głosem widząc moją reakcję na jego erekcję. Miałam wrażenie jakby to tylko go zmotywowało.
Nigdy wcześniej nie obcowałam z mężczyzną, więc byłam w tym wszystkim niepewna. Nie wiedziałam co robić ani jak się zachowywać. Miałam jednak wrażenie, że on doskonale wie gdzie mnie pocałować, gdzie dotknąć bym się wręcz rozpływała pod jego dotykiem.

Ten chłopak powodował, że wariowałam. Raz był słodkim, troskliwym i opiekuńczym chłopakiem. Potem zaś zamieniał się w pociągającego, pewnego siebie demona seksu.

Moje usta opuścił cichy jęk, gdy poczułam zimne palce bruneta tuż przy moim wejściu. Drażnił się ze mną, napawając się moimi reakcjami.

Oparłam głowę o jego ramię i zagryzłam delikatnie swoją dolną wargę, kładąc rękę na wybrzuszeniu jego szarych dresów. Chłopak wyraźnie się spiął i wydał z siebie cichy pomruk.
Poczułam sporą satysfakcję, więc postanowiłam pójść o krok dalej i lekko je ścisnęłam.

Chłopak w tym czasie zaczął masować moją kobiecość przez co cicho westchnęłam, musząc dać upust przyjemnemu uczuciu z jakim mnie powoli zaznajamiał.

– Chcesz więcej księżniczko? – wymruczał w moje ucho, omiatając je swoim ciepłym oddechem.
Spojrzałam na niego zamroczona i skinęłam niepewnie głową. Na jego twarzy rozciągnął się triumfalny uśmieszek.

– Poproś o to. – powiedział stanowczym tonem, który już wcześniej dało się usłyszeć z jego ust. Używał go jednak na specjalne okazje.

Gdy zauważył, że się waham chciał zabrać swoją rękę. Nie zdążył jednak tego zrobić, bo ją zatrzymałam. Spojrzał na mnie zdziwiony, jednak na jego twarzy przewinął się cień zadowolenia.

– Proszę. – wyszeptałam i spojrzałam na jego pełne wargi, które oblizał. Już po sekundzie poczułam jak wkłada we mnie jeden palec. Chłopak jakby spodziewał się mojej reakcji, pocałował mnie tłumiąc jęk w swoich ustach. Zaczął poruszać palcem, dalej nie odrywając od siebie naszych spragnionych ust. Wsadziłam dłoń w bokserki Taehyung'a i zaczęłam drażnić się z jego pulsującym członkiem co wyraźnie mu się podobało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro