Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚏𝚘𝚞𝚛𝚝𝚎𝚎𝚗♪

UWAGA!

♡ Zanim przeczytasz udostępnij rozdział znajomym! Będę bardzo wdzięczna. Budujmy zasięgi i poszerzajmy szeregi czytelników. ♡



✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄


Ubrałam na siebie czarną ramoneskę i wyszłam z domu, biorąc torbę w której były narzędzia tortur.

Spokojnie, oszczędzę ich piękne buźki.

Może :)

Chłodny wiatr mierzwił moje gołe kostki, a powoli zachodzące słońce pozostawiało na chodniku piękną pomarańczowoczerwoną poświatę. Minutę przed godziną osiemnastą weszłam do parku i skierowałam się do miejsca, w którym byłam umówiona z dwoma nieszczęśnikami.

Usiadłam na soczysto zielonej trawie i czekałam na chłopców, którzy już po chwili się zjawili.

– Możesz mi wyjaśnić co on tu robi? – powiedział pretensjonalnie Taehyung, pokazując palcem na Chana.

– Chciałem zapytać o to samo. – oparł rękę na biodrze spoglądając na mnie spod byka.

– Usiądźcie. – powiedziałam krótko wskazując na trawę.

– Dlaczego niby mam.. – Chan przewrócił oczami, wykazując swoją niechęć ale w końcu obydwoje usiedli wpatrując się w siebie z pogardą.

– Więc tak, postanowiłam że skoro nie możecie się pogodzić sami to pogodzicie się po mojemu. – wyciągnęłam z torby dwa grzebienie i  zestaw gumek oraz spinek z księżniczkami, hello kitty, postaciami z bajek itp. Miałam tego naprawdę mnóstwo, a teraz można było to dobrze wykorzystać.

– Możesz mi łaskawie wyjaśnić co to i po co to przywlokłaś? – zapytał Tae unosząc jedną brew.

– Więc.. w Stanach na nocowaniach dziewczyny robiły sobie nawzajem fryzury. To powodowało, że się do siebie zbliżały i nawet jeśli się nie lubiły to po jakimś czasie to szło w niepamięć. Stwierdziłam, że zrobię to samo z wami. Waszym zadaniem jest zrobić sobie wzajemnie fryzury i rozmawiać. Macie wyrzucić wszystko co wam leży na sercu, wzajemnie sobie przebaczyć i się pogodzić. – wpatrywali się we mnie z otwartymi buziami.

– Nie mam zamiaru tego robić. – sprzeciwił się Chan.

– Ani ja. – prychnął pod nosem Tae.

– Cóż.. w takim razie nie odejdziecie stąd dopóki tego nie zrobicie, szkoda. – westchnęłam – zapowiada się mroźna noc. – spojrzałam teatralnie w niebo.

– Aish.. dawaj to. – mruknął Taehyung, zabierając ode mnie rzeczy.

Po kilku minutach chłopcy plotli sobie wzajemnie warkoczyki mówiąc oszczerstwa na swój temat.

– Jesteś frajerem i idiotą. – powiedział Taehyung.

– A ty masz kwadratowy uśmiech. – odgryzł się Chan, wpinając mu spinkę hello kitty we włosy.

– A ty masz małe oczy. – odburknął Taehyung, robiąc drugiemu małego, niesfornego koczka z boku głowy.

– Za to ty jesteś baranem i żyjesz w ciągłej nadziei. – dodał Chanyeol.

– Za to ty próbujesz pokazać jaki z ciebie bad boy, a tak naprawdę miękka z ciebie klucha. – pociągnął go za włosy.

– A ty..

– Dobra! Dość. Dość, myślę że już wyrzuciliście to z siebie. Teraz pora na trochę miłych słów. – obaj skrzywili się na moje słowa.

– Nie dam rady z siebie nic takiego wykrztusić. – Taehyung udał, że się dusi.

– A mnie chyba rozbolało gardło. – Chan złapał się za rzekomo bolącą część.

– Ya! Przestańcie mi mydlić oczy. – rzuciłam Chanyeol’owi w głowę grzebieniem. – ma być tak jak mówię. – dodałam po chwili, a gdy zobaczyłam że Tae się śmieje, podniosłam butelkę po wybitej przeze mnie wodzie i cisnęłam nią w jego głowę. Uśmiech od razu zszedł z jego buzi.

– Dalej, gnoje. – ponagliłam ich, kładąc się na trawie na plecach i patrząc w niebo.

– J-jesteś.. emm.. masz.. nie, to też nie to.. czasami nie jesteś aż tak wkurzający. – wydusił z siebie w końcu Taehyung, a ja z ledwością powstrzymywałam się od śmiechu.

Przysięgam, lepszej kary nie mogłam wymyślić.

– A ty.. ty też. – spojrzałam na nich z groźną miną.

– Jesteś całkiem nie głupi.

– Wow.. Chanyeol, robisz postępy. Kontynuujcie. – przymknęłam powieki i w pełni się zrelaksowałam.

– Jesteś.. całkiem przeciętny. – dodał Tae.

– Coś słabo wam to idzie chyba trzeba was trochę zmotywować. – podniosłam się i zrobiłam im kilka zdjęć.

– Chce usłyszeć coś bardzo miłego. Miłego do bólu, inaczej te zdjęcia trafią na stronę szkoły. – zagroziłam im. Wyglądali przekomicznie, spinki i gumeczki na ich włosach sterczały niczym anteny samochodowe, dodatkowo nieudolne warkocze i koczki porozdzielane na cztery strony świata. No i te ich przerażone minki.

– Kocham cię ! – wykrzyknęli do siebie w tym samym czasie.

– Błagam.. – jęknął Tae.

– Możemy już przestać? Proszę...! – obaj rzucili się na kolana. Nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem.

– Jeszcze raz się pokłócicie, a wykorzystam te zdjęcia w odpowiedni sposób. A i mam też nagrane wasze gorące wyznanie, także trzymajcie gęby na kłódkę. – powiedziałam, wstając i wychodząc z parku zostawiając ich zdezorientowanych, klęczących na kolanach.

Świetnie się bawiłam, najlepsza zemsta na świecie.

Ku mojemu zadowoleniu chłopcy byli dziwnie spokojni do końca tygodnia, starałam się unikać obojga tak bardzo jak to było tylko możliwe. Nie tylko dlatego, że chciałam uniknąć plotek ale też dlatego, że najzwyczajniej w świecie miałam dość tej szatańskiej dwójki. Wyjątkowo działali mi na nerwy, powodując że stres który się we mnie zbierał od kilku dni przez egzaminy wzrastał kilkukrotnie.

Ophelia ♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro