♪𝚏𝚘𝚛𝚝𝚢♪
"Pierwsza dama rodu Chanów powróciła i zamierzała położyć kres temu szaleństwu".
- Na litość boską, dlaczego kazałaś jej to robić? Wiedziałam, że jesteś nierozsądna, ale żeby aż tak? - oburzyła się starsza kobieta, gdy znaleźliśmy się w odosobnionym pomieszczeniu z dala od pozostałych gości.
- To była ostatnia wola twojego syna. - zauważyła matka.
- A ty niczym niewolnica posłuchałaś się woli zmarłego. A to ci niespodzianka. Mój syn nie zasłużył nawet na namiastkę pogrzebu, a co dopiero na przemowę od córki której wyrządził tyle krzywd. - spojrzała na mnie pobłażliwie, a ja znacznie się zdziwiłam podejściem kobiety do własnego syna. Ciekawe czym jeszcze mnie zaskoczy, czy jestem w ukrytej kamerze?
W tej rodzinie już nic mnie nie zdziwi.
- Tak wyrosłaś, złotko. Przykro mi z powodu tego co zrobili ci rodzice. Przepraszam, że reaguje dopiero teraz, ale zbyt późno doszła do mnie wiadomość o tym całym cyrku. - położyła mi rękę na ramieniu.
- Niech lepiej mama powie, gdzie się podziewała przez ostatnie kilka lat. - odparła sarkastycznie rodzicielka, zakładając ręce na piersi.
- Zaszyłam się w rezydencji za miastem. Odcięłam się od wszystkich po śmierci mojego męża, a twojego dziadka. - powiedziała do mnie, usprawiedliwiając się.
- Babciu, ale.. rodzice mówili że oboje zgineliście w wypadku. - nic już z tego nie rozumiałam.
- Nie skarbie. To stek bzdur jakich nawtykał ci twój tatuś bo tak było wygodnie. Gdy dziadek zmarł na zawał, dokładnie tak samo jak twój tata załamałam się. Byliśmy naprawdę szczęśliwym małżeństwem, jednak twojego dziadka i ojca różniła jedna zasadnicza rzecz. Twój dziadek był zupełnie innym człowiekiem. Dobrym, otwartym, nie narzucał innym swojej woli i nie oczekiwał hucznego pogrzebu. Tak więc zrobiliśmy mały pogrzeb dla najbliższej rodziny. Nie mogłam się po tym wszystkim pozbierać, a że nie było o mnie nawet żadnej plotki uznano że również nie żyje. Twój tata wiedział, że będę próbowała przeszkodzić mu w planie wychowywania ciebie. Ja jako twoja babcia chciałam zapewnić ci ochronę i godne, szczęśliwe życie. Niedawno doszłam do siebie i jeden z wiernie mi oddanych pracowników doniósł o twoim rzekomym zaginięciu. Wtedy już się domyśliłam, że dzieje się coś złego i niezbędna jest moja interwencja. A ty? Wstydź się. Nie zrobiłaś niczego by stawić kres temu szaleństwu. - popatrzyła z pogardą na matkę, która spuściła wzrok.
- To.. aż ciężko mi w to uwierzyć. Jestem..
- Skołowana. Wiem, słoneczko. Obiecuję ci, że się tobą zaopiekuję. Zabiorę cię do siebie, co ty na to? - byłam zszokowana jej propozycją. Miałam szansę na poznanie mojej babci, o której myślałam że nie żyje. Miałam okazję na normalne życie bez toksycznej matki. To brzmiało jak sen.
- Wykluczone. Roseanne zostaje ze mną. - zaprotestowała mama.
- O nie. Po moim trupie, miałaś już czas by się pokazać z najlepszej strony. Jedyne co udowodniłaś to to, że jesteś beznadziejną matką nie umiejącą chronić swojego dziecka.
Rany, kocham ją.
- To co ty na to Rosie, zgadzasz się? - uśmiechnęła się ciepło.
- Tak... Tak babciu, to naprawdę świetna propozycja. Dziękuję. - kobieta mnie uściskała, a ja odzyskałam nadzieję na normalne życie. Mój humor znacznie się poprawił, nie miałam nawet krzty wyrzutów sumienia patrząc na matkę. Babcia miała rację, nie musiała kłamać. Miałam prawo znać prawdę o swojej rodzinie.
- Poznasz mnie ze swoimi przyjaciółmi? - spytała ochoczo, na co pokiwałam głową chwytając kobietę pod rękę. Nikt mnie nigdy o to nie spytał, chcę widzieć ich miny jak usłyszą tą historię.
- Obowiązuje nas żałoba. To nie odpowiedni czas na poznawanie się z przyjaciółmi, nieprawdaż? - odparła pretensjonalnie matka.
- Po pierwsze, mów do mnie formalnie. Po drugie to ja i moja wnuczka zadecydujemy o tym czy będziemy w żałobie czy nie. - powiedziała kobieta, opuszczając ze mną pomieszczenie.
||||||||||||||||||||||||||||||||
- Piękny dom, babciu. - przyznałam wchodząc do dość sporego budynku.
- Dziękuję. Dostaliśmy go w prezencie od twoich pradziadków, chodź na górę pokażę ci twój pokój.
- Panie Kang, niech pan wniesie jej rzeczy. - odparła babcia, na co towarzyszący nam mężczyzna wyszedł idąc do samochodu.
Kobieta poprowadziła mnie w kierunku ogromnych schodów, wyściełanych złoto czerwonym dywanem.
Poręcze były wykonane z litego drewna, można było zauważyć liczne zdobienia wykonane przez stolarza.
- Piękne co? Ręczna robota. To moja ulubiona rzecz w tym domu. - uśmiechnęła się szeroko idąc dalej. Na półpiętrze znajdował się długi korytarz i sporo par drzwi.
- Nie martw się, szybko załapiesz gdzie co jest. - zapewniła mnie, choć ja nie byłam pewna.
Starsza kobieta otworzyła stare, drewniane drzwi. Moim oczom ukazało się dość spore pomieszczenie, na którego środku stało duże dwuosobowe łóżko z białą narzutą i mnóstwem poduszek. Ściany były w kolorze beżu, a na dwóch pozostałych widniała biała tapeta ze złotymi zdobieniami. Po dwóch stronach łóżka stały białe szafki nocne, a cały pokój oświetlały promienie słoneczne wpadające przez duże okno. Było one przyozdobione beżowymi, ciężkimi zasłonami.
Widok za oknem zapierał dech w piersiach, sporej wielkości jezioro dookoła którego piętrzyły się gęsto osadzone drzewa.
Nie mogłam się doczekać, aż będę miała okazję zobaczyć popołudniowe słońce odbijające się od gładkiej tafli wody.
- Widzę, że ci się podoba. - ciepła ręka kobiety spoczęła na moim ramieniu.
- Bardzo.. jestem zachwycona. Dorastałam w pięknym domu, ale był taki.. pusty i zimny. A ten jest rodzinny, bije od niego taka ciepła atmosfera. - wyznałam szczerze.
- Poczekaj aż zobaczysz garderobę. - odwróciłam się, widząc kobietę otwierającą dwuskrzydłowe drzwi ze złotymi klamkami i wchodzi do niewielkiego pomieszczenia. W środku były liczne półki, szafki, szuflady i inne rzeczy do przechowywania. Gdzieniegdzie stały szklane gablotki służące do przechowywania biżuterii.
- Ja.. nie wiem co powiedzieć. Dziękuję, że zechciałaś mnie przyjąć babciu.
- Drobiazg. Bycie samą w tym domu jest okropne, poza tym nie mogę się doczekać aż bliżej poznam moją wnuczkę. - uśmiechnęła się szeroko kobieta.
Byłam szczęśliwa. Pomimo żalu ściskającego moje serce z powodu śmierci ojca, czułam ogromną radość rozpierającą moje serce. Miałam okazję poznać moją babcię, a kiedyś mogłam tylko pomarzyć o takiej relacji.
- Pod wieczór pojedziemy na zakupy, potem wrócimy i odpoczniemy. Jeśli będziesz chciała, to będziemy mogły zaprosić twoich przyjaciół na jutrzejszą kolację. Powiesz mi co lubią jeść i coś wymyślimy.
- Naprawdę? Babciu nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.. rodzice w życiu nie wyszliby z taką propozycją. - trafne spostrzeżenie. Ojciec prędzej by się zabił niż zaprosił moich przyjaciół do domu.
- Zapomnij o nich, teraz zaczyna się ten lepszy okres w twoim życiu. Gdzie będzie się liczyło twoje zdanie, i twoje uczucia. - pogłaskała mnie po głowie, przyglądając mi się badawczo.
- Jesteś taka śliczna, napewno masz spore powodzenie u chłopców. - zawołała klaskając w dłonie, na co tylko się uśmiechnęłam chcąc uniknąć rozmów o Chanie.
Obejrzałam potem resztę domu. Łazienkę w moim pokoju, z dużą wanną i marmurową podłogą. Miałam okazję być także w reszcie pomieszczeń na półpiętrze czyli w byłym gabinecie mojego dziadka, sypialni mojej babci i pięciu sypialniach dla gości. Na tym samym piętrze znajdowały się cztery łazienki. Na dole również była łazienka, sporej wielkości kuchnia, spiżarnia, jadalnia z ogromnym szklanym stołem i drewnianymi krzesłami robionymi na zamówienie. Do tego zwiedziłam ogromny salon, do którego schodziło się po dwóch stopniach w dół z trzema pięknymi kanapami i wspaniałym kamiennym kominkiem. Dom charakteryzował się ogromnymi oknami, przez które do wnętrza wpadało światło dzienne. Zdecydowanie mi się to podobało. Był również ogród, na który wyjść można było drzwiami z salonu. Dowiedziałam się od babci, że jej własnością jest cały las, łącznie z jeziorem. Całą posesję odgradzał płot z ogromną mosiężną bramą ciekawie zdobioną. Dom był przecudowny, inny niż te w których zwykłam mieszkać. Podobała mi się także perspektywa nowego życia, kolacje z przyjaciółmi, wspólne zakupy i wieczory przy kominku.
Czyżby los chciał mi się odpłacić za tyle wyrządzonych krzywd?
Ophelia.
Co sądzicie o naszej nowej bohaterce? ❤️ Dajcie znać w komentarzach!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro