♪𝚏𝚒𝚏𝚝𝚢 𝚝𝚠𝚘♪
"You could break my heart in two
But when it heals, it beats for you
I know it's forward but it's true
Won't lie, I'd go back to you."
– Przepiękna pogoda. – zauważyłam kilkanaście minut później, gdy siedzieliśmy na kocu w kratę przy jeziorze za domem.
– Czy ja wiem, jak dla mnie jest tutaj coś piękniejszego od pogody. – odparł z przekonaniem, odwróciłam wzrok od nieco poruszonej przez delikatny wiatr tafli wody i obdarowałam go pytającym spojrzeniem.
– Ty, Rosie. – uśmiechnął się delikatnie, zakładając mi pasmo włosów za ucho. Następnie dłonią zjechał na mój lekko zaczerwieniony policzek, muskając jego powierzchnię kciukiem. Nachylił się nade mną składając delikatny, krótki pocałunek na moich słodkich wargach.
Upajał mnie tym uczuciem, pochłaniało mnie bez reszty. Cieszyłam się, że mogę chociaż go podziwiać. Jednak robiło mi się smutno na myśl, że za kilka godzin ponownie mnie opuści pozostawiając w moim sercu pustkę czekającą na zapełnienie.
Nie lubiłam rozstań. Nawet na kilka dni. Dla wielu ludzi to jest przesadzanie i przeżywanie na siłę, dla mnie jednak to naprawdę ciężko okres rozłąki. Przeżyłam już tyle rozstań z osobami, które kochałam że obiecałam sobie iż sytuacja się nie powtórzy. Jednak jak widać ma ona ponownie miejsce teraz.
Można powiedzieć, że wszystkie relacje i uczucia związane z nimi przeżywałam kilka razy mocniej niż przeciętna osoba. Dlatego, że były to moje pierwsze przyjaźnie, pierwsze miłości i nie wiedziałam jak silne potrafią być te uczucia. Z każdym moim przyjacielem łączyła mnie jakaś osobna niteczka nazywana więzią, nie zawsze była naprężona i prosta. Wręcz przeciwnie, nitka łącząca mnie z Taehyung'iem miała wiele poluźnień, zagięć i przerwań jednak wciąż wracała do swojej pierwotnej postaci.
Kawałek jasnej, świetlistej skóry wystający z nie do końca dopiętej białej koszuli. Czarne luźne spodnie, brązowe falowane, lekko roztrzepane włosy. Światło słoneczne padające na jego skórę sprawiało, że miałam wrażenie jakby to on był źródłem tak silnego światła. Chciałam móc podziwiać go godzinami, to było takie uspakajające.
Cały ten eksponat muzealny był mój. Kochałam go, bez wątpienia i z każdym dniem coraz bardziej.
– Otwórz buzię. – nakazał, na co wykonałam jego polecenie przegryzając połowę otrzymanego owocu.
– Grzeczna dziewczynka. – odparł żartobliwie i zjadł drugą połowę truskawki przez co prawie się zakrztusiłam.
– Co wywołało u ciebie taką reakcję? Ktoś tu chyba lubi być nazywany w ten sposób, huh? – zagryzł lekko dolną wargę, zapewnie nieświadomie jednak spowodowało to u mnie sporo reakcji. Motyle mieszkające od jakiegoś czasu w moim podbrzuszu się przebudziły, robiąc wędrówki wewnątrz mnie. Dłonie lekko zadrżały, domagając się odnalezienia swojego miejsca na ciele bruneta. Zaś wargi mimowolnie, lekko rozchyliły.
Chłopak pochylił się nade mną z cwaniackim uśmiechem. Postanowiłam się z nim podroczyć więc się cofnęłam.
Zmarszczył brwi widząc moje zachowanie i zawisł nade mną. Cały jego charakterystyczny zapach odwiódł moją osobę, a już i tak nieco rozpięta koszula ukazała więcej ciesząc moje oko.
– Gdzie się patrzysz? Tutaj mam oczy, skarbie. – umiejscowił mój podbródek między swoim palcem wskazującym a kciukiem unosząc moją głowę do góry.
Tu też widoki całkiem niezłe.
– Niegrzeczna dziewczynka. – wyszeptał, łącząc nasze usta w pocałunku. Lekkie i delikatne muśnięcia, przerodziły się w bitwę na języki, i podgryzanie swoich delikatnych warg. Miałam wrażenie, że każdy nasz ruch idealnie ze sobą współgrał. Wszystko było takie.. spójne.
Przewróciłam nas, siadając na nim okrakiem nie przerywając pieszczoty. Zapewne kiedyś nawet jakbym o czymś takim pomyślała to spaliłabym się ze wstydu. Teraz jednak do wielu rzeczy dorosłam, dojrzałam i sama obecność chłopaka wyzwalała we mnie sporo emocji prowadzących do śmiałych czynów.
Przeniosłam dłonie na jego klatkę piersiową, błądząc po niej co jakiś czas nawet wchodząc pod materiał koszuli. Zaś zimne, długie palce chłopaka badały strukturę mojej białej sukienki układającej się talii. Jedną z dłoni przeniosłam nieco wyżej, wsuwając w jego miękkie włosy nieco ciągnąc za jego końcówki. Spotkało się to z cichym pomrukiem w moje usta, co tylko jeszcze bardziej mnie nakręciło.
– Rosie.. – oderwał się ode mnie niechętnie.
– Tak? Zrobiłam coś źle? – spytałam zmartwiona, wsuwając dłoń w swoje włosy.
– Nie, nic z tych rzeczy. Tylko.. boje się, że.. – próbował to z siebie wykrztusić. Nie musiał, ja wiedziałam, a raczej czułam jego przekaz.
– A.. och, no tak. – zachichotałam pod nosem, będąc po części spełniona. Cieszyłam się, że tak na niego działam.
– Chodź. – wstałam z niego, podając mu rękę którą po chwili pewnie chwycił i poprowadziłam w stronę wody zdejmując buty.
– Rosie marzę o tym by to z tobą zrobić, ale nie chce ryzykować że..
– Nie o to chodzi zboczeńcu. – zaśmiałam się cicho. Chłopak spojrzał na mnie powściągliwie, zdejmując swoje buty i wszedł za mną do wody.
Była w całkiem przyjemnej temperaturze, jednak gdy poczułam ją pod swoją sukienką cicho jęknęłam na różnicę pomiędzy chłodną wodą a moim rozgrzanym ciałem.
– Nie pomagasz. – usłyszałam za sobą, na co się zaśmiałam przewracając oczami.
Woda sięgająca nam do ramion stwarzała cudowną atmosferę, a powoli zachodzące słońce odbijało się od tafli pozostawiając na niej świecące kryształki. Stałam w objęciach Taehyung'a ciesząc się chwilą bez podejmowania skomplikowanych decyzji, bez mediów, bez innych ludzi.
Tylko ja i on.
Dłonie chłopaka znalazły się na tylnej części moich ud, uniósł mnie wpijając się w moje usta. Moje ręce ponownie odnalazły miejsce na jego ramionach z tym, że jedna błądziła w gęstwinie jego ciemnych włosów lekko je zwilżając kropelkami wody znajdującymi się na ich powierzchni.
Pragnęłam by to uczucie trwało wiecznie, by ta chwila trwała w nieskończoność. By nie było już żadnych zmartwień i problemów. By wszystko znalazło swoje miejsce i zapanował spokój.
– Kocham cię Rosie, najmocniej na świecie i proszę cię nigdy już się nie rozstawajmy. – wyszeptał, opierając swoje czoło o moje.
– To znaczy, że..
– To znaczy, że od nowego roku akademickiego przenoszę się na twoją uczelnie. Tam też mają wydział prawny. – ucieszyłam się na tą wieść, wtuliłam się mocno w jego ciało dając upust radości następnie złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
Ophelia.
I co? Podobał wam się rozdział? ❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro