Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚏𝚒𝚏𝚝𝚢 𝚗𝚒𝚗𝚎♪

"Useless."


Po tej wstrząsającej informacji położyłam się w sypialni bez zjedzenia kolacji. W nocy obudził mnie szmer dobiegający z mojego pokoju, jednak byłam zbyt zmęczona i zbyt leniwa by otworzyć oczy.

- Taehyung.. jeśli znowu boli cię brzuch to zejdź na dół i zrób sobie ciepłe mleko z miodem. - wymruczałam przypominając sobie jak dwie noce temu biegłam na dół robić mleko z miodem, a potem masowałam mu przez godzinę brzuch dopóki nie przestał go boleć i nie zasnął jak dzieciak w moich objęciach.

Usłyszałam dźwięk zamykania drzwi, więc uznałam że wziął sobie do serca moją radę i z powrotem pogrążyłam się we śnie.

Z samego rana otworzyłam oczy, przecierając je leniwie. Miałam zamiar dzisiaj zabrać się za wideo konferencję z radą, musiałam wykonywać dalej swoje obowiązki inaczej wszystko na co wszyscy ciężko pracowali przez pokolenia legnie w gruzach. Podniosłam się do siadu, przeciągając i spojrzałam na Taehyung'a rozłożonego na drugiej połowie łóżka. Roztrzepane włosy, kawałek wyrzeźbionego brzucha wystającego zza białej pierzyny. Nie mogłam nadal uwierzyć, że ten cud natury jest moim chłopakiem. Może pora przywyknąć?

Gdy chciałam wstać z łóżka, poczułam dłoń owijającą się wokół mojej talii ciągnącą mnie z powrotem na miejsce.

– Nigdzie nie idziesz. – mruknął ledwo zrozumiale.

– Czyżby? – rozbudził się nagle, nade mną górując.

– Owszem, nigdzie się nie wybierasz. – odparł zaspanym głosem z lekką chrypką, która idealnie komponowała się z jego porannym głosem.

– Mam dużo rzeczy do zrobienia.. – próbowałam się podnieść, jednak chłopak usiadł na mnie okrakiem składając pocałunki wzdłuż mojej szyi, zjeżdżając na obojczyki. Przyjemne dreszcze okalały moje ciało, odbierając mi resztki silnej woli. Przy nim czułam się taka bezradna.

– Kocham cię. – wyszeptał do mojego ucha, składając za nim mokry pocałunek.

– Taehyung.. – jedna rzecz zaprzątała mi głowę. – wychodziłeś w nocy po mleko? – spytałam podejrzliwe.

– Nie.. – odparł podejrzliwe. – a dlaczego pytasz? – dodał po chwili, ze zmarszczonymi brwiami.

– Zejdź. – powiedziałam stanowczo, wygrzebując się spod jego ciała.

Spojrzał na mnie zdziwiony.

– Ktoś tu był. W nocy. – czułam jak ciśnienie mi się podnosi.

– Poczekaj, nie panikuj. Może to ktoś z służby.

– W nocy? Co ktoś z służby mógł tu robić w środku nocy? – oburzyłam się. To brzmiało nielogicznie.

Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu listu. Nigdzie jednak nie znalazłam przedmiotu moich poszukiwań.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.

– Popadam w paranoję. Pewnie mi się to przyśniło, zapomnij. – zaczynam już wariować od nadmiaru stresu i czasu spędzonego w czterech ścianach.

Postanowiłam wziąć prysznic, otworzyłam szufladę komody w poszukiwaniu czystej bielizny i zbladłam. Na szczycie poukładanych w kostkę majtek leżała biała kartka.
Wzięłam ją do drżącej ręki i zaczęłam czytać.

Witaj Rosie,

Wybacz, że się nie przywitałem ale tak uroczo spałaś. Proponowałaś mi mleko, jesteś taka gościnna. Może będę wpadał częściej?

Ps. Te czerwone majtki naprawdę do ciebie pasują.

Twój największy koszmar.

Osunęłam się wzdłuż ściany na samą podłogę i próbowałam wyrównać moje nierównomierne bicie serca. Do pokoju wszedł Taehyung ze śniadaniem na tacy i natychmiast ją odłożył podbiegając do mnie.

– On tu był. – odparłam przerażona zanim zdążył zadać jakiekolwiek pytanie i wyrwał mi kartkę z ręki wertując ją wzrokiem. Jego szczeka się zacisnęła, był wściekły. Nie mógł mnie już ochronić, nawet w swoim domu nie byłam bezpieczna. Jak ta osoba weszła nie włączając alarmu?

Chłopak wyszedł z pokoju, po chwili przyprowadzając babcię z resztą służby.

– Ten sukinsyn tu był! Mieliście jedno zadanie, a nawet tego nie potraficie? Za co ja wam płacę! – wrzasnęła, będąc wściekła. Była przerażona i miała ogromne poczucie niesprawiedliwości oraz bezsilności. Nie mogła mnie ochronić w żaden sposób.

– Przepraszamy, pani Chang. – trójka mężczyzn się ukłoniła.

– Nie przepraszajcie tylko wykonujecie swoją pracę! Od dzisiaj pilnujcie każdego wejścia dzień i noc, nie obchodzi mnie to. Jeden z was będzie tutaj w pokoju pilnował mojej wnuczki, niech jej włos z głowy spadnie a odstrzelę was wszystkich jak psy. – zagroziła, a ja jej nie poznawałam. Obudził się w niej instynkt obronny. Czuła potrzebę ochrony mojej osoby, bardziej niż siebie.

Dlaczego ten bydlak się do mnie przyczepił?

– Nie. Żadnej ochrony, jadę do firmy po dokumenty i wracam do normalnego życia. Koniec z ukrywaniem się, skoro nawet tutaj nie jestem bezpieczna. – odparłam z przekonaniem.

– Wykluczone, nigdzie się nie ruszasz.

– Dość! Spróbujcie za mną ciągać ochronę, a wyleję każdego kto za mną pojedzie. Jestem głową tej firmy i mam serdecznie dość chowania się po kątach, skoro i tak się wdarł do środka. – postawiłam się dumnie i spojrzałam na nich wszystkich.

– Nie rób tego Rosie... – powiedziała cicho babcia.

– Podjęłam już decyzję.







Ophelia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro