Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚎𝚒𝚐𝚑𝚝𝚢♪




"Accident?"


Czułam nieustępliwy ból głowy. Wszystkie dźwięki zdawały się być wyjątkowo głośne, albo to ja byłam nad wyraz drażliwa.

Przypomniałam sobie to co się stało i ogarnęła mnie panika. Gdzie jestem? W Hiszpanii, w Korei? W domu? W szpitalu? A może dalej leżę w tym samochodzie?

– Kochanie.. tak bardzo cię przepraszam. Obiecuję ci, że wycałuję każdy skrawek twojego ciała i będę cię nosił na rękach, tylko się obudź. – usłyszałam rozpaczliwy głos przy uchu. Serce mi się ścisnęło. Jego głos ociekał cierpieniem. Chciałam się odezwać. Nie mogłam, nie mogłam otworzyć oczu, ani wydać z siebie żadnego dźwięku.

Wydawało mi się, że wiem co robię, że trzymam rękę na pulsie. Myliłam się.

I nagle we mnie uderzyło.

Wypadek. Miałam wypadek, który wydawał się zbiegiem okoliczności. Co jeśli jednak nim nie był? Co jeśli ktoś nasłał reporterów, by nas zatrzymać trochę na miejscu, a potem wkradł się do rezydencji i zostawił mi "niespodziankę". Czy jakkolwiek to mogę nazywać.

I wtedy nastała ciemność.

Pustka.

Czarna dziura pochłaniająca mnie w całości.

Otaczał mnie mrok nieświadomości i zdawał się ciągnąć coraz bardziej na dno.

I wtedy usłyszałam czyiś głos. Znajomy głos.

- Matko! - kobieta załkała. - Rosie... biedna.. co.. c-co się stało?! - była zrozpaczona, zdruzgotana.

- Pani Chang. Jestem zmuszony poinformować panią o stanie pani wnuczki, i niestety nie będą to najlepsze wiadomości. - mężczyzna z wyjątkowo głębokim głosem, pokrytym hiszpańskim akcentem przemówił ze stoickim spokojem, co było zupełnym przeciwieństwem do obecnego stanu kobiety.

Zapadła głucha cisza. Wyczekiwała na odpowiedź.

- Pani wnuczka doznała rozległego uszkodzenia mózgu podczas wypadku. - na słowa lekarza pomieszczenie wypełnił krzyk rozpaczy. - oznacza to tyle, że na więcej niż dziewięćdziesiąt procent będzie miała problemy z pamięcią. Na ten moment jednak nie jestem w stanie określić w jakim stopniu, wszystko się okaże gdy się obudzi. - dokończył dyplomatycznym tonem, starając się być neutralny wobec niej. Zapewne dziennie wygłaszał kilkanaście podobnych wieści pełnym rozpaczy rodzinom, więc był już do tego przyzwyczajony.

- Słucham?! Nie! Ona musi pamiętać! Ona n-nie może.. - nie zdążyła dokończyć, gdyż pogrążyła się w szlochu. Krzyki owej kobiety słychać było zapewne aż na korytarzu.


Ophelia

Hejka kochani!

Mam dla was kolejny rozdział i niestety już ostatni.

Żartowałam.

Otóż będzie następna część. Zatem jeśli macie ochotę zobaczyć kontynuację naszej pasjonującej historii koniecznie dajcie znać w komentarzu! Będę niezmiernie wdzięczna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro