♪𝙴𝚕𝚎𝚟𝚎𝚗♪
“Byli dla siebie bratnimi duszami, niczym swoje odbicia lustrzane o wzajemnych wymarzonych twarzach. Doskonale się rozumieli i nie potrafili wyjaśnić dlaczego. Jednak oboje wiedzieli jedną rzecz – Nie mogli bez siebie żyć.”
Cały wieczór zastanawiałam się o co mogło chodzić Taehyung’owi. Nie mógł wyjść z mojej głowy, nie chciałam już więcej o nim myśleć. Czułam się tym przytłoczona, bliskość której z nim dziś doświadczyłam przyprawiała mnie o szybsze bicie serca. Zdecydowanie powinnam mu powiedzieć wprost by mnie zostawił, dlaczego się na mnie uwziął? Miałam się skupić tylko na nauce, dostaniu się na dobre studia. Jak na razie udaje mi się tylko być rozpraszaną przez dwóch chłopaków, którzy nagle się mną zainteresowali.
Tyle, że ja nie pragnę ich uwagi. Dlaczego nie mogą poświęcić jej na przykład Yiren, która tak rozpaczliwie się jej domaga? Jest zawieszona na dwa tygodnie, ale potem wróci i domyślam się że zrobi mi coś sto razy gorszego niż oblanie napojem. Dziewczyny w akcie żalu i desperacji mogą posunąć się do drastycznych czynów, zwłaszcza wtedy kiedy uważają się za najpopularniejsze w szkole. Mam wyrobioną opinie na temat takich dziewczyn jak ona, próbują zastraszyć innych, znaczą “terytorium” i jak czegoś chcą to to dostaną.
Yiren pragnie Taehyunga, więc niech go sobie weźmie. Szkoda tylko, że postrzega mnie jako osobę stojącą im na drodze. Ja jak najbardziej się usuwam, może mnie nawet przejechać tir bylebym nie brała udziału w tym przedstawieniu.
Jednak pomimo tego wszystkiego jestem bardzo wdzięczna Tae i Chanyeol’owi. Obaj starają się mi pomóc, to nie ich wina że ja po prostu tej pomocy nie chcę.
W każdym razie postaram się unikać obu, wiszę wciąż Taehyungowi życzenie, a Chanyeol’owi Jestem winna pieniądze za napój, którym oblał Yiren. Nie chcę być nikomu nic dłużna, bo potem mogą to zacząć wykorzystywać i obróci się to na moją niekorzyść.
Leżąc na łóżku, usłyszałam wibrowanie mojego telefonu leżącego na szafce nocnej.
Nie mogłam uwierzyć, że trafiłam na kogoś tak kochanego jak Semi. Mimo tego, że nie znamy się długo doskonale się rozumiałyśmy. Nigdy nie miałam za dużo znajomych, nawet w Stanach. Byłam zawsze tym typem klasowego samotnika, siedziałam całe dnie w domu czytając książki i zakuwając do egzaminów.
Odsunęłam myśli na bok, wstałam z łóżka i ubrałam czarne spodnie z wysokim stanem, do tego białą bluzkę hiszpankę i narzuciłam na to czarną ramoneskę. Włosy lekko rozczesałam palcami i wyszłam z pokoju, biorąc ze sobą torebkę i telefon.
– Rosie, wybierasz się gdzieś? – spytała pani Kim, wyłaniając się z kuchni.
– Tak, wychodzę ze znajomymi. – oznajmiłam łagodnym tonem.
– Poinformuję twoją mamę. – powiedziała z uśmiechem i poklepała mnie lekko po plecach.
– Baw się dobrze, kup sobie coś do zjedzenia byś nie chodziła głodna! – krzyknęła gdy byłam już na korytarzu, zakładając buty.
– Oczywiście! – odkrzyknęłam wychodząc z domu.
Czasem miałam nieoparte wrażenie, że jestem z panią Kim bliżej niż z własną mamą. Co nie zmienia faktu, że bardzo doceniam to jak mama się dla mnie stara pomimo natłoku pracy. Broni mnie przed ojcem i liczy się z moim zdaniem, docenia także moją ciężką pracę i nie wymaga ode mnie niemożliwego. Wierzy we mnie i wie na co mnie stać, niestety nie da się ukryć że i tak w domu dominuje ojciec.
Po kilku minutach byłam już na miejscu, weszłam do skromnej restauracji. W środku było pełno drewna, a oświetlenie było raczej w ciepłej tonacji. Wszystko ze sobą idealnie współgrało. Podeszłam do stolika, przy którym siedzieli Jungkook, TaeYong oraz Semi. Ucieszyli się na mój widok.
– Rosieee~ – Jungkook odsunął dla mnie krzesło obok siebie. Uśmiechnęłam się na jego uroczy gest i usiadłam obok.
– Na co masz ochotę? – zapytała Semi przeczesując swoje długie włosy palcami.
– A nie, czekajcie. Niech zgadnę, mrożoną herbatę o smaku brzoskwiniowym. – zaśmiał się Jungkook nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
– Ajj Rosie jesteś taka przewidywalna. – zaśmiał się TaeYong, a ja walnęłam obu chłopaków w ramię.
– Głupki. – powiedziałam pod nosem.
– TaeYoung, pójdziesz zamówić? – Semi spojrzała na niego, robiąc słodką minkę.
– Niee.. – spojrzał na nią, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. – Ugh, ale Jesteś urocza. Nie da się tobie odmówić. – położył obie dłonie na jej policzkach i pokiwał jej głową na boki. Po chwili przysunął się do niej i musnął nosem jej noska.
– Fuuuu nie w miejscu publicznym. – zaśmiał się Jungkook, udając wymioty.
– No właśnie fuuu ! – zaśmiałam się, a zakochana para spojrzała na nas morderczym wzrokiem. Prawda jest taka, że nabijaliśmy się, ale w rzeczywistości uważaliśmy ich za naprawdę cudowną parę. Ta dwójka naprawdę do siebie pasowała, wyglądali razem przesłodko. Do tego widziałam, że Semi jest z nim naprawdę szczęśliwa, a przecież na tym mi zależało.
– Naprawdę.. wy gnoje.. – Semi przymrużyła oczy patrząc na nas z pogardą po czym się zaśmiała.
Po kilku minutach jedliśmy ramen, potem jednak moi towarzysze zdecydowali się zamówić soju.
– Rose, wypijesz z nami? – spytał Jungkook nalewając sobie alkoholu.
– Nie, nie. Mam słabą głowę. – wyjaśniłam, pokazując mu otwartą dłoń w geście odmowy.
– No Rose, zabaw się. Miałaś ciężki tydzień, chyba raz wypić możesz co? Poza tym wszyscy pijemy, od małej ilości alkoholu się nie upijesz. – nalegał TaeYong.
– Naprawdę nie znacie moich możliwości. – dalej nie byłam pewna.
– Jeden kieliszek. – Jungkook spojrzał na mnie błagalnie pokazując mi jeden palec jakby chciał zobrazować mi o jak małej ilości jest mowa.
– Nie namawiajcie jej jak nie chce wy gnoje. – mruknęła pod nosem Semi.
– Dobra, ale jeden. – obaj się ucieszyli na moje słowa i po chwili opróżniałam już czwarty kieliszek. Po nich nie było nic widać, a ja powoli się upijałam.
– To jeszcze jeden.. – wymruczał Jungkook.
– Niee, Już nie. Wystarczy.
– Ostatni. – spojrzał na mnie z miną zbitego psa.
– Dobra, ale ostatni. – okazało się, że ostatni był jeszcze kolejne cztery razy.
Ledwo utrzymywałam kontakt z rzeczywistością.
– Ya! Tylko na chwilę poszłam do toalety, a wy coście zrobili! Ugh.. Naprawdę nawet na chwilę nie można was zostawić samych. – powiedziała niedowierzając dziewczyna.
– Dobrze się czujesz? – podeszła bliżej mnie i położyła mi rękę na czole.
– Troszkę tylko mnie boli głowa, chyba za dużo wypiłam. Mówiłam, że mam słabą głowę. – powiedziałam niewyraźnie, starając się utrzymać poprawny szyk zdania.
– No już wstawaj, zabiorę cię do domu. – złapała mnie pod pachami, próbując podnieść.
– Semi, ale my się dopiero rozkręcamy.. – zaśmiał się TaeYong.
– To się rozkręcajcie, ale bez niej. Zobaczcie jak ona wygląda, jest totalnie pijana. Ostrzegała was, a wy nie słuchaliście. Nie macie w sobie za grosz pokory. – wkurzyła się na nich.
– Wstawaj. – mruknęła do mnie po chwili, ponawiając próbę podniesienia mnie a gdy w końcu jej się to udało wylądowałyśmy na tyłkach na podłodze.
– Cholera. Żadnego alkoholu, nigdy więcej. – zaśmiałam się na jej próbę podniesienia mnie, ale w końcu się poddała i podniosła wyjmując z kieszeni telefon. Zaczęła wystukiwać coś na ekranie, jej palce poruszały się tak szybko że wydawało mi się że czas został spowolniony a jedynie jej palce potrafią się poruszać z nadludzką prędkością.
To przez ten alkohol czy mam zwidy?
– Szybko się zjawiłeś. – powiedziała Semi do jakiegoś anioła w ludzkiej postaci.
– Byłem w pobliżu. – anioł się na mnie spojrzał.
– Idioci, co jej zrobiliście?! – anioł się zdenerwował i złapał za koszulkę obu moich kolegów.
– Zostaw ich.. aniele, ja odkupie ich grzechy. Weź mnie ze sobą. – wyciągnęłam ręce w jego stronę.
– Taki mam zamiar. – podszedł do mnie i przerzucił mnie przez ramię.
Znajomy zapach.
Głos właściwe też.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro