⤖ 𝐏𝐫𝐨𝐥𝐨𝐠 ⬻
Warszawa, 17.09.1935 r.
Zawsze jestem raczej sam. W szkole nie mam bliskich przyjaciół, ale za to wielu kolegów. Całą Pomarańczarnię, jakby nie patrzeć. Tylko z Alkiem nawiązałem bliższe relacje; to bardzo rezolutny chłopak i każdego potrafi rozśmieszyć swoimi żartami. Ano i jest jeszcze Rudy... Prawdę mówiąc to wcale nie jest rudy. Ma złocistą czuprynę, jak pszenica na polu w środku lata, trochę piegowatą twarz i intrygujący charakter. To bardzo refleksyjny chłopak o wszechstronnych talentach, wszyscy chcą się z nim przyjaźnić. Być może ja też? Chociaż nie wiem, czy dałbym radę...
Nie potrafię sobie wyobrazić przyjaźni z kimś takim. Do tej pory tak silne relacje utrzymywałem tylko z mamą. Mogę jej w pełni ufać, gdyż wiem, że nigdy mnie nie zostawi i zawsze mi pomoże. A koledzy? Kto ich tam wie. Chociaż może jednak warto spróbować...?
⋆ ⋆ ⋆
Witam serdecznie. Tak jak to już zostało w zasugerowane w opisie, nie będą to kartki z pamiętnika. Będzie to opowiadanie. Ten prolog za wiele nie wnosi, ale prawdopodobnie jutro dodam już pierwszy rozdział. Podejrzewam jednak, że nie będę ich publikować zbyt często, ale nie zniechęcajcie się!
Życzę wszystkim miłego dnia/wieczora/nocy! ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro