10
Pov: Nicollo
W takim właśnie lesie siedziałem z Dante.
Nie chciałem pokazywać się w większych królestwach, ludzie mojego ojca mogli by
nas znaleźć.
Rozbiliśmy mały obóz pośród drzew i w nim mieszkaliśmy.
Chłopak był świetnym towarzyszem, czułem się w jego
towarzystwie bezpiecznie.
Dzieliliśmy swoje obowiązki, ja polowałem na zamieszkującą
las zwierzynę, a niebieskooki przyrządzał z niej posiłki.
Cieszyłem się z obrotu spraw jaki nastąpił.
Jednak.. martwiłem się o Erwina.
Przez to iż zrzekłem się królestwa młody ma na głowie
więcej niż kiedykolwiek.
Obawiałem się o jego psychikę i dalsze losy siwego.
Mam wrażenie ,że nie zdaje sobie sprawy z tego jak dobrym
materiałem na króla jest.
Od małego wpajano mu że jest inny i wyjątkowy.. Teraz widać
tego skutki. Oczywiście ,że kochałem brata.
Kochałem jak nikogo innego.. no może jednej osoby, ale o tym
kiedy indziej. Sam przyczyniłem się do jego obecnego
poglądu na świat. Na jego miejscu też bym nie wiedział co mam
ze sobą zrobić. Jestem pewien, że z czasem zrozumie
moje postępowanie i to ,że to test ,który musi zdać.
Słoneczko jest może delikatny, ale wytrzymały jak
mało kto ,chociaż tego nie widać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro