Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

- Rose bo ja chyba... znaczy na pewno... zakochałem się w Peterze. Wiem , że to głupie bo Peter nigdy się mną nie zainteresuje ale nie wiem co z tym zrobić. Jestem rozdarty. Boję się jak zareagują wszyscy na to że jestem gejem.
- Boże- tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
- Rani mnie to jak mnie unika ale też nie mogę mieć mu tego za złe bo niczego mi nie obiecywał. Wiem że nie powinienem się w nim zakochiwać ale nie umiałem inaczej on jest taki przystojny i mądry i opiekuńczy i zabawny. To po prostu boli. Chciał bym abyś pomogła mi ... no nie wiem może ... odkochać się?
- To nie takie proste - nie wierze.

Peter kocha Dannego. Danny kocha Petera. Tylko Danny myśli że Peter woli dziewczyny . Natomiast Peter myśli że Danny nie jest gejem. Ale to wszystko porąbane.

- Wiem - westchną przygnębiony
- Postaram się ci pomóc- - oczywiście że postaram się IM pomóc ale nie odkochać się tylko zakochać się w sobie bardziej. Postaram się ich połączyć.
- Dziękuję- przytula mnie i odchodzi

W tym czasie na parking wjeżdża czarne BMW mojego mate. Wysiada z samochodu i rozkłada ramiona. Wbiegam prosto w niego wtulając się w jego tors.
- Pachniesz mężczyzną- warczy wściekły
- No bo...
- Co to ma znaczyć?
- Danny mnie przytulił ale...
- Ale co?
- No pozwoliłam mu na to ale zrobił to dlatego że...
- Do samochodu- unosi głos
- Ale Isaac...
- Już- warczy i wsiada za kierowcę .
Wsiadam grzecznie na miejsce pasażera. Widać po nim że jest wkurzony. Ale ja przecież nic nie zrobiłam . Prawda?

Gdy dojechaliśmy do domu Isaac wyszedł szybko z samochodu. Wysiadam za nim. Jestem wkurzona , zdezorientowana , smutna i wesoła w jednym . Ah te hormony.
-Isaac poczekaj. To nie tak ci się wydaję on...
- Koniec Rose. Mówiłem że masz trzymać się z daleka od innych mężczyzny. Czy ty choć raz nie mogłaś mnie posłuchać?
- Jak? To nie jest szkoła tylko dla dziewczyny a ja mam przyjaciół również płuci męskiej.
- Nie bedziesz już chodzić do szkoły.
- Co?
-To go słyszałaś.
- Ale Isaac...
- Nie ma żadnego "ale".- przerywa mi
- Nie dasz mi dziś nawet dojść do słowa- biegnę na górę i zamykam się w pokoju Luny płacząc.

POV. Isaac

Miała racje. Nie dałam jej nawet dojść do słowa. Zauważyłem że dziś jest jakąś mieszanką wybuchową. Postanowiłem więc porozmawiać z Isabell może mi jakoś pomoże.

Pukam do drzwi domu Isabelli a po chwili otwiera je słodziutka dziewczynka w wieku Sophie.
- Mamo jakiś pan przyszedł- krzyczy a w sekundę przy dziecku pojawia się Bella.
- Alfo- schyla głowę - Co Alfa tutaj robi?
- Przyszedłem o coś zapytać
- Proszę- przepuszcza mnie w drzwiach
- Rose zaczęła się dziś dziwnie zachowywać . - zacząłem już w środku domu- Rano była strasznie na wszystko zła i wredna dla mnie. Później przytulaśna i znowu wredna dopóki nie wybiegła z płaczem. Co raczej było moją winą. Ale to tylko przez świadomość iż dotkną ją inny facet.
- Oh oczywiście. - zaczęła troszkę rozbawiona. - Nie znam się z Rosalie zbyt długo ale bardzo dużo ze sobą rozmawiałyśmy i z tego co wiem gdy ma okres robi się strasznie wredna .
- Okres?
- Okres to...
- Wiem co to okres. Ale nie wiem co mam teraz zrobić.
- Jedynym sposobem na Rose pod czas okresu są lody.
- No tak przecież mój żarłok - zaśmiałem się- Dziękuję - wybiegłem szybko z jej domku i skierowałem do auta. Nadal jestem zły ale nie zostawię jej samej.

Zaparkowałem pod sklepem. Dobra co dalej?
- Przepraszam możesz mi pomóc?- pytam się wysokiej blondynki
- Zależy w czym?
- No bo tak jakby yyy... moja dziewczyna ma okres i nie wiem co mam jej kupić - Boże co za wstyd.
- Aaa no dobra w takim razie ci pomogę - zaśmiała się. Zabrała od mnie koszyk i ruszyła w głąb sklepu.
Po chwili wróciła z pełny i wręczyła mi go.
-Dziękuję- uśmiecham się wdzięcznie
- Nie ma sprawy - uśmiecha się przyjaźnie i odchodzi . Zaglądam do koszyka i znajduję tam: Czekoladę , chipsy, żelki , 2 pudełka lodów, colę , kawę cappuccino , tampony i podpaski . Okej... Idę do kasy płacę i szybko wracam do domu.
Wbiegam szybko na górę i pukam do drzwi pokoju Luny.
-Skarbie otwórz proszę. Wszystko sobie wyjaśnimy .
-Nie - odpowiada łamiącym się głosem . Aż mnie serce boli jak to słyszę.
- Rose otwórz drzwi . Mam lody czekoladowe - głupi argument
- Tak mnie nie przekupisz
- Skarbie wiem zachowałem się jak dupek ale daj mi się wytłumaczyć.

Słysze jak drzwi się otwierają a  w nich widzę moją kruszynkę całą we łzach...

POV. Rose

Otwieram drzwi i widzę najprzystojniejszego dupka na świecie. Jego pełna troski i bólu mina upewnia mnie w tym że dobrze postąpiłam otwierając drzwi. Jak można być takim dupkiem a jednocześnie być słodkim? No ludzie czy to nie jest karalne? Uhh Rose nadal się na niego gniewasz pamiętaj.

- Oh skarbie tak strasznie cię przepraszam- przyciąga mnie do uścisku a jestem na 100% pewna że nie da się na niego gniewać.
- Choć obejrzymy jakiś film i zjemy to wszystko- mówiąc to wskazuję torbę pełną słodkości.

Wiem że rozmowa nas nie ominie ale wolę się na razie nie kłócić i coś z nim obejrzeć . Boli mnie brzuch i nie mam siły na rozmowę .

Idę za nim do sypialni i kładę się na łóżku.
- Co chciała byś obejrzeć?
- Zmierzch - mówię bez zastanowienia
- Nie no to jest cios poniżej pasa - jęczy na co ja chichoczę
- Em no to " Do wszystkich chłopaków których kochałam"
- Eh dobrze - zgada się choć wiem że on wolałby oglądać horrory. Kochany.

Minęła już połowa filmu a ja nie mogę skupić się na niczym innym jak na bólu brzucha. Leżymy sobie a ja czuję skurcz w dolę brzucha tak mocny że aż zginam się delikatnie co zauważa brunet. Patrzy na mnie współczującym wzrokom gdy nagle czuję ...

_______________________________

Przepraszam za opóźnienie z rozdziałem. Mam nadzieję że i tak się podobał i...

Do następnego miśki...👋❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro