Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Właśnie w ten sposób urodziła się Gabriela która...była naszym oczkiem w głowie. 3 lata żyliśmy szczęśliwej i w pełnej kochającej się rodzinę. Do czasu...Po raz kolejny zaszłam w ciąże. Niestety było mi bardzo trudno ją utrzymać. Przez całe 5 miesięcy męczyłam się aby tylko donosić ciąże i urodzić. Gdy w raz z wszystkimi dziećmi i moim mate byliśmy  w szpitalu moja mała córeczka została porwana. Przez naszą nieuwagę straciliśmy dziecko. Gdy rodziłam Gabriela oddaliła się ze szpitala nic nam nie mówiąc. Dopiero 3 godziny po tym jak urodziłam zorientowaliśmy się że naszej słodkiej 3 latki nie ma z nami. Zaczęliśmy intensywne poszukiwania które i tak nic nie pomogły. Ja zmęczona z Oscarem bo tak nazwaliśmy syna zostałam wtedy w domu głównym z wielką nadzieją że jednak znajdą moją córkę. Niestety tak się nie stało.

Teraz natomiast mija 13 rocznica porwania mojej książeczki a ja wciąż czuję, że ona żyje. Wiem że to głupie ale poczuła bym gdyby umarła.

Jonathan zaczą się wiercić i wybudzać. Przytulił mnie bardziej do siebie i zapytał.
- Czemu nie śpisz kochanie?- jego ciepły oddech łaskotał moją szyję.
- My śle
- Nad czym myślisz o 4 nad ranem?
- Nad tym że dziś mija 13 rocznica porwania naszej Gabrielii a my sobie sobie spokojnie śpimy w domu głównym watahy " Wilczego serca"- powiedziałam urażona jego zachowaniem.
- Myszko przerabialiśmy już to wiele razy. Proszę nie martwy się tym już. Mamy 3 wspaniałych dzieci i 2 w drodze.
- Mamy 4 dzieci i 2 w drodze- poprawiam go
- Gabriela już dawno przepadła- odpowiada spokojnie
- Jak możesz tak mówić ? To twoja córka. To moja córka.  Ja ... ja czułabym gdyby ona ... - rozpłakałam się

Jonathan przytulił mnie a ja wtuliłam się w niego i moczyłam łzami jego dobrze zbudowany tors.
- Ciii kochanie wszystko będzie dobrze.  - uspokajał mnie tak dobre 10 minut aż poczułam, że robię się senna. Takim oto sposobem zasnęłam w ramionach mojego przeznaczonego ...

POV. Rose

Budzę się czując delikatne przyjemne pocałunki na szyi i okolicy oznaczenia. Nie kontrolując zaspanego ciała mruknęłam z zadowolenia . Wiedziałam , że to Isaac  jest ich sprawcą i wiedziałam że uśmiecha się głupio z mojej reakcji. Otwieram powoli oczy i widzę słodko uśmiechającego się 19- latka z potarganymi włosami. Pod wpływem impulsu zatapiam w nich palce na co chłopak szerzej się uśmiecha. Całuje mnie w usta a następnie wstaje. Wydaje z siebie pomruk niezadowolenia na co Isaac chichocze i wchodzi do łazienki. On dobrze wie jak na mnie działa i dupek to wykorzystuję.
Wstaję powoli z łóżka i wybieram ubrania na dzień dzisiejszy.  Zamierzam dziś spytać o moje chodzenie do szkoły. Lecz najpierw muszę iść z  Isabell do galerii aby kupić sukienkę na jutrzejszy bal przejęcia stada. Nie mogę w to uwierzyć.  Już do jutra będę pełnoprawną Luną stada Isaac'a . Nie wiem czy sobie poradzę ale wiem że zawsze będę mieć oparcie w moim mate.

Isaac opuścił łazienkę wiec ja do niej weszłam . Po wzięciu prysznica i  ubraniu się używam jeszcze tuszu do rzęs . Ogólnie mam ładną cerę i dość długie rzęsy ale lubię ten efekt który daje mi tusz. Po zakończonej porannej rutynie wyszłam i razem z moim DUPKIEM zeszłam na śniadanie. Przywitałam się z Iris i Jonathanem i zaczęłam jeść. Wiem dziwne mówić dorosłym po imieniu ale sami mnie o to prosili.
Po zjedzeniu przepysznych gofrów wzięłam jakąś torebkę i miałam już wychodzić gdy ...
- Gdzie to się pani wybiera-  pyta chłopak
- Na zakupy
- Okej przebiorę się i jadę z tobą
- Isaac nie. Jadę z Isabellą a ty zostajesz tutaj i szykujesz się na jutro.
- Nie ma nawet mowy , żebym puścił cię samą do galerii.  Będą ta inni mężczyźni.
- Kochanie nie będę sama. Będę z przyjaciółką. Jestem twoją mate czy możesz mi choć raz zaufać i mnie puścić?
- Ufam ci ... ale nie ufam innym samcom
- Skoro ufasz mi to nie ma chyba problemu abym wyszła z przyjaciółką na zakupy prawda? - unoszę wysoko brwi.
- Dobrze ale musisz mi to jakoś wynagrodzić- porusza zabawnie brwiami i uśmiecha się łobuzersko.  Natomiast ja nic nie odpowiadając wychodzę.

Chodzimy z Bellą po galerii już od 2 godzin. Jestem totalnie wykończona. Znalazłam już idealną sukienkę na bal i zaopatrzyłam się dodatkowo w kilka bluzek i spodni. Isabell zaciągnęła mnie również do kosmetyczki gdzie podcięłam końcówki i zrobiłam sobie nowe paznokcie. Chciałam namówić przyjaciółkę na powrót do domu lecz ona chciała odwiedzić jeszcze jeden sklep. Zgodziłam się i teraz właśnie do niego zmierzamy.

Dziewczyna zatrzymuję się przy jednym ze sklepów a ja żałuję że się na to zgodziłam. Ona zaś zapiszczała jak małe dziecko gdy dostanie zabawkę i pośpiesznie wciągnęła mnie do środka sklepu w którym tak naprawdę nigdy nie byłam. Nigdy nawet nie byłam w tego typu sklepie. Oniemiałam gdy zobaczyłam co jest w środku . Były tu produkty piękne i z najwyżej półki. Podsumowując cudowny sklep z najlepszym wyposażeniem ale raczej nie dla mnie. Znaczy nie żebym wybrzydzała po prostu uhhh nie wiem. Dziwnie się czuję w takim miejscu. Nie mam nawet co wybrzydzać. No ale czego innego można spodziewać się po ...

________________________________

Do następnego misie...❤👋❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro