Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

A Isaac...nie zrobił nic. Nawet jej nie odepchną. To było dla mnie za dużo. Poczułam się zraniona. Odechciało mi się nawet naleśników.
Ze łzami w oczach zaczęłam w biec na górę. Słyszałam jak ktoś zaczyna biec za mną ale nie obchodziło mnie to za bardzo. Biegłam a obraz zaczą mi się zamazywać przez łzy. Wbiegłam w jakiś mało znany mi korytarz. Zresztą co ja gadam ja nic tu nie znam. Nie pasuję tu. Po co ja się dała oznaczyć?

Przez zamazane oczy rozglądam się za miejscem w którym mogła bym się ukryć przed całym światem. Dostrzegam naprzeciwko siebie drzwi z napisem "Pokój Luny" i bez zastanowienia wbiegam do środka. W tej samej chwili słyszę jak ktoś wbiega w ten sam korytarz i biegnie do tego samego pokoju co ja. Spodziewałam się że ktoś tu zaraz wbiegnie ale zamiast tego zaczą walić w drzwi.

- Skarbie błagam cię otwórz. Wszystko ci wytłumaczę.- usłyszałam błagalny głos chłopaka który mnie zranił. To dziwne czemu po prostu nie otworzy drzwi przecież są otwarte. Miałam ochotę mu otworzyć i się do niego przytulić ale nie. Muszę być twarda.
- Kochanie ona nic dla mnie nie znaczy błagam cie otwórz, porozmawiajmy. - serce mi się ścisnęło na dźwięk jego płaczliwego tonu głosu.
A co ja robiłam? Siedziałam pod tymi drzwiami i płakałam jak głupia. Przecież to nie możliwe żebym w tak krótkim czasie się w nim zakochała. Prawda? Nie ważne teraz się zastanawiam czy mu otworzyć czy nie. Z jednej strony bardzo chce a z drugiej ten  ich pocałunek mnie bardzo mocno zabolał. Nie wiem nawet czemu.
Wstaję z podłogi ocieram łzy co pewnie nic nie da bo i tak jestem cała opuchnięta i chwytam w dłoń klamkę.

Chwilę jeszcze zastanawiam się czy otworzyć ale ostatecznie robię to. Staje twarzą w twarz z chłopakiem.

-Słucham?- pytam zdając sobie sprawę że chłopak nic nie mówi tylko oboje się na siebie gapimy
- Rose przepraszam cię za tą akcję. To była Nina córka Alfy innego stada.
- Czemu przyjechała akurat do twojego stada?
- Widzisz te stado nie do końca jest jeszcze moje. Mój ojciec przekaże mi to stanowisko oficjalnie za 2 tygodnie. A w tym wydarzeniu będą uczestniczyć wszystkie najważniejsze stada.
- Czemu cię pocałowała?- zadaję to pytanie z bólem serca. Nawet nie wiem dlaczego bolała mnie ta jego "zdrada". Można tak to nazwać? A zresztą nie ważne.
- Ona coś do mnie czuję a ja tego uczucia nie odwzajemniam.
- I to jest powód żeby cię tak po prostu pocałował?- pytam zbita z tropu. Skoro nie odwzajemniał jej uczuć to ona raczej o tym wiedziała wiec czemu go pocałowała? A może jednak nie wiedziała? Jejku jakie to wszystko trudne.
- Jeśli nie znalazł bym mate do moich 20 urodzin moją żoną jak i Luną stada stała by się właśnie Nina. Ona najwidoczniej nie wierzyła w to że mogę znaleźć mate dlatego mnie pocałowała- wyjaśnił spokojnie.
- Czemu jej nie odepchnąłeś? Podobało ci się to?- zadaję kolejne pytania, które wywołuje na mnie odrazę i zazdrość w jednym.
- Oczywiście że nie. Byłem zaszokowany jej posunięciem. Gdy tylko się ocknąłem ty biegłaś już na górę. Odepchnąłem ją i pobiegłem za tobą. - powiedział z obóżeniem. Chyba uraziło go to moje pytanie.

Już wszystko rozumiem. Tylko pozostaje jeszcze jedno pytanie...

- Co ona tu robi tak wcześnie? Sam mówiłeś że uroczystości jest za 2 tygodnie.
- Bo jest. Sam nie wiem czemu przyjechała tak wcześnie na dodatek bez ojca.
- To znaczy że..
- Tak prawdopodobnie zostanie tu na 2 tygodnie.- kończy zdanie za mnie.
Nie nie nie. Nie zgadzam się żeby ta ta ... uh nawet nie wiem jak mam ją nazwać mieszkała ze mną pod jednym dachem.
-Co?- mam nadzieję że się przesłyszałam
- Nina zostanie tu na 2 tygodnie- powtarza z niechęcią
- W takim razie ja wracam do domu- próbuję być pewna siebie
- Tu jest twój dom- warczy groźnie
- Nie warcz na mnie. Nie mam ochoty codziennie patrzeć na tą jej wy szpachlowaną makijażem twarz.
- Mówię gniewnie choć wiem ze i tak przegram. W końcu to on jest wilkołakiem i to on ma siłę i wszystko. A co ja biedna mała prawie 16 latka mogę przy przystojnym i silnym 19 latku. Nic.
- Kochanie też nie cieszę się z jej wizyty ale musimy dać sobie radę. Zobaczysz nie będzie aż tak źle przecież masz mnie.- jest pewny swoich słów a ja mu ufam. Naprawdę nie wiem czemu ale tak cholernie ufam temu chłopakowi że jestem wstanie wytrzymać te 2 tygodnie z tą całą Niną i jeszcze więcej. Zaczynam mięknąć parząc w te oczy. Ah co ten chłopak ze mną robi.
- Dobrze. Ale będziesz musiała mi to jakoś wynagrodzić- odzywam się po chwili na mydłu.
- Oczywiście zrobię co tylko chcesz. A teraz proszę zejdźmy na śniadanie. - nie uśmiechało mi się schodzić na dół z myślą że jest tam ta blondyna ale tam są moje naleśniki i nie zamierzam z nich rezygnować.

Zeszliśmy z Isaac'em do jadalni trzymając się za rękę. Gdy tam weszliśmy puściłam rękę chłopaka i zacisnęłam w pięść na widok Niny pałaszującej MOJE naleśniki. Jak widać skończyła jeść więc podeszła do czarnowłosego i uwiesiła się mu na ramieniu.
- Jak dobrze że jesteś jak ci tam. Posprzątaj talerze i zanieś moją walizkę na górę.- czy ona myśli że ja jestem jakąś służącą? Oj chyba się kochanie pomyliłaś.
- Co nie słyszałaś?- pyta pogardliwie- Już do roboty- pogoniła mnie wtulając się w ramię biednego chłopaka który próbował się wydostać. Okej tego już było za wiele.

- Posłuchaj mnie NINA.  Nie ob...

_______________________
Co takiego ma do powiedzenia Rose?

Ciekawe czy będzie miła w stosunku do Niny czy może raczej przeciwnie?

Co zrobi blondynka gdy dowie się że ta że koma " służąca" to mate Isaac'a?

Czy będzie próbowała zniszczyć ich związek?

Czy Nina zmieni coś w jak narazie dobrze się układające relacji nastolatków?

Czy Isaac'owi uda się udobruchć Rose?

To wszystko w następujących rozdziałach mojej książki❤

Przepraszam za błędy🤫❤

Do następnego...👋
Ps. Zostaw coś po sobie❤😂


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro