Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. - Zmiana planu i wygłupy

POV: [Y/N]

Rano

Obudziłam się do dźwięku dzwoniącego telefonu. Zaspana podniosłam go z szafki nocnej i odebrałam go.

- Halo? - powiedziałam zaspana i ziewnęłam przeraźliwie.

- Cześć mała, jak się spało? - ze słuchawki usłyszałam znajomy, dźwięczny głos. To był Jere.

- O hej Jere. - przywitałam się ciągle zaspana. - Właśnie mnie obudziłeś. A spać to spałam jak zabita.

- O, to ważne, że się wyspałaś. - zabrzmiał wyraźnie ucieszony Jere -Pamiętaj, dziś mamy Tourquoise Carpet Gala.

- Wiem, wiem... - ziewnęłam znowu. - Idę zaraz na śniadanie i zaczniemy się z Eweliną szykować.

- Dobrze dobrze. Pamiętaj. Impreza jest na 18:00. - przypomniał mi.

- Jasne jasne, pamiętam. - powiedziałam już nieco bardziej rozbudzona. - Do zobaczenia, Käärijä. - zażartowałam i rozłączyłam się.

- Z kim rozmawiałaś? - spytała Ewelina, która akurat wyszla z łazienki.

- Z Jerem. - powiedziałam i usiadłam z lekkim trudem na łóżku - Idziemy dziś na Tourquoise Carpet.

- ...CO?! - wrzasnęła zdziwiona Ewelina.

Wyciągnęłam z szufladki szafki przy łóżku dwie vipowskie wejściówki na Galę Turkusowego Dywanu z napisem „KÄÄRIJÄ - GUEST INVITE"

- O MÓJ BOŻE - Ewelina podbiegła do mnie i wzięła jedna wejściówkę. - SKĄD JE WYTRZASNĘŁAŚ? TO JEST WARTE MILIONY!

- Jere mi je podarował. - odpowiedziałam na jej pytanie i napiłam się trochę wody z butelki, która miałam przy łóżku. - Dostał o dwie za dużo. Bo wiesz... on to nikt inny jak KÄÄRIJÄ!

- ...NIE GADAJ. POWAŻNIE? - uradowała się moja przyjaciółka.

- No na serio ci mówię. - zaśmiałam się. - Sama tez byłam tym faktem mega zaskoczona. Ale cóż, nasz uroczy Jere Pöyhönen to nikt inny jak kontrowersyjny Käärijä.

- STARA - Ewelina złapała mnie za ramiona i potrząsnęła mną . - Ty wiesz co to znaczy? To, że cały świat będzie nas oglądał. Będziemy kurwa sławne. Lecimy pędem na śniadanie. A potem, pindrzymy się tak długo, aż będzie trzeba z nas makijaż pumeksem zmywać. We gotta slay.

- I know, I know. - przyznałam jej racje i poszłam się ubrać. Naciągnęłam na siebie zwykle, czarne legginsy i przydużą, granatową bluzę z napisem Brooklyn, a następnie zeszłyśmy na śniadanie do hotelowego bufetu. Zjadłam kilka kanapek, ale Ewelina mało zjadła, bo już się nakręciła na ta cała galę.

Ja natomiast... czułam się niepewnie i trochę wręcz nieswojo. Jere już jest oswojony z tłumem fanów oglądających go, krzyczących jego pseudonim oraz proszących go o autografy. Do czego bije - jest przyzwyczajony do robienia wokół siebie show. Ja wręcz przeciwnie - niezbyt lubię być w centrum uwagi. Ba, jakbym mogła, to w takich sytuacjach zapadłabym się pod ziemie. Może jednak los zesłał mi Jerego nie bez powodu? Może fatum chce, bym w końcu była odważniejsza? Sama chciałam zacząć wychodzić ze swoich stref komfortu, jeśli chodzi o bycie pewnym siebie, nawet sama podbiłam do swojego crusha, Daniela, ale on mnie zlał. Cóż, może to będzie całkiem fajne przeżycie.

Po śniadaniu, przyszłyśmy do naszego pokoju.

- Jest jeszcze wcześnie, jest 11:34... - zaczęłam - ...cos robimy?

- ....dawaj, włączaj Kukiego. - powiedziała całkiem poważnie Ewelina. - Powariujemy trochę.

- No tak - zaśmiałam się - Bo tylko wariaci są coś warci. - wyjęłam z szufladki szafki łóżka mój głośniczek JBL i zdjęłam swoją bluzę, zostając w przydużej koszulce z krótkim rękawem.

POV: Käärijä

Z racji tego, że było jeszcze wcześnie, leniłem się w swoim pokoju, oglądając Tik Toka na telefonie, będąc ubranym w tylko bluzę i dresowe spodnie. Po jakimś czasie bezczynnego siedzenia na łóżku usłyszałem znajome pukanie do drzwi. To był Bojan.

- Wchodź! - krzyknąłem i odłożyłem telefon.

Do mojego pokoju wszedł Bojan już ubrany w swój strój na Tourquoise Carpet. Zdziwiło mnie to.

- Czemu jesteś już gotowy na galę? - spytałem zaskoczony.

- Ziomek... - zaczął Słoweniec - musisz się zbierać. Galę przesunęli na dwie godziny wcześniej. Czyli jest nie o 18:00, tylko o 16:00.

- O kurwa- zerwałem się. - To lecę. Po drodze poinformuje jeszcze [Y/N] i jej kumpelę.

- Dobra, do później stary. - pomachał mi Bojan i poszedł.

Nałożyłem swoje wielkie glany, które miałem ubrać na gale i wziąłem kosmetyczkę pełna rzeczy do mojego makijażu. Właśnie tego nie miałem w swoim busie, gdzie miałem się szykować. Po drodze wdepnę do [Y/N] i jej powiem o tym zamieszaniu.

Po dłuższej chwili, byłem pod hotelem [Y/N]. Na szczęście, powiedziała mi wczoraj który numer pokoju ma, więc tam się udałem. Gdy w końcu znalazłem jej pokój, usłyszałem muzykę za jej drzwiami i zapukałem do drzwi. Jednak otrzymałem w odpowiedzi brak jakiejkolwiek rekacji. Znów zapukałem. Dalej nic. Po paru takich próbach, uznałem, że po prostu wejdę. Niepewnie otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.

Zobaczyłem, jak [Y/N] i Ewelina razem tańczą i śpiewają coś, ale nie mogłem zrozumieć żadnego słowa z tej piosenki. Pewnie była po Polsku. Zrozumiałem jedynie „Babe call me Papi, [...] Babe call me Papi". Sam rytm i melodia były dość skoczne i wesołe. Zacząłem mimowolnie tupać noga w rytm piosenki.

Sam wygląd [Y/N] w niesfornie ułożonych włosach, w za dużym T-Shircie i legginsach, bawiącej się do pewnie jakiejś śmiesznej piosenki, cieszył mnie. Zobaczyłem ją autentyczną, prawdziwą. Nie mówię, że uważałem ją za fałszywą, ale miło było zobaczyć ją jak się wygłupia i śmieje.

Gdy piosenka się skończyła, dziewczyny zaczęły się śmiać. W końcu Ewelina mnie zauważyła, momentalnie przestała się śmiać i wyłączyła muzykę.

- Co jest? - spytała się jej przyjaciółki [Y/N] i odwróciła się. Momentalnie zrobiła się cała czerwona na twarzy. Pewnie się zawstydziła. Mały uroczy wstydzioch.

- Uhh... hej. - przywitałem się.

- Ile widziałeś...? - spytała [Y/N].

- Niewiele, spokojnie. - uspokoiłem je obydwie. - Wpadłem tylko wam powiedzieć, że gala będzie dwie godziny wcześniej. Czyli nie o 18:00, tylko o 16:00.

- Oh, dzięki za info. - powiedziała Ewelina i lekko się uśmiechnęła. - Już miałam na ciebie krzyczeć, ze nie szanujesz naszej prywatności.

- Nie reagowałyście na pukanie do drzwi - wzruszyłem ramionami. - Co miałem innego zrobić? Poza tym, spokojnie, nic nie zrozumiałem z waszej piosenki. Nie martwcie się.

- Oh, to całe szczęście - powiedziała [Y/N] i schowała twarz w dłoniach.

- To ja będę juz lecieć. - podszedłem do [Y/N], dałem jej buziaka w czoło i skierowałem się do wyjścia.

POV: [Y/N]

On.... on... on mnie pocałował w czoło. Jezu, on jest taki uroczy.

- Girl. - powiedziała do mnie Ewelina gdy Jere wyszedł i upewniła się ze był wystarczająco daleko. - Ten twój Jere to niezły romantyk. A ty ryczysz za jakimś Danielem kurna. Dziewczyno, on się o ciebie troszczy, dzwoni do ciebie rano, i sam przychodzi do ciebie by ci coś powiedzieć zamiast to po prostu napisać. Kocha cię. Dopuść to do siebie w końcu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro