Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18. - Gruba impreza (część 2) (🔞?)

POV: [Y/N]

W końcu udało mi się przedrzeć przez tłum ludzi w klubie, by w końcu zatrzymać ten koszmar na jawie. Podeszłam rozwścieczona do Saleny robiącej lap dance Jeremu i popukałam palcem w jej ramie. Blondynka od razu przestała tańczyć i jak oparzona wstała od Jerego. Odwróciła się do mnie i na jej twarzy pojawił się wyraźny grymas niezadowolenia.

- Oh... to ty. - wycedziła przez zęby.

- A kogo się ku*wa spodziewałaś? - zapytałam zdziwiona. - Misia Gogo? No to niestety się nie doczekasz, frajerko.

Austriaczka widocznie oburzyła się moja delikatną obelgą. Ale dobrze. Nie miałam teraz najmniejszych skrupułów by pohamować mój cięty język.

- Żałosna jesteś. - prychnęła Salena i zarzuciła włosami.

Myślałam, że szlag mnie trafi. Ta blond szamboniera (SORY XD) myśli, że to ja jestem żałosna, tak? Dobra. Moja kurwa kolej by pokazać jej kto jest żałosny.

- Nie. - odparłam stanowczo. - Jedynymi żałosnymi osobami w tym klubie, jesteś ty i twoja przyjaciółeczka. Nie dość, że cały czas trzymałaś się ze mną i Eweliną, udając nasze wielkie kumpelki od serca tylko dlatego, ze był wokół nas rozgłos i fama, to teraz nagle wam się odwidziało i stałyście się opryskliwe, a na dodatek podbijacie bezczelnie do naszych sympatii i myślicie sobie ze skoro są pod wpływem możecie robić z nimi wszystko. Ale wiesz co? To się kurwa grubo pomyliłaś!

Popchnęłam Salenę, a ta upadła z hukiem na ziemie. Blondynka podniosła się do siadu i spojrzała na mnie zmieszana. Kilka osób odwróciło się do nas, a Teya podbiegła i uklękła przy swojej kumpeli. DJ przyciszył muzykę i wokół nas zebrało się coraz więcej ludzi w przeciągu jednej chwili. Zwinęłam dłonie w pięści i kontynuowałam swój monolog. Nie zamierzałam na niej zostawić suchej nitki.

- Jestem po prostu wami zawiedziona. Sądziłam, ze zarówno ja i Ewe możemy wam ufać. A wy odwaliłyście nam takie szambo. Brak mi po prostu słów żeby opisać moje rozczarowanie wami. Nie chce was widzieć przy sobie przez ten najbliższy tydzień. Gardzę wami.

Podeszłam do Jerego, który widocznie był mocno skończony i wzięłam go ostrożnie. Rzuciłam tez okiem na Bojana, który tez wyglądał jakby wypił o kilka shotów za dużo. Zawołałam Ewelinę, chłopaków z Joker out i tancerzy Kääriji, żeby przyszli i mi pomogli. Kierując się do wyjścia ze wszystkimi, posłałam jeszcze Austriaczkom moje spojrzenie pełne pogardy i odrazy, po czym opuściłam klub z pijanym Jere przy sobie.

Po mozolnej podróży powrotnej do hotelu i odstawieniu Bojana do pokoju przez Ewelinę i rozejściu się pozostałych osób do swoich pokoi, w końcu poszłam z Jere do naszego pokoju. Ułożyłam go ostrożnie na łóżku i poszłam nalać mu trochę wody. Trochę się o niego martwiłam, bo nie wiem jaką Käärijä ma mocna głowę. Gdy do niego wróciłam ze szklanka w dłoni, Fin spojrzał na mnie swoim typowym, dwuznacznym spojrzeniem.

- Co? - spytałam go nieco speszona i odstawiłam szklankę na stoliku nocnym.

Ten bez słowa złapał mnie w talii i wciągnął na łóżko, chichrając się jak pajac. Widocznie dalej był mocno pijany, na dodatek, czuć było od niego mocną, ostrą woń alkoholu. Przewróciłam jedynie oczami i spojrzałam na niego poważnie.

- Nie powiesz mi, prawda? - spytałam go i zachichotałam.

- Kyllä. (po fińsku - Tak). - odparł brunet z głupim uśmiechem i pocałował mnie w usta.

- Jesteś niemożliwy. - bąknęłam gdy się ode mnie odsunął i zmierzwiłam mu włosy.

Fin tylko przewrócił oczami i zrobił głupia minę. Kochał palić głupa, a mi to wcale nie przeszkadzało. Dla mnie to było słodkie.

- A ty mimo wszystko dalej mnie kochasz. - mruknął i pocałował mnie w czoło.

Poczułam te charakterystyczne motyle w brzuchu i jak moje policzki delikatnie mnie pieką. Cholera. Nawet pod wpływem ten fiński matołek nadal był uroczy... i pociągający. Ogarnęło mnie jakieś... dziwne uczucie. Rozpalało mnie od środka, a ta sensacja potęgowała się za każdym razem jak patrzyłam na Fina. Moje serce biło coraz mocniej, a na mojej skórze była widoczna gęsia skórka. Mój oddech był szybszy i moje wszelkie myśli błądziły tylko wokół Jerego. O mój boże... czy on zawsze był taki przystojny?

Bez słowa przysunęłam się bliżej do Fina, nie przestając patrzeć mu w oczy. Nie mogłam się od nich oderwać. Delikatnie musnęłam swoimi wargami jego usta. On mruknął zadowolony i pocałował mnie czule. Jego zarost delikatnie łaskotał mnie po twarzy. Ale nie przeszkadzało mi to. Fin zaczął jeździć dłonią po moim pośladku, i po chwili wymierzył mi delikatnego klapsa. Stęknęłam cicho i poczułam, jak moje poliki zaczęły mnie niemiłosiernie piec.

- Będziesz grzeczną dziewczynką? - wyszeptał mi do ucha ponętnym tonem.

Zadygotałam cała od jego głosu. Zrobiło mi się potwornie gorąco i cicho westchnęłam.

- T-tak... - mruknęłam cicho.

Jere uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony moją odpowiedzią. Naparł jedna swoją dłonią na moją pierś, a druga wymierzył mi już kolejnego klapsa. Znów cicho stęknęłam, a on tylko mruknął z figlarnym grymasem na twarzy. Zbliżył się do mojej szyi i zostawił na niej wyrazistą malinkę. Sapnęłam cicho. Czułam się naprawdę cudnie, myślałam
ze mogę po prostu zrobić wszystko...

...aż nagle usłyszałam pukanie do drzwi. NOSZ KU*WA JASNA. Odsunęłam się od Jerego, przepraszając go na chwilę i podeszłam drzwi mocno niezadowolona. Była prawie pierwsza w nocy, i jakiś ćwok przerwał mi mój mały czas przyjemności z Jerem. Myślałam ze mnie rozsierdzi. Otworzyłam drzwi pewnym ruchem. Za nimi... stała Teya. Wyraźnie skruszona. Zdziwiłam się niemało. Odchrząknęłam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

- Czego tu chcesz? - burknęłam.

- Ja... - zaczęła Teya - Chciałam cię przeprosić. Ja i Salena postąpiłyśmy źle i zachowałyśmy bardzo nie w porządku w stosunku do was. Wiem, że to co zrobiłyśmy było nie okej ale... czy mamy chociaż szanse uzyskać wasze przebaczenie...?

Jej słowa bardzo mnie zdziwiły. Poczułam się, jakbym dostała dość dużym kamieniem. Jakby mnie momentalnie otrzeźwiło. Poczułam się o wiele lepiej po tych słowach. Ale mimo wszystko, nie byłam pewna po tym co Austriaczki odstawiły dzisiejszego wieczoru. Równie dobrze to mogły być pusta, nic nie znacząca próba ponownego wybicia się na mojej niezbyt chcianej famie.

- Skąd mam wiedzieć, ze nie zrobicie tego znowu? - spytałam, ostrożnie dobierając słowa.

- Zarzekam się tego. Na znak skruchy ode mnie i Saleny... - Teya wyciągła z kieszeni kurtki mały pakunek. - Proszę. Mały upominek. Ale otwórz go dopiero rano, dobrze?

Wzięłam niepewnie w dłonie pakunek od Tei. Spojrzałam na prezent, i potem na Teyę, bez zbędnego przekonania. Westchnęłam cicho i odłożyłam pakunek na stoliczek obok drzwi.

- Zastanowię się. Może tak być? - odpowiedziałam chłodno.

- O nic więcej nie proszę. - uśmiechnęła się brunetka i westchnęła. - Jeszcze raz przepraszam. W imieniu naszej dwójki.

Po tych słowach, wyciągła do mnie rękę. Zmierzyłam ja wzrokiem i niepewnie ja uścisnęłam.

- A teraz uciekaj zanim zmienię zdanie. - powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.

Teya zachichotała i mi pomachała,
po czym skierowała się do swojego pokoju, idąc w głąb nieoświetlonego hotelowego holu. Zamknęłam drzwi i zakluczyłam je. Westchnęłam cicho i spojrzałam na Jerego. Ten już zdążył zasnąć. Zachichotałam cicho i postanowiłam tez iść już spać, więc podreptałam cicho do łazienki. Przebrałam się w za duża koszulkę Jerego z jego ulubioną drużyną hokejową. Z tego co czytałam, u Finów hokej jest sportem narodowym. Każdy Fin bierze ten sport tak samo ważnie, jak przeciętny Polak mecz piłki nożnej. Uśmiechnęłam sie mimowolnie myśląc o tej śmiesznej różnicy kulturowej, rozczesując swoje włosy. Po rozczesaniu ich, spięłam je w niezdarnego koka i posmarowałam sobie twarz kremem nawilżającym. Po tym krótkim rytuale, poszłam cichaczem do łóżka i wygramoliłam sie do bruneta. Ostrożnie się do niego przytuliłam, i pozwoliłam by powoli ogarnął mnie sen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro