1
Uśmiechnął się do niej.
-Czy to Kapitan Ameryka?-chłopak wskazał na szkic widniejący na płótnie.
Dziewczyna potwierdziła przytaknięciem głowy.
Chłopak zdjął okulary i spojrzał na nią z góry.
Alizabeth wpatrywała się w jego morskie oczy aż nie usłyszała słów padających z jego ust.
-Mógłbym się dosiąść?
Po raz kolejny przytaknęła, a blondyn usiadł obok niej wyciągając szkicownik i pare ołówków.
Spojrzał na jej twarz i zaczął coś rysować. Hills włożyła do ucha spowrotem jedną słuchawke i słuchała dalej muzyki.
Z torby wyciągnęła farby i wycisnęła ma palete troche żółtej i białej, aby uzyskać kolor włosów kapitana. Namoczyła pędzel i zaczęła malować. Robiła tak i z całą resztą. Wyciskała odowiednią farbe czasem mieszając ją z inną i zaczynała wypełniać odpowiednie miejsca na płótnie.
Usłyszała pstryknięcie palcy obok jej ucha. Odwróciła się w tą strone i ujrzała uśmiech chłopaka.
-Prosze- podsunął jej szkic.
Dziewczyna spojrzała na rysy twarzy i delikatnie się uśmiechnęła.
-Każdy mi mówi, że ciężko mnie narysować. A tobie przyszło to tak łatwo- po raz kolejny wpatrywała się w jego błękitne oczy-Dziękuje
-Ależ nie ma za co- na twarzy blondyna powiękrzył się uśmiech
Usłyszałaś dzwonek telefonu, a następnie jak chłopak przeprosił cię na moment i odebrał. Wróciłaś do malowania i czekałaś.
-Przepraszam, ale musze już iść- chłopak podrapał się po karku
-Pewnie i nic się nie stało
Alizaheth posłałsa mu delikatny uśmiech, który został odwzajemniony.
Chwycił jej dłoń i delikatnie pocałował. Spojrzała na niego zdziwiona na co ten się zaśmiał.
Wyszedł po chwili z pomieszczenia, a brunetka wróciła do swojej pracy znów z brakiem jakichkolwiek uczuć na twarzy. Po godzinie zajęcia dobiegły końca. Schowała swóje pędzle i piórnik, a płótno chwyciła.
Pożegnała się z panią Saiko, a następnie udała się drogą do swojego mieszkania. Hills była już pełnoletnia i wyprowadziła się od rodziców. Miała dokładnie 29 lat za 26 dni. Czyli siódmego czerwca. Weszła do jednej z uliczek, które skracały droge do jej bloku. Weszła do środka i podreptała schodami na drugie piętro. Wyciągnęła klucze i otworzyła drzwi wchodząc do małego pelrzed pokoju, w którym zdjęła buty i bluze. Udała się do salonu.
,,Alizabeth wpatrywała się w jego morskie oczy aż nie usłyszała słów padających z jego ust.
-Mógłbym się dosiąść?"
W głowie dziewczyny nadal krążyły myśli o blondynie. Wydawał jej się dziwnie znajomy, ale skąd miałaby go znać? W całym swoim życiu, które przeżyła, spotkała tylko jedną osobe, którą polubiła i zaufała.
Osoba ta miała na imie *Ian. Rudowłosy i zawsze uśmiechięty chłopak. Znali się o przedszkola i zawsze trzymali razem. Chłopak był biseksualny przez co ludzie w szkole z niego szydzili.
Brunetka westchnęła i spieła swoje włosy w luźnego koka.
Zapowiadała się kolejna bezsenna noc.
*****
*Ian-homoseksualny chłopak z serialu ,,Shameless". Zmieniłam tylko jego orientacje na potrzeby opowiadania. W mediach jest jego zdjęcie
-DJr
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro