Rozdział 2
Imię mężczyzny ciągle krążyło po jej głowie, starała się skupić na układaniu swoich książek, lecz nie mogła.
Chwyciła laptopa i uruchomiła go. Nie wiedząc, czemu to nazwisko było jej znajome. Wpisała w wyszukiwarke nazwisko. Pojawił się link z blogiem.
,,Studium w różu"
Wybrała to, a następnie zabrała się za czytanie. Minęła niecała godzina, a rudowłosa zamknęła laptopa. Udała się do kuchni, wcześniej odkładając obok na szafkę laptopa, aby zrobić kawę. Związała włosy w luźną kitkę i wstawiła wodę. Zaparzyła napój i udała się z nim do salonu, aby usiąść i zrelaksować się przy serialu.
W jej stalowo-niebieskich tęczówkach odbijało się niewyraźne światło ekranu. Usłyszała sygnał syren, a zaraz po tym niebiesko-czerwone światła policyjne. Policjant najprawdopodobniej chciał uspokoić ludzi, ponieważ mówił coś przez megafon.
Ubrała buty i zeszła na dół. Zamknęła za sobą drzwi i skierowała się w sgrone taśm policyjnych. Przyglądając się całej tej sytuacji nie zauwarzyła, że ktoś do niej podchodzi.
-Co tutaj robisz Danielle?
Odwróciła się. Przed nią stał Sherlock, a za nim blondwłosy mężczyzna.
-A ty Sherlock'u?-posłała mu dwlikatny uśmiech- to twój przyjaciel?
Spojrzała na blonyna i uśmiechnęła się.
-Danielle Hopes- podała mu dłoń, którą uścisnął.
-John Watson, miło mi- zerknął na Sherlock'a.- a gy skąd się znacie?
-Wpadliśmy na siebie na ulicy- powiedział brunet wymijąc was i idąc w stronę taśm. Przystanął na chwilę odwracając głowę w stronę rudowłosej.
-I odpowiadając na twoje pytanie- lekko przymknął oczy- jestem detektywem-konsultantem, a jestem tu, aby pomóc tym idiotom, ponieważ sami nie potrafią rozwiązać, rzadnej sprawy.-
Następnie udał się dalej przed siebie ignoruąc policjantów próbujących go zatrzymać.
-On tak zawsze?- Dan posłała John'owi rozbawione spojrzenie.
-Niestety tak-
(Przepraszam za wszelkie błędy)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro