Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Obudziły cię przyjemne promienie słońca. Lekko uchyliłaś powieki i słyszałaś dzwięk puszczanej wody z twojej łazienki. Leżałaś tak długo, aż nie usłyszałaś, że drzwi się otwierają.

Podniosłaś się lekko na łokciach i spojrzałaś na Lokiego, który stał oparty o framuge drzwi, patrząc na ciebie.

Miał na sobie bokserki i ręcznik przerzucony przez ramię, a po czole spływało jeszcze pare kropli wody.

Przełknęłaś śline i nakryłaś się bardziej kołdrą, aby nie zobaczył twojego rumieńca. Kącik ust boga drgnął lekko jakby chciał się uśmiechnąć, zamiast tego podszedł do ciebie i usiadł na brzegu łóżka.
-Jak się spało?- zgarnął z twojego czoła kosmyk i lekko pogłaskał policzek.

-Dobrze- mówiąc to wtuliłaś się w jego dłoń- ale trochę boli-

Nachyliłaś się i z dolnej szuflady przy łóżku wyciągnęłaá tabletki. Wzięłaś jedną i popiłaś wodą.

Loki nadal ci się przyglądał. Zauważyłaś to, więc spojrzałaś na niego i uniosłaś brew w górę.

- Zastanawiam się nad tym co dziś z tobą zrobić

Zmarszczyłaś brwi, a na twoich policzkach pojawiłas się szkarłatna czerwień.-masz pojęcie jak to zabrzmiało?

Bóg uniósł brwi lekko, a po zrozumieniu kontekstu, kącik jego ust lekko się uniósł.

- No cóż..-nie dał rady dokończyć, ponieważ oberwał z poduszki. Pare piórek poleciało w góre. Loki przez chwile wpatrywał się w przestrzeń przed sobą, tak jakby nie rozumiał co w okół niego się dzieje.

Wtuliłaś się mocniej w poduszke widząc jak bóg zarszcze brwi i bierze jedną z poduszek.

Właśnie tak zaczęła się bitwa.

Owinięta kołdrą, waliłaś Lokiego poduszką, jak też on ciebie. Śmialiście się, a w powietrzu unosiło się więcej piór, niż pozostało w białych poszewkach.

Na sam kociec Loki chwycił twoje ramiona i siłą położył na łóżku. Ciężko oddychaliście wasze policzki były zaróżowione od emocji, a z twarzy nie schodziły uśmiechy.

Nigdy nie spodziewałaś się, że Loki potrafi taki być. Zawsze wydawał ci się narcystyczym dupkiem. Zobaczyłaś jego drugą twarz, tego szczęśliwego i zarazem wrażliwego boga, którego jeszcze nie aż tak dawno wręcz niecierpiałaś. Brunet złożył na twoim czole czuły pocałunek.

- Ubierz się, idziemy na czekolade.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro