Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Razem z Lokim weszłas do salonu Stark Tower.  Zmarszczyłaś brwi, wzrok wszystkich spoczął na tobie i brunecie. Z jednej strony chciałaś pokazać, że nie jesteś już małą dziewczynką na posyłki i masz wykonywać polecenia każdego. Chciałaś pokazać na co cię stać. Zrobiłaś krok w stronę drużyny i uniosłaś podbrudek, przeniosłaś spojrzenie na Stephena i przymknęłaś powieki

-Mogę wiedzieć czemu opowadasz takie bzdury?

Doktor lekko przechylił głowę
Udaje głupiego

-Ja? Jakie znów bzdury?

Na twoich policzkach pijawiła się szkarłatna czerwień złości i irytacji. Nigdy nie widziałaś go tak perfidnie kłamiącego, był opiekuńczy i był twoim najlepszym przyjacielem.

Zrobiłaś kilka kroków w jego stronę i złożyłaś ręce na piersi.

-Czyżby? To powiedz w takim razie, kto pierwszy powiedział ,,kocham cię", gdzie i kiedy. A przewszystkim powiedz od kiedy jesteśmy razem.

Reszta drużyny spojrzała wyczekująco na Stephena, który uniósł podbródek i zmarszczył brwi, przez pewien czas wpatrywaliście się w siebie, a ty próbowalaś go czasem nie zabić za te pergidne kłamswo. Tony podszedł do ciebie i połorzył dłoń na ramieniu.

-Stephen? Mówiłeś, że wszystko pamiętasz jakby to było wczoraj.- powiedział oschle

Usłyszałaś ciche i pełne pogardy prychnięcie boga. Natomiast Anthony Edward Stark, miliarder, geniusz, filantrop, plyboy i człowiek ze stali aka- po prostu Tony, wpatrywał się w Stephena ze zmarszczoymi brwiami. Reszta drużyny co jakiś czas wymiemiała się spojrzeniami, a doktor westchnął zrezygnowany. Odwrócił się w stronę ściany wykonanej ze szkła spojrzał na tętniące życiem ulice Nowego Yorku.

-Kłamałem...

Dłoń Tony'ego lekko zacisnęła się na twoim ramieniu, a twoje serce ścisnęło się boleśnie, mimo że znałaś prawdę już wczesniej. Odwróciłaś wzrok jie chcąc już patrzeć na przyjaciela, w końcikach oczu zebrały się łzy. Odwróciłaś się gwałtownie i szybkim krokiem podeszłaś do Loki'ego. Wtuliłaś się w jego klatkę piersiową, a ten objął cię lekko rękoma. Nadal miał obojętny wyraz twarzy, lecz jego oczy były wypełnione furią i chęcią mordu. Spojrzenia boga i doktora skrzyżowały się i niebyły, w żaden przyjazne. Loki obiecał sobie jedno. Doktor Stephen Strange zapłaci za skrzywdzenie przyszłej królowej.

Jego króliwej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro