Rozdział 29
Razem z Lokim weszłas do salonu Stark Tower. Zmarszczyłaś brwi, wzrok wszystkich spoczął na tobie i brunecie. Z jednej strony chciałaś pokazać, że nie jesteś już małą dziewczynką na posyłki i masz wykonywać polecenia każdego. Chciałaś pokazać na co cię stać. Zrobiłaś krok w stronę drużyny i uniosłaś podbrudek, przeniosłaś spojrzenie na Stephena i przymknęłaś powieki
-Mogę wiedzieć czemu opowadasz takie bzdury?
Doktor lekko przechylił głowę
Udaje głupiego
-Ja? Jakie znów bzdury?
Na twoich policzkach pijawiła się szkarłatna czerwień złości i irytacji. Nigdy nie widziałaś go tak perfidnie kłamiącego, był opiekuńczy i był twoim najlepszym przyjacielem.
Zrobiłaś kilka kroków w jego stronę i złożyłaś ręce na piersi.
-Czyżby? To powiedz w takim razie, kto pierwszy powiedział ,,kocham cię", gdzie i kiedy. A przewszystkim powiedz od kiedy jesteśmy razem.
Reszta drużyny spojrzała wyczekująco na Stephena, który uniósł podbródek i zmarszczył brwi, przez pewien czas wpatrywaliście się w siebie, a ty próbowalaś go czasem nie zabić za te pergidne kłamswo. Tony podszedł do ciebie i połorzył dłoń na ramieniu.
-Stephen? Mówiłeś, że wszystko pamiętasz jakby to było wczoraj.- powiedział oschle
Usłyszałaś ciche i pełne pogardy prychnięcie boga. Natomiast Anthony Edward Stark, miliarder, geniusz, filantrop, plyboy i człowiek ze stali aka- po prostu Tony, wpatrywał się w Stephena ze zmarszczoymi brwiami. Reszta drużyny co jakiś czas wymiemiała się spojrzeniami, a doktor westchnął zrezygnowany. Odwrócił się w stronę ściany wykonanej ze szkła spojrzał na tętniące życiem ulice Nowego Yorku.
-Kłamałem...
Dłoń Tony'ego lekko zacisnęła się na twoim ramieniu, a twoje serce ścisnęło się boleśnie, mimo że znałaś prawdę już wczesniej. Odwróciłaś wzrok jie chcąc już patrzeć na przyjaciela, w końcikach oczu zebrały się łzy. Odwróciłaś się gwałtownie i szybkim krokiem podeszłaś do Loki'ego. Wtuliłaś się w jego klatkę piersiową, a ten objął cię lekko rękoma. Nadal miał obojętny wyraz twarzy, lecz jego oczy były wypełnione furią i chęcią mordu. Spojrzenia boga i doktora skrzyżowały się i niebyły, w żaden przyjazne. Loki obiecał sobie jedno. Doktor Stephen Strange zapłaci za skrzywdzenie przyszłej królowej.
Jego króliwej
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro