Rozdział 24
SMUT, NIE LUBISZ PRZEWIŃ. Cierpiałam pisząc to ;-;...
Leżałaś pod Lokim na łóżku lekko dysząc. Wsunął rękę pod twoją bluzkę i rozpiął twój stanik, przejechał dłonią po twoich plecach na co się spięłaś. Spojrzał ci w oczy i posłał uśmiech. Zaczęłaś rozpinać jego koszule, która niedługo po tym wylądowała na podłodze. Objęłaś boga rękoma w okół szyi i znów pocałowałaś. Loki zaczął zdejmować twoją bluzkę, a zaraz po tym spodnie. Przejechał dłonią po twoim udzie i gryząc twoją szyje. Nogi skrzyżowałaś na jego biodrach. Wsunął swoją lewą dłoń w twoje majtki. Zaskoczona jęknęłaś i spięłaś się. Brunet odsunął się patrząc ci w oczy i uśmiechnął się zadowolony. Najwidoczniej taka reakcja z twojej strony była spodziewana. Twój stanik wylądował na podłodze gdzieś w pobliżu koszuli boga. Odpiął pasek i spodnie po czym ściągnął je razem z bokserkami, zsunął twoją dolną bieliznę i nachylił się
-Gotowa?
Przytaknęłaś całując boga, aby następnie jęczeć przez miarowe ruchy bioder Lokiego.
___
Obudziłaś się czując promienie słońca na swojej twarzy. Otworzyłaś oczy i ziewnęłaś.
-Jak się spało?-trickers gładził cię po włosach, a drugą ręką podpierał głowę.
-Dobrze- posłałaś mu uśmiech
Bóg przyciągnął cię do siebie, a następnie pocałował. Odwzajemniłaś pocałunek, pogłębiając go. Odsunęliście się od siebie, gdy zabrakło wam powietrza. Loki jeszcze raz cmoknął cię w usta po czym położył się obok ciebie. Gładził twoje plecy. Wtuliłaś się w jego tors.
-Nie chce ci się wstawać?-zaśmiał się i pocałował cię w skroń.
-Nie, strasznie mi się nie chce. A w ogóle, która jest godzina?
Zielono-oki spojrzał na zegar
-10:32, idziemy pózniej coś zjeść?
Przytaknęłaś i pocałowałaś go
Macie wy małe zgredy od smutów... Lucek pozdrawia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro