Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

złość, nienawiść, strach

╔═════❀៚❀៚❀៚❀══════╗
Urodził się, sam dzisiaj nie wie gdzie
Nie widział słońca ni nieba też
Ojciec mu wrogi, mamy nie znał więc Samotnie ciągle witał nowy dzień.
Dlaczego ja? Tak Boga pytał się
Naprawdę skrzydeł tych nie mogę mieć?
Rozłożył ręce, chyba tego chce
I jego oczy mówią leć.❝
╚════❀៚❀៚❀៚❀══════╝


Chłopak średniego wzrostu przemierzał ulice, by dotrzeć do szkoły. Był on brunetem, o wyrazistych rysach twarzy. Ukończył on osiemnaście lat i był w klasie czwartej technikum. Leszczak nienawidził szkoły, ale jeszcze bardziej nienawidził swojego ojca. Nie rozumiał, co zrobił źle, że zasłużył sobie na takie życie, a może sobie nie zasłużył? Może los po prostu postanowił sobie z niego zakpić, ale wcale się nie dziwił, był w końcu pechowcem, a jego życie to jedna seria niefortunnych zdarzeń. Gdy tak szedł spokojnym krokiem, wpadł na kogoś. Już miał zacząć swoje zaczepki, ale gdy zauważył, że to jego kumpel, popatrzył na niego, a gdy zobaczył, że ten się uśmiecha, odwzajemnił ten gest.

- Już chciałem na ciebie nakrzyczeć, ale jak zobaczyłem, że to ty odpuściłem.
- Same bro! Co tam u ciebie?
- Nic nowego, ojciec pije, a ja jestem jego workiem treningowym.
- Czemu tego nie zgłosisz?
- Bo przynajmniej mam dach nad głową i rodzica.
- Ale stary to nie jest normalne on cię tłucze na kwaśne jabłko.
- Wiem, ale TY masz siedzieć cicho i nikomu o tym nie mówić! Za niedługo to wszystko się skończy.
- Okej jak chcesz...

Chłopcy dalszą drogę przeszli w ciszy, a gdy dotarli do szkoły, musieli się rozdzielić i pójść do swoich klas.
Adam był cichy i nigdy nie miał dobrych kontaktów z klasą. Zawsze był odludkiem, ale nigdy mu to nie przeszkadzało zbytnio. Przynajmniej nie musiał opowiadać nikomu o swoim życiu, a nim nie chciał się zbytnio dzielić. W końcu nie miał się czym chwalić. Ojciec pijak, mama umarła w wypadku samochodowym, który zresztą spowodował ten idiota. Miał dosyć tego swojego popierdolonego życia, ale jak to mówią: ,,Rodziny się nie wybiera."

Jego rozmyślania przerwał dzwonek i wejście nauczycielki do klasy.

- No dobrze klaso, proszę już o ciszę. - powiedziała pani Jastrzębska. - Ja sprawdzę obecność, a wy zapiszcie temat z podręcznika na stronie 95.

Znów to samo, kolejny temat do zrealizowania, kolejne paplanie, kolejne przynudzanie. Znów dostanie pałę, bo znowu się nie nauczył, ale co on może poradzić, skoro nawet nie ma gdzie się uczyć. Do jakiegokolwiek pokoju nie pójdzie, ciągle będzie wrzask, tłuczenie szkła i siniaki. Od 10 lat przestał lubić swój dom, który tak naprawdę już nie był jego domem, a obcymi ścianami.

Adam nigdy nie miał dobrych kontaktów z ojcem, tak szczerze to on, go z całego serca nienawidził. Mama zmarła, gdy miał 8 lat stało się to po tym, jak ten znowu uchlał się w cztery dupy, a, że pani Leszczak była cudowną kobietą, pojechała po niego, niestety zaczęli na siebie wrzeszczeć, Magdalena nie zapięła pasu, niespodziewanie wyskoczyła sarna na drogę i...
... I wtedy zginęła mama Adama. Jako dziecko przeżył to bardzo. Płakał codziennie przez 3 miesiące oraz miał koszmary. Zresztą jego życie było koszmarem. Tata się załamał, zaczął pić. Zaczęło się od jednej puszki codziennie, potem zaczęło się to wszystko mnożyć w niespodziewanie szybkim tempie. Jego strach był ogromny, zresztą tak jak jego siniaki na ciele. Pan Tomasz zaczął być agresywny i wyżywał się na swoim synu.

Adam rozpamiętywał to wszystko, dotąd, aż nie zadzwonił dzwonek. To wszystko było takie bolesne, ale też takie natrętne. Chciał zapomnieć, ale nie umiał. Takich myśli się nie da wyczyścić.
Jeśli się w tobie zadomowią, już ich nie wygonisz.

Lekcje zleciały mu jak zawsze... nudno. Starał się uważać na lekcjach, ale jak zawsze nie mógł się skupić. Myślał o tym, jakie piekło urządzi mu w domu ojciec. Nienawidził go... nienawidził go za to, że nie widział już w nim ojca, tatę, a tyrana. On już nie miał ojca. On już nie miał rodziny...

Miał za złe Bogu, że ma tak beznadziejne życie, ale mimo wszystkich chęci nie potrafił się na Niego obrazić. Codziennie błagał Go o lepszy los, ale najwidoczniej ten nie był dla niego. Z dnia na dzień coraz bardziej pragnął zniknąć z tego durnego świata, by móc spotkać się wreszcie z ukochaną mamą. Tęsknił za nią bardzo i niczego bardziej nie pragnął jak ją zobaczyć i wtulić się w jej ramiona, by móc poczuć ciepło, miłość i bezpieczeństwo, którego mu tak bardzo tutaj brakuje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro