This is Ruka
Gregor: Ja pierdziele ale piździrura
Richard: Ave biczys ta konfa żyje
Piotrek: Miałem pisać tydzień temu aby zaprosić moich przyjaciół na melanż ekhem małą domówkę ale wiedziałem, że i tak się wjebią
Maciek: To nie była domówka tylko pokojówka raczej
Piotrek: Kilka pań pokojówek też tam było
Gregor: Dobrze, że odwołali. Markus kolejny raz by się zjebał ze skoczni i tyle w temacie
Markus: Zawsze możemy wrócić na skocznie i zobaczyć czy red bull dodał ci skrzydeł
Ryoyu: Mi dodał
Kamil: Żegnaj Ryoyu miło cię było poznać. Jaka jest twoja ostatnia wola?
Markus: @Ryoyu idziemy do solarium skarbie
Ryoyu: OMG zabierasz mnie na randkę?
Markus: Jasne, a potem na wspólne wakacje
Markus wysłał zdjęcie:
Andreas: Tyle dobrego, że kanar was nie złapie
Ryoyu: A ja zadbałem o bagaż...
Peter wysłał zdjęcie:
Peter: Co tu się odpierdziela
Daniel: Mamy grupową imprezę z okazji twojej dyskwalifikacji
Peter: Jak majtek nie zmienisz będziesz następny
Johann: To takie niesprawiedliwe. Gregor na boku setę wali i jest wszystko cacy a ja mam luźniejszy kombinezon i robię wyjazd
Gregor: Nie masz dowodów na mnie piździawo
Johann wyslał zdjęcie:
G
regor: Herbatka na rozgrzanie
Markus: Chcesz się rozgrzać?
Domen: @Kamil Stoch co dałeś Peterowi, że tak dobrze skacze?
Kamil: Miłość
Andreas: A mi dasz?
Peter: NIE.
Richard: Andi wracaj bo Markus skacze gorzej niż Tomuś Pilch
Karl: Do tego Horni przez sen powtarza "Kamil jesteś moim złotym chłopcem, będę cię zawsze kochał"
Stephan: Jest źle
Wtem konwersację przerwało powiadomienie z wattpada.
-Tatuś wiesz kogo dziś poznałam w przedszkolu? - zapytała wesoło dziewczynka
-Nie, ale pewnie zaraz mi powiesz- odparł Kamil
- Dziś taki jeden chłopiec, popsuł mi zamek z piasku, ale Leoś go uderzył, a potem on Leonka i ich rodzice muszą iść jutro do szkoły- wyjaśniła
-Pierwszy dzień w nowej szkole i już bójka. Zapowiada się ciekawy rok.- westchnął mężczyzna
-Biśla jest głupi każdego biłby - odparła smutno Maja
W tej chwili w głowie Kamila zapaliła się czerwona lamka. Biśla? Ajzenbiśla? Zły Eisenbichler? Czy to możliwe, że syn tego potomka Hitlera chodzi do szkoły z jego kochaną córeczką?
-Maja jutro tatuś zawiezie cię do szkoły - zadecydował
Jak postanowił tak też zrobił. Dla dobra sprawy zerwał się z łóżka skoro świt. O 8:00 wszedł wraz dziewczynką do sali, gdzie grupa dzieci bawiła się najróżniejszymi zabawkami. Lecz co go bardziej zaciekawiło to dwójka mężczyzn żywo rozmawiająca z przedszkolanką.
-Nie rozumiem w jakim celu pani mnie wezwała, nie mój syn zaczął ten cyrk- odpowiedział znudzony już mężczyzna
-Panie Eisenbichler, pana syn zamiast mówić dzień dobry krzyczy Heil Hitler, pobił się z Schlierenzauerem, pociął połowę lalek mówiąc, że bawi się w Oświęcim po czym stwierdził, że nasze klocki lego są słabe i mamy mu kupić zestaw obóz koncentracyjny, a jest drugi dzień szkoły- westchnęła nauczycielka
-Kochany skarbulek, co ja mam go wychowywać na ciotę tak jak ten pan obok- powiedział, wskazując na Gregora. -Chłop ma być silny, jak dostaje po mordzie to ma oddać a nie czekać na ratunek- kontynuował
-Chcę przypomnieć, że to mój syn stanął w obronie nowej koleżanki,- stwierdził Gregor
-Taaa, miał swoje pięć minut, zupełnie jak ty na skoczni- odparł Markus
-Ty nawet pięciu minut nie dostałeś- rzekł Schlierenzauer
- Mój malutki bąbelek, chce wyrwać jakąś laskę w tym przedszkolu. Dlatego eliminuje konkurencję powoli - wyjaśnił Eisenbichler
-Będzie mu trudno bo w przedszkolu jest tylko jedna dziewczynka- powiedziała nauczycielka
-Co... - Kamil nie wytrzymał, jak to jego oczko w głowie chodzi do przedszkola z samymi chłopcami, do tego dziećmi takich zjebów jak Eisenbichler i Schlierenzauer.
-Ooo siema Stoch, właśnie kłócimy się, kogo syn będzie z twoją córką - odparł wesoło Markus
Czy to jakiś nieśmieszny żart i jestem w ukrytej kamerze-pomyśłał Kamil.-Dobrze że chociaż nie ma tu potomka bobra- pocieszył się w myślach
-Siema Biśla, kogo dziś mam zagryźć?- do sali wpadł wesoły chłopiec z przydużymi jedynkami.
-Tego skurwikreta! - zawołał mały Benito, wskazując przy tym na kolejne pokolenie dynastii Prevców - Zniszczył mi przenośny piecyk od pradziadzia. Tato!
-Czego ryja prujesz - Eisenbichler spojrzał na niego z ukosa - Jak się woła do ojca?
-Fürherze! - zawołał brunet, na co zatroskany ojciec podbiegł do niego - Zniszczył mi piecyk od pradziadzia Adolfa! - krzyknął oburzony - Ja chciałem Mai pokazać jak się bronić w tym świecie, a on tak po prostu go zdeptał - wyrzucił swoje drobne rączki w powietrze.
-Utkaj tam ryj, bo jak cię mój tata poszczuje, to pani ci nie da deserku!
-A to kto jest twoim tatą? - Markus spojrzał na dziwnie znajomą twarz - Nie... To tylko głupi żart...
-Który pierdolony pizdotrzask chce dokonać zabójstwa mojego pierwotnego - do sali wszedł sam Peter Prevc. Kamilowi aż serce mocniej zabiło.
-Tato przypierdol mu tak jak wujkowi Demonowi - mały klonik podbiegł do taty i wtulił się w jego nogę.
-Kochanie jak ty się wyrażasz - odgarnął mu czekoladowe włoski.
-Bo ten nazista się znalazł. Takich jak ty to Ruskie w łagrze trzymali - chłopiec pogroził małej Biśli piąstką.
-Tato? - wtem do Kamila i Gregora, żywo dyskutujących na temat zdrowych śniadań dla dzieci, podbiegła mała Maja.
-Słucham skarbeńku - uśmiechnął się.
-Dałam Leonkowi buzi, a on poszedł do łazienki - obruszyła się, niczym jej matka.
-Ja pierdole... Moja pensja jest za niska - westchnęła przedszkolanka Maren.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro