Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jedziemy z tym koksem

Kamil: Witam państwa bardzo serdecznie powracamy z tym opowiadaniem.

Kamil: Prawda, że wszyscy się cieszą niezmiernie z tego powodu?

Kamil: Prawda?

Kamil: PRAWDA?

Kamil: Ok odpowiem sobie sam -PRAWDAAAA!

Dejwid: Wszystko w porządku?

Kamil: Raczej tak

Gregor: UWAGA Z OKAZJI NOWEGO SEZONU WŁAŚNIE OPUBLIKOWAŁEM MOJĄ KSIĄŻKE

Insam: ooooo

Gregor; Ale ty to filmowa uroda a nie książkowa

Insam; Ale imię Alex jest typowe do ff

Gregor: Moja ksiażka to coś więcej niż ff

Miszi:O jedyny mądry

Nagle nastąpił wielki wybuch i wszyscy cofnęli się w czasie do lat szkolnych, a dokładniej do książki Gregora.

Nadeszła lekcja W-F
Nauczycielem okazał się być nasz ulubiony Rafał Kot. Uchodził on za bardzo wyluzowanego nauczyciela. Pozwalał mówić uczniom do siebie po imieniu bez żadnego "pan", bo jak twierdził, to go postarza. Jednym słowem zachowywał się tak samo "dojrzale" jak uczniowie.

- No to tak dziś gramy w koszykówkę. Potrzebuję dwóch drużyn.

- Ja chcę być kapitanem!- wydarła się Celina.

- To ja będę kapitanem drugiej drużyny.- powiedział Peter.

Oboje wyszli na środek i zaczęli wybierać osoby.

- To ja wybieram...

- Zamknij się! Kobiety mają pierwszeństwo!- znowu wydarła się Celinka.- Daniel!

- Andi.

- Johann.

- Weź Gregora, weź Gregora.- powiedział Andi Peterowi na ucho.

- Ok to ja wybieram  Maćka.

-Kurwa...- przeklną cicho Andi.

- Gregor.- powiedziała Celina.

Nastąpiła chwila ciszy ponieważ została tylko jedna osoba do wybrania. Alex.

- Ok Alex chodź.- powiedział Andi.

Teraz zastanawiacie się pewnie jaki problem był z Alexem. Otóż był chory na anoreksję i bulimię. Wszyscy traktowali go jak powietrze, a on nie miał przyjaciół. Mało tego Celina, Daniel i Forfang znęcali się nad nim psychicznie i fizycznie.

- Kurwa tak trudno podać piłkę!?

No cóż, był bardzo słaby przez nie dożywienie. A nawet najmniejszy wysiłek okazywał się być maratonem. Nasz nauczyciel Rafał Kot pomyślał, że po lekcji zrobią sobie sesje zjdęciową uwieczniającą, te interesujące zajęcia.

- No na dziś koniec. Przebierzcie się i zrobimy zdjęcie klasowe.

- Znowu?!- krzyknęli wszyscy jednocześnie.

Nauczyciel nie skomentował tego i poszedł do kantorka oglądać powtórkę Raw Air.

Gdyby ta książka była zekranizowana gwarantuję wam, że zobaczylibyście teraz dużo chłoptasi bez koszulek, dopiero co po prysznicu.

(Przerwa na opanowanie fan girlu)

Ok. A zatem wszyscy zaczęli się przebierać. Oczywiście Daniel i Johann stwierdzili, że zrobią kolejny tandetny żart Alexowi. Wzięli szybko jego ubrania i rzucili wysoko na drzewo. Wszystkim tak naprawdę było to obojętne, jednak Daniel i Johann spotkali się z surowym spojrzeniem Andiego, który był bardzo wrażliwy na krzywdę innych ludzi. Ostatnio nawet zrobił awanturę pani od biologii, że zabiła muchę. Nagle przyszedł Alex i zaczął szukać swoich rzeczy. Wszyscy natychmiast wyszli, kiedy zobaczyli jego wychudzone, zniszczone ciało i widoczne żebra i obojczyki. Zostali tylko Daniel i Johann.

- Szukasz czegoś?- spytał Daniel z cwaniacką miną.

- Patrz możesz założyć to!- powiedział Johann wyjmując jakąś rozciągniętą koszulkę z kosza ze znalezionymi i zgubionymi rzeczami.

Obaj śmiali się w najlepsze, aż ni z gruszki, ni z pietruszki do szatni chłopców wpadł Rafał Kot.

- No krzyki jak u dziewczyn, szybciej bo zamykam.

Daniel i Johann wyszli na podwórko, Alex został w szatni sam. Teraz miało odbyć się zdjęcie klasowe. Wszyscy zgromadzili się przed boiskiem i stali w ciasnej grupie. Oczy Andiego zaświeciły się jak złotówki, kiedy udało mu sie stanąć obok Gregora. Spojrzeli na siebie i wymienili się uśmiechami. Blondyn jednak nie nacieszył się długo tą chwilą ponieważ między nich wepchał się Peter.

- No ustawcie się ładnie, dumnie, macie wyglądać zdrowo, i jak sportowcy. No w sumie nie dziwne skoro ja was uczę. Cheesseeee!- wydarł się na cały głos, Rafał Kot i szybko podbiegł do grupy ustawiając wcześniej aparat. Andi jeszcze na parę sekund przed zrobieniem zdjęcia, spojrzał w bok i zobaczył Alexa, który wyskakuję w samym ręczniku przez okno w szatni, zapewne po swoje ubrania. Szkoda, że owe drzewo na którym wisiały ubrania również załapało się na zdjęcie.

Później nadeszła pora na obiad. Był dość tłusty. Bo były to frytki, tłuste mięso oraz sałatka. Tacy sportowcy, i takie jedzenie. Nie mówiąc o Rafale Kocie, który zjadł dwie porcje, tłumacząc to tym, że musi mieć energię na kolejne zajęcia. Andi zauważył, że Gregor siedzi sam przy stoliku, dlatego postawowił się dosiąść.

- Mogę?- spytał.

- Jasne.- i znowu wymienili się nieśmiałymi uśmiechami.

- Uwielbiam francuskie frytki. A ty zjadłeś już swoje?- popatrzył na jego talerz, na którym była tylko sałata. Gregor jednak nic nie odpowiedział, tylko nawiną na swój widelec jeszcze więcej sałaty i połkną wszystko w całości. Porozmawiali jeszcze chwilę o wszystkim i o niczym. Andi opowiedział jakiś kawał i zaczęli się śmiać, aż Gregorowi upadł widelec pod stół. Szybko zanurkował pod mebel, ale Andi chcąc być miły, zrobił to samo. W efekcie spotkał się bardzo blisko z twarzą Greogora, a nawet dotknęli się nosami.  Nagle do stolika podszedł Peter.

- Co wy robicie pod tym stołem? Mogę się dosiąść?

Gregor i andi wstali i usiedli, a Andi zaczął w myślach przeklinać Petera i jednocześnie mu dziękować. Za to że, przerwał tak irytującą sytuację,  a przeklinać za to, że jednak przerwał ten moment i usiał obok Gregora.
Andi posłał mu mordercze spojrzenie. Nagle ich uwagę zwrócił pewien incydent. Mianowicie Daniel, Johann i Celina znowu mają jakiś problem do Alexa.

- No masz jedz!- darła się Celina, wrzucając na jego talerz swoje frytki.

- Żryj przecież potrzebujesz żarcia anorektyku ty!- dodał Daniel.

- Po co mu to dajecie przecież i tak wszystko wyrzyga.- powiedział Johann, a cała trójka wybuchła śmiechem.

Peter, Gregor i Andi przyglądali się całemu zajściu, a potem temu jak wyciskają na jego włosy ketchup. Wtem podniósł się Andi, który już na to patrzeć nie mógł i podał mu serwetkę.

*****

Alex wrócił do domu. Miał do kogo wracać. Naszczęście. Jego depresja spotęgowałaby się, gdyby nie miał nikogo. I nie chodzi tu wcale o rodziców, którzy i tak praktycznie nie wiedzą co się dzieje z ich synem, ale chodzi o Simbada. Jest to pies, którego Alex  adoptował. Po raz pierwszy zobaczył go podczas całodniowego rajdu rowerowego organizowanego przez szkołę. I tak był daleko za wszystkimi, ale jego uwagę zwróciło rozpaczliwe, wyciszone wycie w krzakach. Nie miał nic do stracenia, więc zsiadł z roweru i udał się w stronę, z której dochodził dźwięk. Zauważył średniej wielkości, przywiązanego do pnia drzewa za szyję pieska. Kundelka. Był bardzo biedny i bezbronny. Miał spore ubytki w sierści, gdzie było widać widoczne w miarę świeże rany po biciu. Nie zastanawiając się długo Alex wyjął butelkę z wodą i ułożył dłoń tak, aby nalać tam choć odrobinę wody. Piesek powoli napił się zbawiennego napoju. Przecież ten niczemu winny kundelek, znajdował się w takiej samej sytuacji jak Alex. Też ktoś go poniżył i zranił. Napewno nie jednorazowo, tylko przez dłuższy czas. Współczuł mu. Alex jest raniony regularnie, dlatego umie współczuć. Ułożył pieska na swoich kolanach i przytulił się do niego. Potem wszystko potoczyło się szybko. Przyjechały odpowednie służby, po które chłopak zadzwonił, zabrały psiaka, zajęły się nim. Alex był szczęsliwy, że go znalazł i, że już nie cierpi, ale z drugiej strony pies trafi  do schroniska. Alexowi nigdy schronisko nie kojarzyło się dobrze i zawsze wydawało mu się, że psy są tam nieszczęśliwe.

*****

Postanowił przyjść dziś po szkole do schroniska, albo nie iść do szkoły i iść do schroniska. Ostatecznie padło na opcję pierwszą. Po ostatniej lekcji nie zachodząc do domu, poszedł prosto w to miejsce, aby zobaczyć psiaka. Pogłaskał go przez klatkę, i w tym momencie podszedł do niego pracownik. Ten sam, z którym rozmawiał, podczas zabierania kundelka do kliniki.

- Czy mógłbym go zaadoptować?-  Spytał.

- Oczywiście, że tak. Przyniosę tylko potrzebne papiery.

W tym momencie, podszedł Gregor. Co on tu robi? Jak się tu znalazł?

- Cześć... Gregor

- Cześć. Co ty  tu robisz?- spytał Gregor, patrząc na psiaka.

- Ten chłopiec adoptuje pieska.- odpowiedział pracownik i poszedł do biura po dokumenty.

- Ja tu pracuję jako wolontariusz.- odpowiedział Gregor.

No cóż, to było zdziwienie.

Ale chyba nawet pozytywne zdziwienie.

******

- Dzień dobry moje drogie dzieciaczki! Mam nadzieję, że bardzo się za mną stęskniliście. Wpadłem na pomysł zrobienia imprezy klasowej. Co wy na to?

- JUHUUUUUU.- No w sumie tak mniej więcej to brzmiało.

- A gdzie?

- No jak to gdzie? W mojej willi! Nie ma lepszego miejsca na organizowanie imprez. Tylko bez alkoholu mi tam. A w sumie... ja i tak jestem ślepy.

****

- Hej! Gregor! Stój, zaczekaj!- krzyczał Andi z drugiego końca ulicy. Podbiegł do Gregora, z wielką nadzieją. Gregor obrócił się w stronę Andiego i uśmiechną się do zdyszanego chłopaka.

- Musisz popracować nad kondycją.- zaśmiał się.

- To się da zrobić. Tak sobie pomyślałem, że... może moglibyśmy iść razem gdzieś?- spytał i za parę sekund jego mózg ogarną jak to dziwnie zabrzmiało.

- Pójść to my możemy na imprezę do Rafała Kota.

Oboje wybuchnęli śmiechem, a Andi w duchu dziękował swojemu aniołowi stróżowi, że atmosfera nie jest taka napięta.

- Słyszałem, że szukacie czwartej osoby do treningów.- zmienił temat Gregor.

- Co? Znaczy... tak tak tak...- Andi nogi miał dosłownie z waty, bo właśnie miłość jego życia przeprowadza z nim dość długą rozmowę, a co najważniejsze Gregora interesuję coś z jego życia. Czy to nie jest wspaniałe?!- We trójkę nie wystartujemy w mistrzostwach kraju.

- Tylko nie zapomnijcie przełożyć treningu, aby być na imprezie... skoczku ty.

Gregor odszedł, a Andi analizował dwa ostatnie słowa wypowiedziane przez chłopaka i myślał ciągle o tym jakie to słodkie. Stał jak wryty, a po pięciu minutach jego mózg ogarną, że nie spytał się w końcu Gregora o wspólne wyjście. Przez całą drogę do domu pocieszał się tym, że albo to Gregor nie miałby czasu, albo by nie chciał, albo już dziś szykuje się na impreze do Rafała Kota.

******

- Simbad! Do nogi!- krzyknął Greg. Od tamtego dnia stwierdził, że będzie pomagał Alexowi w opiece nad psem.- Czeka cię jeszcze wiele pracy z nim. Nikt go nigdy nie tresował.

- No nie dziwię się...

- Najważniejsze, że znalazł przyjazny dom.- nagle Simbad zawarczał.- Nie rób tak. Bity pies zawsze będzie warczał, gdy ktoś spróbuje głaskać go zacznając od głowy. Myśli, że chcesz go uderzyć. Kto jutro zostanie z Simbadem?

- Jak to kto? No ja.

- Ale przecież jutro jest impreza klasowa. Będziesz prawda?- spytał niepewnie.

******

- Ej chłopaki!- wydarł się Peter na cały dom.- Znalazłem nam czwartą osobę do drużynówki!- dodał pełen entuzjazmu.

- Tylko nie mów, że mojego ojca.- upewnił się Maciej.

- Nie. Spokojnie. Patrzcie mam nawet z nim zdjęcie.- powiedział dumnie wyjmując telefon i już chciał wejść w galerie, ale zobaczył, że zdjęcie ma ustawione na tapetę.- Niezły? Prawda? Znaczy... yy... ma charakterystyczną urodę, a i nazywa się Kamil.

Andi i Maciek spojrzeli się na niego krzywo, po czym szybko skojarzyli, że Kamil chodzi z nimi do szkoły, ale jest w innej klasie.

****

- O Andi!- ktoś go szarpną za ramię.

- O cześć Kamil.

- Pomożesz mi znaleźć waszego wychowawce? Musi mi podpisać papiery odnośnie wyjazdu na drużynówkę z wami.

- Jasne. Chodź. Pewnie jest w kantorku i ogląda powtórkę Raw Air.

Nagle spostrzegli Alexa, który biegnie co sił w nogach, a tuż za nim Daniela i Johanna. Co to ma być?

- Albo turnieju czterech sko...- nie dokończył, ponieważ Alex na niego wpadł, przewracając Kamila.

- Nic ci nie jest?- Andi podał mu rękę i pomógł wstać.

- Wszystko w porządku.- powiedział Kamil uśmiechając się. Wtem z sali na korytarz wyszedł Gregor. Świetnie. Pomyślał Andi. Wcale nie wyglądało to dwuznacznie, że nadal z Kamilem trzymali się za ręce. Andi popatrzył zdziwiony na niego, z myślą "to nie tak jak myślisz" a Gregor nic nie odzywając się poszedł dalej. No to teraz się porobiło. Ciekawe jak się teraz z tego wytłumaczy. Do tego dziś jeszcze ta impreza. Andi przeczuwał, że tam się coś zadzieje.

****

Nadszedł letni wieczór. Alex lubił wieczory. Szczególnie letnie, ponieważ wtedy wychodził na spacer z Simbadem. Spędzony czas ze zwierzątkiem był odskocznią od szkoły, stresu i problemów. Ostatnim razem został pobity przez Johanna i Daniela. Na szczęście, nie były to mocne obrażenia, i praktycznie nic nie było widać. Tylko kilka siniaków. Mimo wszystko postanowił przyjść na impreze klasową. Może dlatego, że miałby tam Gregora? Gdyby nie Gregor nie poszedłby tam za żadne skarby. Ale z drugiej strony nie poznałby bliżej Gregora, gdyby nie Simbad. Uśmiechną się w stronę pieska, pożegnał się z rodzicami i wyszedł z domu. 

****

Impreza powoli zaczęła się rozkręcać. Alkoholu niby nie było, ale był. Zresztą Rafał Kot jest ślepy. Dzień przed imprezą Andi miał sen, że rozmawia ze swoim aniołem stróżem, który powiedział mu, że ta impreza będzie imprezą uczuć.

Celina i Johann właśnie obmyślali, jak udupić na tej imprezie Alexa.

- Wiem! Upijmy go!- zaczęła się śmiać, wyjmując z plecaka butelkę wina, ale Johanna nie bawiło to.

- Nie uważasz, że zaszło to za daleko?

- Mówi ten, który go wczoraj pobił- uniosła brew do góry.

- Ja się z tego wycofuję. Pobiłem go, bo przecież mścisz się nad nim! Już dość tej zemsty.

- Proszę Cię... ten ostatni raz...- nagle coś w niej pękło i stwierdziła, że musi wyznać swoje uczucia tu i teraz.- Kocham Cię...- wyszeptała.

- Co?

- To, że go gnębimy było jedyną okazją, aby spędzać z tobą czas!- wybuchła płaczem, próbując przytulić się do Johanna, ale ten ją odepchną.

- Celina... zrozum, że nie możemy być razem!- powiedział Johann, nie mógł patrzeć jak dziewczyna płacze, więc odszedł, a na koniec powiedział coś, czego miał jej nie mówić. A szczególnie w takiej sytuacji nie mówić.- Jestem gejem. Mam chłopaka. - i odszedł.

Celina została sama. Popatrzyła na zamykającego drzwi chłopaka i rozpłakała się na dobre. Teraz zrobiło jej się nawet żal Alexa. Siedząc samotnie na balkonie, z którego był widok, na podwórko za domem, wyjęła butelkę wina i zaczęła pić powoli w samotności.

*****

-  O cześć Gregor.- powiedział radośnie Alex.

- Super, że jednak przyszedłeś.- rozmawiali jeszcze przez chwilę na tarasie. Rafał Kot rozłożył grila i piekł kiełbaski. Zapach przenosił się również do domu nauczyciela ponieważ okno balkonowe było otwarte, co wszystkich bardzo denerwowało, bo zapach akurat tych kiełbasek był dziwny.

- Głośno tu.- powiedział Alex i poszli usiąść na ławeczkę na podwórku, gdzie było trochę ciszej i nikogo nie było.

- Ma ładny ogródek.- powiedział Gregor.- Ej. Stało się coś?

- Nie... nic znaczy...- zająkną się i nie wiedział, co ma powiedzieć. Poczuł, że traci wszystkie słowa, a o sklejeniu ich w sensowne zdanie w takiej sytuacji było niemożliwe. Czy to jest ten moment?- Gregor... ja się w tobie zakochałem.

- Słucham? Myślałem, że nie jesteś gejem.

- A ty nim jesteś?

- W sumie to nie wiem...

Alex przybliżył się znacząco do Grega i musną go po policzku. Gregor spanikował, wstał i uciekł, zostawiając go samego na ławce. Alex nie ogarniając co się przed chwilą stało siedział tam jeszcze dobre pół godziny. Rozmyślał o Gregorze i dlaczego tak właśnie się zadziało. Postanowił przejść się po domu nauczyciela, tak jak robili to inni uczniowie, ale wszyscy bardziej gromadzili się na tarasie, dlatego w domu było w miarę cicho. Alex wszedł po schodach na górę i usłyszał cichy szloch. Zobaczył lekko uchylone drzwi. Postanowił wejść. Zauważył Celinę, która siedziała na balkonie.

- Zimno ci będzie.- powiedział, a ta odwróciła się jak poparzona.

- Co ty tu robisz? Ile tu już jesteś!?

- Parę sekund temu przyszedłem.- powiedział i usiadł obok swojej dręczycielki.

- Idź z tąd przecież mnie nienawidzisz.- powiedziała i napiła się łyka.

- Odrzucił cię ktoś?

- Tak, ale co to ma do rzeczy?

- Daj mi się napić.- powiedział Alex i przejął butelkę od Celiny. Jemu jak i za równo jej było obojętne towarzystwo w jakim piją alkohol. Znajdowali się teraz w takiej samej sytuacji, a Celina już nawet nie próbowała ogarnąć, dlaczego Alex siedzi razem z nią. Zresztą Alex też nie wiedział, dlaczego znajduję się teraz tu a nie gdzie indziej.
Gdy skończył się alkohol, Alex postanowił opuścić Celinę. Zresztą ta nawet nie miała siły wstać i zapewne za chwilę uśnie. Alex też ledwo stał na nogach. Chwiejnym krokiem udał się do pokoju i poczuł, że mu cieplej. Na balkonie było zimno. Postanowił, że przeniesie Celinę do pokoju i położy na łóżko, aby się nie wychłodziła. Cud, że się oboje nie zabili przy tym. Ta już spała, więc przykrył ją jakimś kocem. I położył jej swoją bluzę pod głowę.  Trochę mu czasu zajęło zanim zszedł po schodach. Znalazł się na dole i ujrzał Gregora, który szybko znikł mu z oczu.

*****

Alex! O matko! Gregor zobaczył Alexa i chciał jak najszybciej uniknąć chłopaka, który wyznał mu miłość. Niewiele się zastanawiając otworzył drzwi do przypadkowego pokoju. Zamkną je za sobą, ale w dość ciasnym pokoju zobaczył, że nie był w nim sam. Był w nim też Peter.

- Alex mnie goni.

- Alex?

Gregor zaczą analizować sytuację. Alex powiedział, że go kocha, idzie tu, otworzy te drzwi... a gdyby tak zobaczył go, że całuje sie z Peterem?
Nagle ktoś szarpną za klamkę.

- To on.- mówiąc to Greg rzucił się Peterowi w ramiona i pocałował go. A ten o dziwo odwzajemnił pocałunek.

Jednak do pokoju nie wszedł Alex. Wszedł... Andi.

Peter otwierając na chwilę oczy, zauważył swojego przyjaciela i szybko odepchnął Gregora. Ich spojrzenia się spotkały, a po chwili Andreas wyszedł i trzasnął drzwiami.

*******

Zakończenie roku szkolnego. Wszystko się już rozwiązało. Daniel i Johann nie kryjąc się oznajmili, że są parą, chociaż i tak każdy podejrzewał, że są. Ostatecznie Peter był z Kamilem. Właśnie trwała uroczystość.

- Kochanie muszę iść po nagrodę, właśnie wyczytują osoby z naszej klasy.- powiedział Kamil, ale Peter nie chciał go puścić z uścisku.

- No dobra idź.

*********

- A teraz osiągnięcia sportowe.- powiedział Rafał kot, wyrywając mikrofon pani dyrektor.- Nasi uczniowie wygrali letnie mistrzostwa kraju w skokach narciarskich. Zapraszamy ich na środek. Peter Prevc, Kamil Stoch, Andreas Wellinger i mój syn- tutaj uronił łezkę.-  Maciej Kot. Brawo!!!

Okazało się, że Celina była z Alexem, co wydawało się, niemożliwe. Ale na tym świecie dzieją się różne rzeczy.
Każdy ma parę?

Po uroczystości smutny i pełen gniewu i żalu Andi właśnie przekraczał bramy szkoły.

- Andreas!- usłyszał głos za sobą. To Gregor.

- Chciałbym Ci bardzo serdecznie pogratulować.

- Dziękuję.- uśmiechnął się, patrząc w ziemie.

Stali jeszcze ze sobą i patrzyli w dół. Była niezręczna cisza.

- Andi... przepraszam... Alex powie...

- Nie tłumacz się już.- przerwał Andi i zrobił krok jakby chciał odejść ale...- Peter mi już wszystko opowiedział.- uśmiechnął się. Zrobiłbym to samo.
Oboje się zaśmiali. Andi podszedł bliżej Gregora. Popatrzyli sobie w oczy, po czym Gregor zrozumiał czego chcę. Andi  pomyślał o tym samym bo jego usta znalazły się na ustach Gregora w tej samej sekundzie. Na początku całowali się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Ręce Andiego objęły w pasie Gregora i mocno przyciągnęły do siebie. Gregor delikatnie opuszkami palców dotykał karku Andiego i  wplotł ręce w jego włosy. Z czasem ich wargi zaczęły ze sobą współpracować, całowali się coraz namiętniej i oboje chcieli żeby ten pocałunek trwał wiecznie.

Mam nadzieję że nie usnęliście 3040 słów hahah

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #skijumping