Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°• thirteen •°

Wiatr pieścił ich ciała, które były teraz tak blisko siebie.
Tak samo jak ich serca, które wyrywały się z piersi lgnąc ku sobie. Ich rytm był identyczny, lecz cichy szloch młodszego zagłuszał tą melodię.

Obydwaj byli w klatce swych uczuć. Tej nocy mieli możliwość by przedostać się przez kraty wstydu i bólu by w końcu wyjść na zewnątrz i ujawnić się szczerością.

Wszystko zostało odkryte - Ich łzy, uczucia i słabości, których było tak wiele. Uciekły z ich wnętrza ukazując się sobie wzajemnie.

Dłonie jasnowłosego wciąż spoczywały na ramionach starszego, zaciskając się na nich z kolejnym przepływem głośnego szlochu. Siedemnastoletni młodzieniec ronił kolejne łzy, a w jego głowie wciąż odbijały się słowa starszego. On będzie przy nim... Kto? Właśnie, mężczyzna trzymający go w ramionach był teraz dla niego kimś zupełnie innym niż wrogiem. Lecz czy to była odpowiedź? - Ciemnowłosy stał się dla niego jedyną bliską mu osobą. Jego serce kazało mu zaryzykować i zaufać temu mężczyźnie odrzucając głos rozsądku, który próbował przekrzyczeć bijące serce.

Wciąż siedzieli na marmurowym podłożu, od którego ciągnęło zimne powietrze. Podmuchy wiatru przybierały na sile z każdą, kolejną sekundą jakby chciały zmusić ich do powrotu do środka. Księżyc oświetlał ich twarze będąc jedynym świadkiem ich słonych łez, które spływały po ich policzkach. Wdychali swój zapach, lgnąc do swego dotyku jakby to było jedyną rzeczą, jaką pragnęli w tamtym momencie.

- Już dobrze, słyszysz? - szepnął nagle Jeon przerywając wiatru jego melodię i zagłuszając ją swym spokojnym głosem. Jego dłonie wciąż gładziły plecy młodszego chcąc w ten sposób dać mu ukojenie i pokazać, że nie jest z tym sam.

- Jestem zepsuty - załkał Jimin, a jego drobne dłonie ponownie zacisnęły się na ramionach Jeona - Próbowałem cię zabić, a ty w zamian uratowałeś moje nędzne życie - odparł, a jego szloch stał się głośniejszy.

- Gdybyś zabił mnie wybaczyłbym ci, ale próbowałeś zabić również siebie... - zaczął - Nie rób tak nigdy. Obiecaj mi, że tego nie zrobisz - dodał Jeon, a jego głos łamał się z każdym kolejnym słowem - Obiecaj, słyszysz!? - krzyknął ciemnowłosy mocniej przyciskając do siebie kruche ciało młodzieńca - Obiecaj!

- Więc ty też mi coś obiecaj - zaczął nagle Park podnosząc wzrok i spoglądając swymi załzawionymi oczami w te starszego, z których również wypływały łzy.

- Czego pragniesz? Mów! - krzyknął Jeon.

- Bądź przy mnie, mimo tego co się wydarzy. Jestem sam, a ty utrzymałeś mnie przy życiu więc wejdź do niego i napełnij je. Daj mu sens i uczyń mnie szczęśliwym - szepnął, a z jego oczu wymknęła się łza. Ta była inna niż pozostałe, była samotna, tak samo jak on. Spływała wolno po jego policzku, mocząc jego rumianą skórę, lecz jej droga została przerwana przez kciuk starszego, który delikatnie ją starł.

- Obiecuję - wyszeptał Jeon patrząc w oczy młodzieńca i delikatnie pogładził jego policzek - Teraz twoja kolej - dodał.

- Obiecuję - rzekł Park.

- Cały się trzęsiesz. Nie możesz się wyziębić. Jesteś jeszcze osłabiony - powiedział Jeon i spojrzał w zaszklone oczy Parka - Chodźmy do środka - rzekł starszy i pomógł jasnowłosemu wstać.

- Panie, słyszałem krzyki, więc przyszedłem - rzekł główny sługa Jeona wchodząc do komnaty.

Był wyrwany ze snu. Jego czarne włosy były potargane, a ciało okrywała jedynie szata sypialna w kolorze ciemnej zieleni.

- Spokojnie, Taehyung - odparł Jeon - Nic się nie dzieje - dodał, a jego sługa spojrzał na zapłakaną twarz jasnowłosego, który stał opierając się o ciało jego pana. Nienawidził go. Z każdym kolejnym spojrzeniem na tego młodzieńca jego serce wypełniało się dogłębną nienawiścią. Tak było i tym razem. Widząc swego pana pomagającego skazańcu coś ścisnęło jego serce. Czuł jakby narząd odpowiadający za jego uczucia był obwiązany grubymi sznurami, które zaciskały się z każdym kolejnym oddechem

- Co się stało, Panie? - zapytał nieustępliwie Taehyung widząc również łzy w oczach swego pana.

- Nic, o czym powinienem ci powiedzieć - odparł mu Jeon, a Taehyung poczuł, jak ból w klatce piersiowej się nasilił.

- Przynieś proszę ziół uspokajających - dodał Jeon, a główny sługa pomimo rosnącego bólu posłusznie opuścił komnatę zmierzając do medyka, który da mu to o co prosi jego pan. Jego serce nieprzyjemnie ściskało. Złość znów wypełniła jego ciało i przejęła uczucia, jak i wszystkie emocje. Gdy jasnowłosy pojawił się w pałacu wiele rzeczy uległo zmianie. Jedną z nich była relacja między nim, a księciem, która diametralnie się zmieniła. Przecież byli przyjaciółmi, a dla Taehyunga książę znaczył o wiele więcej. Kochał go od zawsze. Od momentu, gdy pierwszy raz wbiegł do jego komnaty jako pięcioletnie dziecko.

Otoczył miłością swego pana i chciał być przy nim już na zawsze. W wieku siedemnastu lat poczuł, że to uczucie jest inne niż mu się wydawało. Zrozumiał, że kocha księcia, tak samo jak powinien był kochać jakąś kobietę.

- Zaraz napijesz się ziół - zaczął Jeongguk pomagając jasnowłosemu usiąść na łożu.

- Zasnę po nich, a ja nie chcę spać. Boję się - rzekł nagle patrząc w oczy ciemnowłosego i chwytając go za dłoń by tamten nigdzie nie odszedł.

- Obiecałem, nic ci się nie stanie - odparł Jeon - Musisz odpocząć, jeśli będziesz ograniczał sen twój stan może się pogorszyć - dodał.

- Panie zioła - rzekł Taehyung wchodząc do komnaty i podając napar w porcelanowym naczynku, z którego unosiła się para.

- Dziękuję Taehyung - zaczął książę - Możesz odejść - rzekł Jeon nim tamten zdążył się ponownie odezwać.

- Panie - powiedział nagle, a Jeongguk spojrzał na swego sługę pytająco.

- Panie, wybierzmy się na polowanie - zaczął nagle Taehyung - Lubiłeś to - dodał.

- Być może już z tego wyrosłem - odparł Jeon.

- Nalegam - rzekł Taehyung. Chciał by było jak dawniej. Pragnął znów poczuć tą bliskość z Jeonem, pomimo tego, że to tylko on ją zawsze czuł.

- Dobrze, zatem wybierzemy się nazajutrz w południe - odparł Jeongguk. Serce Taehyuna zabiło szybciej na zgodę, która padła z ust następcy tronu.

Po jego słowach Taehyung skłonił się i opuścił komnatę.

- Napij się - rzekł Jeongguk do jasnowłosego podsuwając mu pod usta porcelanowe naczynie. Park posłusznie wziął w dłonie mazer biorąc z niego kilka łyków po czym skrzywił się na gorzki posmak ciepłego naparu.

- Nie chcę już - szepnął oddając Jeonggukowi nieopóźnione naczynie. Jeon odstawił je na stojącą obok etażerkę, a następnie ułożył się po drugiej stronie łoża, ówcześnie gasząc dwie świece, które były źródłem światła w komnacie.

Leżał do jasnowłosego tyłem spoglądając na gwiazdy, które tej nocy zdawały się być inne. Wydawało mu się, że dziś świeciły jaśniej. Wpatrywał się w nie tym samym zaglądając w głąb siebie i wyrzucając z wnętrza emocje. Robił to za każdym razem obserwując te ciała niebieskie będące dla niego swego rodzaju wskaźnikiem, który doprowadzał go do wnętrza siebie. Jego oczy wpatrywały się w niebo, które doskonale widział z okna. Nagle ujrzał jak jedna z gwiazd błyska i spada w dół.

Chcę odnaleźć miłość i choć przez chwilę kochać i być kochanym prawdziwie - pomyślał wymawiając w myślach życzenie nim gwiazda zniknęła z zasięgu jego wzroku.

- Nie mogę spać - rzekł nagle jasnowłosy patrząc w sufit, przekręcił się powoli na bok, a jego dłoń dotknęła pleców mężczyzny, który był odwrócony do niego tyłem - Co spowodowało, że tam stałeś? Że chciałeś zakończyć swoje życie? - zapytał nagle Park nie czekając na reakcję na zdanie, które padło wcześniej z jego ust.

- Gdy dowiedziałem się prawdy o moim ojcu - zaczął cicho Jeon wciąż leżąc zwrócony plecami do jasnowłosego. Jego oczy wciąż przemierzały po ciemnym niebie, które doskonale widział z okna - Zawsze mówił mi, że moja matka mnie opuściła i uciekła porzucając, jak psa. Lecz tak się nie stało. Została zamordowana. On ją zabił... - rzekł by wziąć głębszy oddech.

- N-nie chciałem - zaczął Park widząc ile bólu musi sprawić ciemnowłosemu powrócenie do tych bolesnych wspomnień przez jego nietaktowne pytanie.

- Zabił ją, gdy tylko przyszedłem na świat, gdy tylko mnie urodziła... - zaśmiał się z bólem, a po jego policzku spłynęła łza, lecz Park jej nie dostrzegł. Jedynie gwiazdy widziały ciecz na jego policzkach, która była oznaką jego cierpienia - Nie kochał jej. Była mu potrzebna by spłodzić potomka. To była jedna z wielu kobiet, które zginęły wychodząc od razu z jego sypialni. Zabijał każdą, gdy tylko dowiedział się, że nie nosi pod sercem dziecka. Były jednorazową zabawką - rzekł - Od razu po porodzie kazał ją powiesić - dodał.

- Przykro mi - rzekł Jimin patrząc na plecy mężczyzny, które z każdą sekundą zaczynały drżeć coraz mocniej.

- On odebrał mi wszystkie najważniejsze rzeczy! - wrzasnął - Straciłem wolność rodząc się w murach tego królestwa. Mój ojciec pozbawił mnie miłości, którą mogłem otrzymać od matki, sam również mi jej nie dał, a teraz zabrania mi powierzyć me serce osobie, którą szczerze pokocham! - krzyknął Jeon zrywając się do siadu, a z jego ust wydobył się okrzyk bólu. Park wzdrygnął się na ten dźwięk i nagły ruch ciemnowłosego. On również podniósł się na łokciach, by następnie znaleźć się w tej samej pozycji co Jeon.

Ciemnowłosy płakał wyrzucając z siebie wszystkie nagromadzone emocje. To było cierpienie, które nosił w swoim sercu od lat. Żyło w nim kalecząc jego duszę i porastając jego serce cierniami. Płakał. Krzyczał z rozgoryczenia, jak małe dziecko czując ból w klatce piersiowej. Brakowało mu powietrza od narastającego szlochu.

- On ukradł me serce decydując komu je da - zapłakał - Zawsze chciałem kochać! Kochać szczerze! A teraz?! Teraz będę dzielił swe noce i łoże z kobietą, której nie kocham! - wrzasnął - Bo co? Bo tak przystoi! Nienawidzę tego! - krzyknął, a Park spojrzał na niego i powoli położył dłoń na jego ramieniu by następnie przybliżyć się do niego i cmoknąć go w policzek. Jego usta musnęły wilgotną od łez skórę chcąc tym gestem złagodzić jego ból.

Jeongguk odwrócił się w jego stronę i pomimo ciemności panującej w pomieszczeniu odnalazł drobną dłoń młodszego, a następnie jego usta. Bez zastanowienia przyciągnął go do siebie łącząc ich wargi w mocnym pocałunku. Ich usta ocierały się o siebie, a serca wybijały jednakową melodię jakby w końcu się odnalazły. Zapomnieli na moment co im przystoi, a co nie. Liczyła się chwila. Jeon wylewał wszystkie żale w usta młodszego. Przelewał swe rozgoryczenie w jego miękkie wargi otrzymując w zamian zrozumienie i ukojenie. Z każdym kolejnym ruchem ich warg jego ból znikał, a zastępująca go nadzieja napełniała jego serce. Gdy ich usta oderwały się od siebie by zaczerpnąć łapczywie powietrza Jeon po prostu wtulił się w drobne ciało Jimina.

- Nie odsuwaj mnie dziś od siebie, proszę - rzekł Jeongguk - Jestem w tym momencie zbyt słaby by być sam - dodał.

*

Park otworzył swe oczy czując, jak promienie słońca przedzierają się przez czerwoną zasłonę wpadając do środka komnaty. Ciepłe światło drażniło nieprzyjemnie jego oczy, a ciepło łaskotało go w twarz. Powoli wstał z łoża rozglądając się wokół. Dopiero po chwili usłyszał głosy dochodzące z pomieszczenia odgrodzonego jedynie drewnianym parawanem.

Zajrzał niepewnie do środka, a jego wzrok napotkał Jeona, który stał nagi pośrodku pomieszczenia.
Jego główny sługa pomagał mu wejść do balii napełnionej ciepłą wodą z aromatycznymi olejkami. Gdy ciało starszego zanurzyło się w gorącej cieczy, a głowa oparła się o brzeg balii jego oczy napotkały jasnowłosego.
Ich spojrzenia się spotkały, a po plecach młodszego przeszedł dreszcz. Park wzdrygnął się lekko, a jego twarz zapiekła uwydatniając na policzkach odcień czerwieni.

- Nie lękaj się - rzekł nagle Jeon - Wejdź - dodał spokojnym głosem zachęcając go gestem dłoni by się zbliżył.

- Co tutaj robisz!? - krzyknął Taehyung również dostrzegając jasnowłosego, który niepewnie przekroczył próg wchodząc w głąb zaparowanego pomieszczenia - Panie, jak on może naruszać twą intymność przecież... - rzekł główny sługa patrząc ze złością na Parka, który spuścił głowę by nie patrzeć na Jeona.

- Jest moim nałożnikiem - rzekł nagle Jeongguk - To normalne, że może oglądać mnie nago - dodał, a Jimin jeszcze bardziej się speszył. Słowa ciemnowłosego w pewien sposób go dotknęły, sprawiając, że jego serce nieprzyjemnie zakłuło. Czyż dla tego mężczyzny był zwykłą dziwką, która miała pewnej nocy sprawić mu przyjemność? Po to powstrzymał go przed odebraniem sobie życia? By pewnej nocy skorzystać z jego nieskażonego ciała i traktować, jak przedmiot?

- Ale Panie nie podoba mi się jego zachowanie - powiedział nagle Taehyung - Nie znasz go! Czyż nie jesteś w tej sytuacji naiwny?! - krzyknął tracąc nad sobą kontrolę.

- Wyjdź - rzekł szorstko Jeon odwracając wzrok od swego sługi.

- Ale Panie - zaczął Taehyung zdając sobie sprawę jakie słowa opuściły jego usta - J-ja - zająknął się.

- Wyjdź! - krzyknął Jeongguk - On cię zastąpi pomagając mi przy kąpieli - dodał ciemnowłosy, a Taehyung spojrzał na Jeona wzrokiem pełnym bólu po czym posłusznie opuścił pomieszczenie, a następnie komnatę.

- Zbliż się - rzekł Jeon, a Jimin niepewnie podniósł na niego swój wzrok i wykonał jego polecenie podchodząc do bali - Usłużysz mi? - zapytał, a Jimin przytaknął.

Jeszcze parę dni temu nie zgodziłby się. Czułby się upodlony. Splunąłby mu jedynie w twarz. Wtedy był jeszcze księciem, który miał do siebie szacunek... który miał wszystko.

Lecz przez te kilka zachodów słońca stracił wszystko, a jego życie diametralnie się zmieniło. Nic nie było już takie samo. On nie był już taki sam. Odebrano mu tożsamości, rodzinę... status. W zamian należał teraz do księcia zachodu. Posiadał teraz  zupełnie inne prawa. Prawa i obowiązki, których jeszcze nie znał.

Jasnowłosy wziął w dłonie miękki materiał po czym ukląkł przy balii zanurzając jedwabną ściereczkę w wodzie. Patrzył na swoje dłonie by uniknąć peszącego spojrzenia ciemnowłosego, który przyglądał mu się uważnie.

Jimin delikatnie dotknął materiałem nagich pleców starszego nawilżając jego skórę.

- Wstydzisz się mnie? - zapytał nagle Jeon widząc, jak Park unika jego spojrzenia.

- N-nie - odparł młodszy skupiając się na przesuwaniu materiałem po nagiej skórze księcia zachodu.

- Więc patrz na mnie - odparł Jeongguk, a Park posłusznie unosił swój wzrok i spojrzał na niego.
Jego wzrok uparcie zjechał na rumiane usta ciemnowłosego, które jeszcze wczoraj otarły się o te jego. Nie wiedział co tak naprawdę znaczył dla niego ten gest... Lecz przyłapał się na grzesznej myśli - jeśliby mógł chciałby ponownie poczyć usta starszego na swoich. Szybko odgonił tą niewłaściwą koncepcję skupiając się na obmywaniu ciała starszego.

- Co to za blizna? - zapytał nagle widząc podłużne rozcięcie na prawym przedramieniu ciemnowłosego.
Jego drobna dłoń przejechała delikatnie po jej strukturze chcąc ją zbadać.

- Zostałem raniony przez króla wschodu - rzekł, a Park poczuł, jak przez jego ciało przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Mówił o jego ojcu. Jego serce kolejny raz tego dnia zabiło mocniej - Gdy byłem małym chłopcem udaliśmy się wraz z ojcem do wschodniego królestwa. Mieliśmy zawrzeć pokój i żyć w zgodzie, lecz król wschodu zamachnął się na mnie raniąc mnie swym sztyletem. Zadając mi ten cios rzekł, że jego syn będzie lepszym władcą i, że zniszczy mnie, gdy tylko się spotkamy, a rana na mym ramieniu ma tylko potwierdzić jego słowa i doprowadzić mnie do obłędu i zguby - zaśmiał się Jeongguk - Lecz jego syn odszedł nim się spotkaliśmy - dodał kpiąco.

Jimin zaprzestał ruchów, a jego dłonie nie dotykały już ciała starszego. Patrzył teraz na marmurowe podłoże, a wspomnienia kolejny raz wypełniły jego myśli.

- Dlaczego zaprzestałeś? - zapytał Jeon zerkając na jasnowłosego.

- Po prostu... - zająknął się - N-na pewno cierpiałeś - dodał Park.

- Nie pamiętam już tego bólu. Byłem wtedy dzieckiem. Pozostała jedynie blizna i nienawiść do rodziny królewskiej twej ojczyzny - powiedział Jeongguk.

- Rozumiem - odparł Jimin czując się jeszcze gorzej.

- Zaczekaj - rzekł ciemnowłosy widząc smutek na twarzy Jimina. Chwycił dłoń młodszego, a Park podniósł na niego swój wzrok.

- Ale ty nie jesteś jak oni - zaczął Jeon- Nie obchodzi mnie kim jesteś - rzekł - Widzę, że nie jesteś jak twój pan. Zresztą jego już nie ma. Teraz jesteś częścią mojego królestwa i również mego życia - dodał, a Park spojrzał w jego oczy nie widząc co odpowiedzieć.

- Chciałem Cię zabić i...

- Postąpiłbym podobnie. Wybaczyłem ci to już - rzekł Jeon i po prostu wstał wychodząc z bali. Jimin spuścił wzrok na podłogę starając się nie spojrzeć na nagiego mężczyznę, który stał przed nim.

- Dziękuję - wyszeptał Jimin, a samotna łza ozdobiła jego rumiany policzek, lecz kciuk starszego uniemożliwił jej dalszą drogę. Jeon ukląkł przy nim ścierając każdą kolejną kroplę, która miała odwagę zamoczyć policzek młodszego.

- Dlaczego płaczesz? Już wystarczy tych łez - powiedział Jeongguk, a Jimin pokiwał głową spoglądając w oczy starszego - A teraz zdejmij swe szaty i wejdź do balii razem ze mną - dodał Jeongguk. Park spojrzał zaskoczony na Jeona, który wstał i wszedł z powrotem do wciąż gorącej wody.

Jimin stał przez chwilę bez ruchu nie wiedząc, jak ma postąpić. Lecz Jeon przyjął go do siebie i zajął się nim.
Był mu to winien? - Nie wiedział.
Po prostu wykonał polecenie Jeona i ściągnął z siebie szatę. Jeongguk wyciągnął do niego swą dłoń by pomóc jasnowłosemu wejść do balii. Stopy młodzieńca zanurzyły się w ciepłej cieczy. Stał nie wiedząc co ma uczynić dalej.

- Usiądź i oprzyj się o mnie - rzekł Jeon widząc zagubienie w oczach Parka, który widocznie nie wiedział, jak zachować się w tej sytuacji - Nie zrobię ci krzywdy - zaczął Jeon - Chcę byś poczuł się lepiej - powiedział, a jasnowłosy niepewnie usiadł w wodzie starając się nie dotknąć plecami klatki piersiowej starszego. Lecz silne dłonie przyciągnęły go za ramiona zmuszając do oparcia się o ciało księcia.

Plecy Jimin przylgnęły do klatki piersiowej Jeongguka. Przez ciało jasnowłosego przeszedł dreszcz, lecz ten był nieco inny niż te, które przeszywały jego skórę dotychczas -Ten był przyjemny.

- Czy twoja noga wciąż boli? - zapytał Jeon przerywając niezręczną ciszę, która zapanowała między nimi.

- Jest już lepiej - odparł Park zdając sobie sprawę, że te ohydne zioła, którymi był pojony złagodziły jego ból.

- Widzę, że moja obecność i nagość cię krępuje - zaczął nagle Jeon czując, jak Park próbuje się odsunąć - Wyjdę zostawiając ci trochę prywatności - rzekł nagle
- Wypocznij w balii. Gdy skończysz wróć do łoża by zażyć zioła - dodał ciemnowłosy powoli wychodząc z wody. Park spuścił wzrok nie patrząc na mężczyznę, który narzucał na siebie swą szatę, a następnie opuścił pomieszczenie zostawiając go samego. Jasnowłosy poczuł się dość dziwnie. Mimowolnie w jego głowie pojawiały się pewne myśli, które przypominały mu o wszystkich rzeczach, które zrobił dla niego książę zachodu. Uratował mu życie, zaopiekował się nim. To nie dawało mu spokoju. Potrzeba odwdzięczenia się przytłoczyła go budząc w nim poczucie się do obowiązku, jak i swego rodzaju chęć spłaty długu.

Nie posiadał niczego z rzeczy materialnych. Nie miał ni złota, ani drogocennych kamieni. Jedyne co mógł powierzyć Jeonggukowi to swoje ciało. Czyż nie był nazwany jego nałożnikiem? Może tego pragnął książę zachodu - jego cnoty.

Park wyszedł z balii narzucając na siebie szatę, którą ówcześnie podniósł z podłogi.

Będąc w komnacie od razu dostrzegł Jeongguka, który siedział przy sekretarze oglądając uważnie jakiś dokument. Jasnowłosy zbliżył się do niego i delikatnie dotknął dłonią ramienia starszego chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Jeongguk odwrócił się i obdarzył młodszego spojrzeniem.

- Uratowałeś mi życie, wiem, że oczekujesz czegoś w zamian - rzekł nagle Park, a Jeongguk spojrzał w jego oczy oniemiały.

- Mylisz się. Chcę jedynie żebyś po prostu był obok - zaczął Jeon.

- Chciałeś mnie jako nałożnika - dodał Jimin i szybkim ruchem pociągnął za wiązanie od swej szaty.

- Nie - rzekł Jeongguk. Jimin zsunął materiał ze swego drobnego ciała. Stał teraz przed księciem zachodu całkowicie nagi.

Jeongguk wciąż patrzył jedynie w oczy młodszego. Wstał i podniósł leżącą na ziemi szatę jasnowłosego by z powrotem okryć jego drobne ciało.
Jeon zarzucił na niego materiał i zawiązał go szczelnie.

- Nie chcesz mnie? - spytał jasnowłosy łapiąc jego dłoń, gdy ten wiązał jego szatę - J-ja chciałem ci wynagrodzić - zająknął się Park patrząc w oczy Jeona.

- Cii - szepnął Jeongguk i dotknął policzka jasnowłosego gładząc go delikatnie - Nie chcę cię jako nałożnika - dodał Jeon. Park spuścił wzrok na podłogę bawiąc się swoimi dłońmi by w jakiś sposób złagodzić stres, który towarzyszył mu w tamtym momencie. Czuł się żałośnie.

- Jak to? - zapytał cicho Park nie rozumiejąc.

- Chcę byś był moim kochankiem - dodał, a Jimin uniósł wzrok spoglądając w ciemne oczy Jeona.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro