Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝑹𝑶𝒁𝑫𝒁𝑰𝑨Ł 𝟒

NIEBO które malowało piekne chmury na swojej błękitnej powierzchni zapierały dech w piersi Iris, która stała Nad czarna rzeka z książką w dłoni i Różdżka w drugiej. Na chwilę zapomniała dlaczego stała Nad wodą obserwując płynące po niebie obłoki.

- Zagapiłaś się.- usłyszała bliski jej głos nikogo innego jak Syriusza z którym od pamiętnego dnia zaczeli trenować, ona uczyła chlopaka tego co musiał wiedzieć trenowała go jak tylko mogła.

- Tak wybacz. Wracając musisz być w stanie się obronić, musisz być w stanie odbic zaklęcie lub je całkowicie zatrzymać. To tyczy się też was.- dodała patrząc na grupkę chłopaków siedzących pod drzewem gotowych do nauki.

- I skąd ty wiesz to wszystko? Jesteśmy na tym samym roku...- szepnął James wachlując się książka po raz setny od kiedy go spotkała poprawiał swoje włosy by wyglądać jakby dopiero skończył trening Quiddicha.

- Jestem rodzina Albusa Dumbledora, byłego nauczyciela obrony orzed czarna magia... Mam wymieniać więcej?- zapytała ironicznie.

- Nie. Wszystko zrozumiane pani profesor.- oznajmil Remus uśmiechając się do nastolatki.

- Wracając, nauczę was zaklęcia które zatrzyma zaklęcie. Jest to zaklęcie obronne.- zaczęła i odłożyła książkę ustawiając się i wskazała na Jamesa by stanął naprzeciw niej co zrobił.- Rzuc na mnie expelliarmus.- nakazała i gdy oboje byli gotowi wycelowali w siebie Różdżki.

- Expelliarmus/Finite Incantatium!- powiedzieli w tym samym czasie i rzucone zaklęcie przez Pottera zostało zatrzymane i odparte.

- Wow.- skomentował Peter.

- Zaklęcie zatrzymujące inne zaklęcia, tego musicie się nauczyć.- oznajmiła.

- Co dalej szefowo?- Zapytał Syriusz wstając z trawnika razem z pozostała dwójką jego przyjaciół.

- Będziecie w parach, na zmianę rzucajcie zaklęcie obezwładniające i zatrzymujące.- powiedziała i instruktowala jej rówieśników.

Kontem oka zauważyła burze loków przechodząc niedaleko nich. Jej spojrzenie od razu się tam skierowalo, spostrzegła wysoka dziewczynę w czarno czerwonych szatach, wskazujących na jej przynależność do domu Godryka. Miała Czarne loki sięgające jej do ramion, była Ciemno skóra a jej wzrok był skupiony na lekturze w jej dłoniach.

- O Dorcas.- usłyszała Jamesa który hdy nie słyszał komentarzy z strony młodej Dumbledor spojrzałam na kogo patrzy.

- Znacie się?- zapytała chlopaka który wytarł swoje szaty i uśmiechnął się chytrze.

- Jest najsilniejsza czarownica w Geyffindorze. Dorcas Meadows.- oznajmił I uśmiechnął się do dziewczyny.- Chcesz ja w armii?- Zapytał ją kd razu.

Wybiło ja to z rytmu, nawet o tym nie pomyślała o tym by ją przyłączyć do armii, myślała jedynie o tym jak piękna była.

- Tak, jeżeli możecie orzekonajcie ja.- poprosiła chłopaków.- Jesteście wolni.- powoedziala i usiadłam pod drzewem twarzą skierowana w nastolatkę.

Iris nigdy nie była ciekawa kimś, nie kyslac o jego sile. Było to ślą niej dziwne, że jedyne o czym myślała gdy patrzyła na- jak się dowiedziała, Dorcas było jak piękna była.

Czarnowlosa w końcu postanowiła zobaczyć kto na nią się tak patrzy. Jej ciemne oczy spotkały się z chłodnymi niebieskimi oczami które jakby zabłyszczały a posiadaczka od razu odwróciła swoją twarz w drugą stronę ukrywając rumieniec.

Dorcas była świadoma swojej orientacji a każdy w szkole znał Iris pogromczynię mężczyzn, i najpotężniejsza czarownice w szkole. Była sławna nie tylko za murami poza szkołą wiecznie o niej mówiono o tym jak silna i mądra była. Już pierwszego roku w Hogwarcie Dorcas wykazywała wyjątkowe zainteresowanie dziewczyna i to jak piękna i oschła była. Nie mogła zaprzeczyć że jej się spodobała nie tylko z wyglądu ale z jej potęgi, nie chwaliła się tym kotorucznie lecz gdy trzeba było kogoś postawić na swoim miejscu- robila to uświadamiając tej osobie że nie powinna się wychylać.

Dla Dorcas Iris Dumbledor była off limits, ale nie była tego taka pewna teraz. Ta daleka krewna wielkiego czarodzieja i dyrektora najlepszej szkoły magii I czarodziejstwa, przyglądała się jej z zainteresowaniem i może czymś więcej, więc niw bała się podnieść z miejsca i stanąć naorzrxow brunetki.

- Potrzebujesz czegoś Iris?- zapytała uprzejmie z ciepłym wydźwiękiem na ustach który spowodował rumieniec na bladej twarzy dziewczyny do której mówiła Dorcas.

- Chciałam zapytać czy...- tu się zatrzymałam jie będąc pewna jakiego głosu użyć, zawsze miała fo slchmy lecz z niewiadomych powodów jie chciała nim odstraszyć nastolatki.- Czy nie chciałabyś dołączyć do moich treningów.- skończyła zawstydzona oatrzac w oczy Dorcas która się uśmiechnęła i cicho zaśmiała.

- Jakie są to treningi?- zapytała siadając koło Iris. Dziewczyna czuła jak każdy jej mięsień się spial na bliskość tak pięknej dziewczyny obok niej.

- Zaklęcia, trenuje huncfotow I jeżeli byś chciała może byś do nas dołączyła?- wyjaśniła pytając ją.

- Chętnie dołączę do waszych treningów pod warunkiem, że dostanę specjalne lekcje od ciebie.- uśmiechnął Meadows sprawial że motylki w brzuchu Iris tańczyły jak sobie chciały i ona nie rozumiała tego co się dzieje.

- Wyjątkowo dam ci dodatkowe zajęcia.- Jej twarz pozostawała taka sama lecz w jej oczach wszystko się odbijało i Dorcas to widziała.

- Więc kiedy są te treningi?- zapytała opierając swoją głowę o pień drzewa relaksujac się i chłonac promienie słońca, gdy Iris była ukryta pod cieniem drzewa.

- Codziennie na wolnej godzinie w środku lekcji.- wyjaśniła jej Iris nie mogąc przestać przypatrywać się Dorcas.

- W takim razie będę jutro.- zaśmiała się zamykając oczy kompletnie się relaksując.

- Lubisz Słońce?- zapytała Iris chcąc złamać ciszę pomiędzy nimi.

- Uwielbiam to ciepło jakie pada na mnie gdy świeci.- wyjaśniła jej otwierając na moment oczy by spojrzeć na te mlodej Dumbledor.

- Wolę gdy pada śnieg, vzuje się wtedy najbardziej zrelaksowana. Uwielbiam chłód który wieje w twarz.- dziewcz7na patrzyła w niebo mimo woli marząc już o zimie w Hogwarcie która zawsze zapierały jej dech w piersiach i spotkania z jej drugim wujkiem w Hogseade na święta gdy Albus zostawał w szkole pilnując uczni którzy zostali w szkole na przerwę.

- Masz jakieś szczególne wspomnienie z zimą?- zapytała ją Dorcas poprawiając swoją burze loków.

- Pierwsze święta jakie spędziłam po śmierci moich rodziców były z wujkami i pierwszy raz kd dawna poczułam że gdzieś należę i poczułam domowy ogień.- powoedziala jie za dużo detali, nie lubiła się dzielić swoją przeszłością, lecz gdy była w prezencji tej gryfonki czuła jakby wszystko co powie się liczyło a sekrety zostawały z nią.

- Dyrektor jest naprawdę dobra i szlachetna osoba. Nie dziwię się ze poczułam się jak w domu będąc z nim w święta gdzie właśnie rodzina jest najważniejsza.- skomentowala Meadows sprawiając że jej towarzyszka uśmiechnęła się ciepło jie mając ochoty ukrywać swoich emocji lecz po chwili tego żałowała i wróciła jej obojętna ekspresja.

- Cieszę się że tak myślisz.- oznajmiła Iris.

- Usmiech nie jest czymś czego trzeba się wstydzić Iris, to będzie mój trening dla ciebie, ty będziesz mnie uczyła zaklec a ja ciebie jak w końcu zrzucić tą maskę co ty na to?- zapytała ją Dorcas nie ukrywając ciepła jakie od niej biło, była kompletnym przeciwieństwem Iris, od niej bil chłód.

- Zgoda.- ta odpowiedź wystarczyła hy zmienić ich całe życie lecz jeszcze tego nie wiedziały podając swoje dłonie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro