Rozdział 6 ~ Obietnica narzeczonego
Mei
Kiedy wstałam następnego ranka, dalej wspominałam to co powiedziała mi Nabi. "Ty się właśnie zakochałaś...". Obawiałam się tego czy Jeongguk czuje to samo, ale jednak to uczucie sprawiało, że byłam szczęśliwa. Wspomnienie jego ciemnych oczu i nasze rozmowy powodowały mój szeroki uśmiech oraz szybsze bicie serca. Odkąd dowiedziałam się co to za odczucie w brzuchu, motyle prawie go nie opuszczały.
Około dziewiątej, gdy byłam już ubrana, Nabi przyniosła mi śniadanie. Powiedziała, że młodszy Jeon wybył z domu, by przygotować się do egzaminów. Jego nieobecność sprawiła, że posmutniałam. Przez to nawet smaczne jedzenie, nie sprawiało mi dziś przyjemności.
Cały dzień tęskniłam za nim. Przyłapywałam się na tym, że chodząc po pokoju zatrzymywałam się nagle przy komodzie, gdzie stały piwonie od niego i wdychałam ich cudowny zapach. Zastanawiałam się, czy on czuje się dobrze i też mu mnie brakuje. Potem beształam się w myślach za to.
Wieczorem Hoseok pojawił się z informacją, że mam zjeść kolację z narzeczonym w jadalni. Nie miałam ochoty go widzieć, ale jednocześnie wiedziałam, że nie mogłam się wymigać. Gdy opuściłam pokój, zjawił się Junghyun. Uśmiechał się, jednak zdążyłam zauważyć, że u niego nie wróżyło to niczego dobrego.
Patrzyłam na niego, jak się powoli zbliżał. Za moment zamachnął się gwałtownie, uderzając mnie wierzchem dłoni w twarz. Upadłam z krzykiem, a obok kucnął ochroniarz. Był przerażony. Z moich oczu popłynęły łzy, bo ból był okropny.
─ Zakazałem Cię wypuszczać, ale widzę, że już nikt mnie tu nie słucha ─ rzucił głosem, przepełnionym jadem.
Przestraszyłam się także tym, że Hoseok i Nabi mogą mieć przez to problemy. Pracownik się odezwał:
─ Proszę jej tak nie traktować, to moja wina.
Junghyun spojrzał na niego i warknął:
─ Z Tobą policzy się mój ojciec. Z moją przyszłą żoną, będę robił co chcę.
Te słowa zabrzmiały bardzo źle. Nie wiedziałam co zrobić, ale wolałam się nie odzywać. Ochroniarz pomógł mi wstać, a wtedy Junghyun powiedział:
─ Doprowadź się do porządku i zakryj tego siniaka. Jeśli za pięć minut nie zobaczę Cię przy stole, będzie gorzej.
Moje serce stanęło, a nogi ugięły się. Gdy mój narzeczony zszedł na dół, Hoseok wprowadził mnie do pokoju i zamknął drzwi. Pomógł mi usiąść na łóżku i kucnął przede mną, pytając:
─ Wszystko dobrze?
Byłam w szoku przez to co się stało, a dodatkowo dziwiło mnie jego zachowanie. Pierwszy raz okazał, że się przejmuje. Kiwnęłam głową, dając mu do zrozumienia, że daję radę.
─ Co będzie z Tobą? ─ spytałam.
Chłopak zaśmiał się uroczo. Byłam coraz bardziej zaskoczona. Po chwili odpowiedział:
─ Jesteś niezwykła. Tobie przytrafiają się tu straszne rzeczy, ale martwisz się o mnie ─ pokręcił głową.
Uśmiechnęłam się smutno w odpowiedzi. Oby go nic złego nie spotkało. Zaraz ochroniarz polecił mi, bym się naszykowała, bo musimy iść. Wyszedł na korytarz, a ja ruszyłam do łazienki. W jednej z szafek znalazłam kosmetyki i wzięłam stamtąd podkład. Umyłam twarz, po czym dokładnie nałożyłam cienką warstwę. Na szczęście to wystarczyło, by zakryć powstający siniak. Do moich oczu zaczęły napływał łzy, ale pozbyłam się ich i wyszłam do pokoju.
Chwyciłam za klamkę, a ona ustąpiła i uchyliłam drzwi. Wyszłam i ruszyłam w dół po schodach. Hoseok idący za mną się nie odzywał, więc ja także nic nie mówiłam. Zastanawiałam się, czy jego zachowanie w sypialni było jednorazowe. Liczyłam, że nie, a jednocześnie bałam się konsekwencji, jakie mogły go za to czekać.
Weszliśmy do jadalni i ochroniarz pomógł mi usiąść. Narzeczony obejrzał moją twarz, ale nic nie powiedział. Zaraz Nabi zaczęła wnosić potrawy. Chwilę po niej zjawiła się Minji, która dostawiła jeszcze jedno nakrycie, naprzeciwko mnie. Jeongguk wrócił? Przestraszyłam się odrobinę, bojąc się zachowania Junghyun'a. Zarazem poczułam wewnątrz ogromną radość, że go zobaczę.
Próbowałam oddychać normalnie, choć nie było to proste. Za moment zjawił się młodszy Jeon, a ja przełknęłam ślinę. Nasze oczy spotkały się. Jak zawsze, gdy na mnie patrzył, w moim brzuchu pojawiło się pełno motyli. Tą wymianę spojrzeń przerwało zdanie, wypowiedziane przez mojego narzeczonego:
─ Podobno zainteresowałeś się moją przyszłą żoną, bracie? ─ zamarłam słysząc to.
Czułam coraz większą obawę. Popatrzyłam na Junghyun'a. Tamci zaś mierzyli się wzrokiem. Po dłuższej chwili młodszy powiedział:
─ Ona miałaby zwrócić moją uwagę? Jest ładna, ale to wszystko. Wyciągnąłem ją z pokoju, bo uważam, że nie powinieneś trzymać jej w zamknięciu.
Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Poczułam jak moje serce pęka, a motyle w moim brzuchu natychmiast umarły. Zacisnęłam szczękę, by powstrzymać szloch, który chciał się ze mnie wyrwać. Wypuściłam powietrze i próbowałam utrzymać normalny wyraz twarzy. Miałam nadzieję, że mi się udało, bo Junghyun patrzył właśnie na mnie.
Żaden się więcej nie odezwał, tylko zaczęli jeść. Ja nie miałam ochoty, ale wiedziałam, iż to może wydać się podejrzane. Dlatego wcisnęłam w siebie dwa skrzydełka. Mój wzrok cały czas był skierowany w talerz, bo nie chciałam patrzeć na żadnego z braci. Teraz jestem pewna, że Jeongguk nie czuje tego samego. Ta świadomość bolała, nawet bardzo.
Gdy od stołu wstał starszy Jeon, ja także się podniosłam i poszłam w stronę drzwi, gdzie czekał Hoseok. Pod pokojem dogonił nas Junghyun. Wszedł ze mną do sypialni, a ja patrzyłam na niego przerażona. Prawie od razu się odezwał:
─ Nie jestem głupi, widzę jak patrzysz na mojego brata ─ chwycił mnie za szyję i się zbliżył ─ możesz mnie nie kochać, ale oczekuję szacunku, bo inaczej pożałujesz.
Po chwili puścił, a ja złapałam oddech. Wlepiałam w niego wzrok, a on zaczął chodzić po pokoju. Spojrzał na wazon z piwoniami, a ja się modliłam, by nie stały się kolejnym powodem do jeszcze gorszego traktowania. Zaraz ponownie się do mnie zwrócił:
─ Może Jeongguk ma rację i powinienem dać Ci trochę wolności ─ podszedł do mnie i tym razem złapał za podbródek ─ pamiętaj tylko, że jeśli jeszcze raz spróbujesz uciec, znajdę Cię i zabiję. Nie planuję jednak szybkiej śmierci, a Ty sama mnie będziesz o nią błagać.
Po tych słowach pocałował mój policzek i opuścił pokój. Moje nogi wtedy przestały działać i usiadłam na podłodze. Niemniej, bałam się rozpłakać. Co jeśli usłyszy? Kiedy tylko byłam w stanie, podniosłam się i ruszyłam do łazienki. Tam się rozebrałam i weszłam pod prysznic. Gdy po moim ciele zaczęła spływać ciepła woda, pozwoliłam sobie na płacz, który od chwili kolacji chciał znaleźć ujście.
Obawiałam się bardzo tego co mógł mi zrobić Junghyun, a także czułam się zraniona przez słowa Jeongguk'a. Nie chciałam w nie uwierzyć. Zakochałam się w nim i nawet pragnęłam oddać mu, mój pierwszy pocałunek. Idiotka! Gdy nie miałam już łez, umyłam się i opuściłam kabinę.
Jak najszybciej przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Myślałam, że nie mogłam już płakać, jednak niedługo potem znów wpadłam w rozpacz. Przykryłam się szczelnie kołdrą, by w miarę możliwości nikt tego nie usłyszał. Nie udało się to, bo kilka minut później usłyszałam pukanie. Przestraszona myślą, że to Junghyun, starałam się szybko wytrzeć moje policzki i uspokoić się.
Za chwilę ktoś ściągnął ze mnie kołdrę. Zobaczyłam Hoseok'a i odetchnęłam. Chłopak usiadł na skraju łóżka i wyciągnął do mnie dłoń. Z lekką obawą, chwyciłam ją. Ochroniarz przyciągnął do siebie moje ciało i objął. Byłam mile zaskoczona i pozwoliłam sobie wtulić się bardziej w niego. Znowu ogarnął mnie szloch, a mężczyzna głaskał mnie po plecach.
Tym razem jednak, uspokoiłam się szybciej. Zapewne dzięki ciepłym ramionom, w których się znajdowałam. Odsunęłam się za moment, a Hoseok przyjrzał się mojej twarzy. Widziałam złość w jego oczach, prawdopodobnie z powodu siniaka na policzku, ale nic nie powiedział na ten temat. Spytał za to, czy płakałam przez to. Zaprzeczyłam, ale nie zdradziłam mu dlaczego.
Wtedy przyszło mi coś do głowy i zapytałam go o tą niby wolność, którą dał mi mój narzeczony. Dowiedziałam się, że mogę sama poruszać się po domu, ale nie wolno mi wchodzić do niektórych pomieszczeń. Ochroniarz oznajmił, że mi je rano pokaże. Pokiwałam głową. Na zewnątrz zaś, mogłam wychodzić tylko z nim lub Jiminem, który miał czasem się mną zajmować, pod nieobecność Hoseok'a. Fajnie, on też jest miły.
Za chwilę powiedział, że do pokoju Junghyun'a mogłam wchodzić, kiedy tylko chciałam. Zdziwiło mnie to odrobinę, ale nie skomentowałam tego. Chłopak życzył mi dobrej nocy i opuścił zaraz mój pokój. Gdy zostałam sama pomyślałam, że nie pogodzę się z tym, iż miałam zostać z przymusu czyjąś żoną. Jednak na razie postanowiłam okazywać niewielkie posłuszeństwo, by nie narazić kogoś innego.
Zasypiając ze zmęczenia, znów wspominałam słowa Jeongguk'a, którymi złamał mi serce. Oddałam mu je, a on potraktował je jak śmieć. Zapadając się do krainy Morfeusza wiedziałam, że to nie będzie przyjemna noc.
●
Ocknęłam się z ogromnym bólem głowy. Wstałam i wyjrzałam przez okno. Na zewnątrz padał obfity deszcz. Miałam wrażenie, że niebo płakało z powodu mojego złamanego serca, o którym cały czas pamiętałam.
Wyrzucając z myśli osobę, która mnie zraniła, wzięłam szybki prysznic. Potem zakryłam siniaka podkładem, jak wczoraj i podeszłam do drzwi. Gdy chwytałam za klamkę zastanawiałam się, czy Junghyun nie zażartował sobie mówiąc, że da mi trochę wolności. Otworzyłam dostając odpowiedź. Jednak mówił prawdę.
Na korytarzu nikogo nie zobaczyłam. Hoseok śpi? Analizując to, zeszłam po schodach i skierowałam do kuchni. Zastałam tam "ciocię". Uśmiechnęła się i zapytała co mam ochotę zjeść. Zdecydowałam się na koreański omlet. Zjadłam go przy wyspie, a potem kucharka zaproponowała, że nauczy mnie jakiegoś dania. Wybrałam mój ulubiony gulasz.
Jjigae okazało się bardzo proste i pierwszy raz przyrządziłam go prawie sama. Na koniec byłam jednak zgrzana, więc umyłam twarz i ręce, po czym nalałam lemoniady. Ciocia Nabi jakiś czas temu zostawiła mnie samą, bo stwierdziła, że poradzę sobie bez niej. Po ugaszeniu pragnienia, posprzątałam szybko i skierowałam się do swojego pokoju.
Po wyjściu z kuchni spotkałam Hoseok'a, który pokazał mi drzwi do pomieszczeń, gdzie miałam nie wchodzić. Był to gabinet pana domu, garaż i piwnica. To ostatnie wprawiło mnie w zdziwienie, ale nic nie powiedziałam. Za chwilę chłopak się pożegnał i odszedł w stronę pomieszczenia, które niedawno opuściłam.
Ja weszłam na górę. Na szczycie schodów natknęłam się na Jeongguk'a. Jego widok sprawił, że poczułam ukłucie w sercu. Nie chcąc dać mu szansy, by się odezwał, spróbowałam go ominąć. Zatrzymał mnie chwytając lekko za przedramię. Spojrzałam na niego. Czarnowłosy uniósł dłoń do mojego policzka.
─ On Ci to zrobił? ─ wyszeptał, z bólem w głosie.
Nie chciałam jego współczucia. Już na pewno nie po tym co powiedział wczoraj. Wyrwałam rękę i wypaliłam:
─ Obchodzi Cię to? ─ byłam rozgoryczona.
Wydawał się zaskoczony moją reakcją, ale znów złapał mnie za rękę i pociągnął dalej od schodów. Za chwilę znaleźliśmy się, w jakimś jasnym pokoju. Chłopak zamknął za nami drzwi i zbliżył się do mnie, bardzo blisko. Był stanowczo zbyt blisko.
Wstrzymałam oddech i poczułam, jak moje serce przyspieszyło. Jeongguk pogłaskał mnie po policzku i sprawił, że przestrzeń między nami, niemalże zniknęła. Popatrzył mi w oczy z uczuciem, które nagle stało się prawie namacalne.
Zaraz jego usta dotknęły moich, a z mojej głowy wyparowały wszystkie myśli. To była właśnie ta chwila. Mój pierwszy pocałunek. Wtedy na nowo w moim brzuchu pojawiły się motyle, które właśnie odżyły, a całe moje ciało przejęło nieziemskie szczęście.
Jeongguk poruszył wargami, a ja westchnęłam powtarzając jego ruch i oddając mu swoje usta, które pragnęły, by nigdy nie przestawał.
• • • • • • • • • • • •
Przyszły mąż Mei, złożył jej obietnicę, a ukochany zaczyna się miotać 😏
Jak myślicie, co będzie dalej? 😏
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro