
Rozdział 5 ~ Pierwsze motyle
Mei
Niesamowicie poruszona, czego dalej nie rozumiałam, umyłam się szybko. Potem wróciłam do pokoju, gdzie otworzyłam szafę. Zaczęłam wybierać strój na kolację z Jeongguk'iem. W dalszym ciągu mnie zastanawiało, dlaczego chciał zjeść ze mną.
Przeglądałam ubrania na wieszakach podejrzewając, że przy nim nie muszę wyglądać jak wystrojona lalunia. Po kilku minutach wyjęłam zwiewną sukienkę. Była w kolorze łososiowym i posiadała wzór w prześliczne listki. Dobrałam do tego baleriny, które ostatnio nosiłam. Poprawiłam włosy przed lustrem w łazience i podeszłam do drzwi.
Nie wiedziałam jak się zachować, by dać znać ochroniarzowi, że jestem gotowa. Chwyciłam więc, za klamkę. Nie było żadnej reakcji, dlatego usiadłam na łóżku, czekając. Denerwuje mnie to... Kilka minut później, usłyszałam klucz w zamku. Chłopak zapukał wcześniej, przez co się uśmiechnęłam delikatnie. Wstałam i wyszłam, gdy tylko Hoseok otworzył drzwi.
Odczuwałam dziwne podniecenie w brzuchu, jakby coś w nim latało. Odetchnęłam schodząc po schodach. Gdy przekroczyłam próg jadalni, Jeongguk wstał. Kiwnął mi głową, co odwzajemniłam. Nie odrywaliśmy spojrzeń od swoich oczu, a ja czułam coraz większą radość. Chłopak poczekał, aż usiadłam i dopiero wtedy ponownie zajął miejsce.
─ Jak Twój nadgarstek? ─ przerwał po chwili milczenie.
─ Odrobinę lepiej ─ odparłam.
Kiedy powiedział, że prawdopodobnie za dwa dni będzie dobrze, zapytałam go skąd tyle o tym wie. Dowiedziałam się, że czarnowłosy studiuje medycynę. Zrobiło to na mnie wrażenie, ale nie okazałam tego. Gdy miałam spytać o egzaminy, do pomieszczenia weszła Nabi i druga ze służących, którą już widziałam. Jeongguk powiedział, że ma na imię Minji. Dziewczyna ukłoniła się lekko, spoglądając na mnie niezbyt przyjaźnie.
Później obie postawiły naczynia z jedzeniem, na stole i wyszły. Ja się skusiłam na warzywa smażone, w cieście tempura z sezamem. Chłopak zaś nałożył sobie kilka skrzydełek. Zauważyłam także na jego talerzu, sporą ilość kimchi. Posiłek minął nam w milczeniu.
Niedługo potem zjawił się Hoseok i powiedział, że czas wrócić do pokoju. Zanim wyszłam, zatrzymał mnie głos czarnowłosego:
─ Może jutro zjesz ze mną śniadanie w ogrodzie? ─ zaproponował ─ Oczywiście pod warunkiem, że obiecasz nie próbować uciekać. Na całym terenie jest pełno ochrony.
Ten pomysł mnie zaskoczył, przez co znów poczułam ogromną ekscytację. Uśmiechnęłam się lekko, po czym odparłam:
─ Z przyjemnością ─ przyglądał mi się, więc dodałam ─ obiecuję.
Nie byłam z siebie dumna, przez to zobowiązanie. Jeśli nadarzyłaby się okazja, zapewne wykorzystałabym ją. Jednak ta świadomość sprawiła, iż pożałowałam, że mogłabym wtedy już go nie zobaczyć.
Chwilę później życzyliśmy sobie dobrej nocy i wyszłam za ochroniarzem. Hoseok wyglądał na niezadowolonego, z powodu tego pomysłu ze śniadaniem na zewnątrz.
Ruszyliśmy na górę. Jak weszłam do pokoju, rzuciłam "dobranoc". Chłopak kiwnął tylko głową i zamknął drzwi na klucz. Westchnęłam zrezygnowana. Zaraz postanowiłam się położyć.
Przebierając się w piżamę, wspominałam rozmowę z Jeongguk'iem. Z takim przejęciem opowiadał o swoich studiach. Uśmiechnięta weszłam do łóżka. Pierwszy raz odkąd znalazłam się w tym domu, zasnęłam spokojna.
●
Obudziło mnie światło słońca. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Od razu do mojej świadomości dotarło wspomnienie, iż śnił mi się Jeongguk. Z jakiegoś powodu odczułam gorąco na policzkach. Nie pamiętałam snu, jednak wiedziałam, że on w nim był.
Wstałam i spojrzałam w okno. Na dworze zobaczyłam przepiękną pogodę. Za chwilę posmarowałam nadgarstek maścią, bo wczoraj z przejęcia zapomniałam. Ręka bolała, ale nie tak bardzo jak w dniu upadku. Potem postanowiłam wpuścić do pokoju świeże powietrze. Kierując się do łazienki, słyszałam śpiewające na zewnątrz ptaki.
Wzięłam prysznic i wróciłam do pokoju owinięta w ręcznik. Pozbyłam się nadmiaru wody z włosów i pozostawiłam je, by same wyschły. Podeszłam do szafy, skąd wyjęłam bieliznę i ją założyłam. Po chwilowym zastanowieniu na temat stroju, wybrałam błękitną sukienkę z dwoma falbanami na dole. Sięgała przed kolano, miała krótkie rękawy i delikatny dekolt, nie odsłaniający biustu.
Gdy się w to ubrałam, wzięłam jeszcze z półki, białe sandały. Potem usiadłam na łóżku i zaczęłam rozczesywać włosy. Kiedy skończyłam, zaplotłam warkocz na nich. Sięgały one do łopatek i były w kolorze ciemnego blondu. Zdążyłam odłożyć szczotkę do łazienki i usłyszałam pukanie. Zaraz potem drzwi się otworzyły i zobaczyłam Hoseok'a.
Podeszłam do wyjścia, widząc spojrzenie jakim obdarzał mnie chłopak. Miałam wrażenie, że podoba mu się mój strój. Wiedziałam jednak, że nic nie powie na ten temat. Posłałam mu uśmiech, czego oczywiście nie odwzajemnił. Zeszliśmy na dół.
Tym razem ochroniarz poprowadził mnie do salonu, a stamtąd wyszliśmy na zewnątrz. Poczułam przyjemne ciepło promieni słonecznych. Tak mi tego brakowało przez te dni. Znaleźliśmy się na tarasie, gdzie stał okrągły nie duży stół. Przygotowane były dwa nakrycia. Młodszego z braci Jeon, jeszcze nie było. Hoseok pomógł mi usiąść.
Chwilę później dołączył do mnie Jeongguk, rzucając przeprosiny za oczekiwanie, na co pokręciłam z uśmiechem głową. Gdy mu się przyjrzałam zobaczyłam, że nie miał na sobie garnituru. Ubrany był w luźną koszulę i jeansy, wszystko w czarnym kolorze. To chyba jego ulubiony. W sumie, rzeczywiście dobrze w nim wygląda. Zapatrzyłam się. Dopiero wyraźny uśmiech na jego twarzy, odwrócił moją uwagę. Zawstydzona, że mnie przyłapał na gapieniu się na niego, odchrząknęłam.
Wtedy chłopak zapytał o mój nadgarstek, jednocześnie podchodząc do mnie. Usiadł blisko, przez co na pewno dokładnie widział rumieńce na moich policzkach. Zaczął oglądać moją dłoń, a ja wstrzymałam oddech. Czułam gorąco w miejscach, gdzie jego palce stykały się z mą skórą. Dopiero gdy się odsunął, mój oddech powoli wracał do normy.
Chwilę później pojawiła się Nabi, której posłałam uśmiech. Dziewczyna ustawiła przed nami talerze z koreańskim omletem. Podziękowałam jej, tak samo jak czarnowłosy. Za moment doniosła nam jeszcze sok pomarańczowy i kawę dla Jeongguk'a. Jedzenie w ogóle nie zaskoczyło mnie smakiem, bo byłam pewna, że będzie pyszne. Dokładnie takie się okazało.
Kiedy skończyliśmy jeść, chłopak zaproponował spacer. Oczywistym było, że się zgodziłam. Zdziwiło mnie jednak, że czarnowłosy odprawił Hoseok'a. Ochroniarz ukłonił się i odszedł. Potem Jeongguk poprowadził mnie wzdłuż żywopłotu z róż. Podziwiałam ich piękno i wdychałam cudowny zapach. Jednak jak doszliśmy do krzewów piwonii, ich niesamowita woń prawie zwaliła mnie z nóg.
Gdy się koło nich zatrzymaliśmy chłopak zapytał, czy to moje ulubione kwiaty. Potwierdziłam to. Wtedy zaczął wypytywać o mnie. Czułam, że mogę mu zaufać, dlatego opowiadałam. Kiedy słuchał zauważyłam, że patrzył z nostalgią na kwiaty piwonii. Dotknęłam pąka w białym kolorze, mówiąc o tym jak bardzo kocham rysować.
Chwilę później przerwało nam, przybycie jakiegoś szczebiocącego chłopaka. Inaczej tego nie mogłam nazwać. Zaczął skakać naokoło Jeongguk'a.
─ Ggukie, miałeś jechać po jakieś notatki do Namjoon'a ─ rzucił.
─ Mówiłem, byś mnie tak nie nazywał, Jimin ─ odparł czarnowłosy.
Obserwowałam tą scenę z zainteresowaniem, a jednocześnie patrzyłam na ochroniarza. Domyśliłam się, że nim właśnie był, przez nienagannie wyprasowany szary garnitur. Taki sam jaki nosił Hoseok. Jedyne co niszczyło jego nieskazitelny wizerunek, były włosy. Jasnobrązowe i uroczo roztrzepane.
Gdy ich tak obczajałam, nagle Jimin spojrzał w moją stronę i zamilkł. Miałam też wrażenie, że wstrzymał oddech. Przez moment patrzyliśmy na siebie. Zaraz znów przemówił do Jeongguk'a:
─ To ona? ─ młodszy Jeon pokiwał tylko głową.
Spojrzałam pytająco na brata mojego narzeczonego. Okazało się, że ochroniarz pytał, czy to ja byłam przyszłą żoną Junghyun'a. Ukłonił się lekko i uśmiechnął. Odwzajemniłam to, przedstawiając się.
Chwilę później czarnowłosy powiedział, że musi jechać i polecił drugiemu obecnemu w ogrodzie chłopakowi, by zawołał Hoseok'a. Ten odszedł szybkim krokiem, zostawiając nas samych. Wtedy Jeongguk rzekł:
─ Jeśli moje towarzystwo Ci nie przeszkadza, to możemy zjeść razem obiad i spędzić trochę czasu w ogrodzie ─ nie mogłam w to uwierzyć.
Podobała mi się taka perspektywa, dlatego prawie bez namysłu się zgodziłam. Chłopak się uśmiechnął, a zaraz zjawił się mój ochroniarz i zaprowadził mnie do pokoju. Byłam w bardzo dobrym humorze, więc wchodząc do środka posłałam uśmiech Hoseok'owi. Miałam wrażenie, że ledwo się powstrzymał, by tego nie odwzajemnić.
Gdy zostałam sama otworzyłam okno i położyłam się na łóżku. Prawie od razu przypomniała mi się rozmowa z czarnowłosym. On chyba też lubi piwonie. W szczególności białe, tak samo jak ja. Przez cały czas myślałam o tym jaki dziś był. Zupełnie inny niż w poprzednich dniach. Bardzo się cieszyłam, iż poznałam go z innej strony.
W pewnym momencie ktoś zapukał. Zaraz potem Hoseok otworzył drzwi, wpuszczając Nabi. Dziewczyna niosła wazon z białymi piwoniami. Nie mogłam oderwać od nich spojrzenia. Popatrzyłam na służącą, a wtedy ona rzuciła:
─ Panicz Jeongguk prosił, bym Ci je przyniosła.
Zamarłam. Co?! Dlaczego to zrobił? Zastanawiało mnie także, czy powiedział jej coś jeszcze. Gdy o to zapytałam, dowiedziałam się, że nie. Podziękowałam Nabi, która oznajmiła, że zaprasza na obiad.
Przypominając sobie, że Jeongguk miał jeść ze mną, wstałam szybko. Poszłam do łazienki, gdzie obejrzałam fryzurę. Wszystko było w porządku, więc dołączyłam do dziewczyny i razem wyszłyśmy. Wspólnie z Hoseok'iem, zaprowadzili mnie ponownie do ogrodu.
Przy tym samym stole co rano, czekał już czarnowłosy. Wstał i posyłając mi uśmiech poczekał, aż zajęłam miejsce. Potem odesłał ochroniarza. Gdy zostaliśmy sami, wziął coś z sąsiedniego krzesła. Podał mi torebkę prezentową.
Niesamowicie zaskoczona zajrzałam do środka. Znalazłam tam przybory do rysowania i czarny szkicownik. Moją twarz zalała radość i zdołałam tylko wyszeptać:
─ Dziękuję..
─ To nic takiego ─ odparł ─ I tak byłem w papierniczym.
Dla mnie to nie było nic. Podziękowałam jeszcze raz, a chwilę później chłopak znów zapytał o mój nadgarstek. Przez to jak wyglądał ten dzień zapomniałam, by go posmarować przed obiadem. Przyznałam się, a Jeongguk powiedział, bym tego nie zaniedbywała. Pokiwałam głową.
Gdy dziękowałam chłopakowi za piwonie, na tarasie pojawiły się Nabi i Minji. Postawiły przed nami dwie miski pierożków mandu. Podobno jedne były z mięsem, a drugie z kimchi. Nie przepadając za tą kiszonką, nałożyłam sobie pozostałe. Czarnowłosy wziął obydwa rodzaje. Dziewczyny nalały mi soku, podały chłopakowi kawę, po czym ukłoniły się i wyszły.
Posiłek minął w ciszy. Jednak oboje ciągle się uśmiechaliśmy. Pod jego spojrzeniem czułam, że znów coś jakby latało w moim brzuchu. Nie wiedziałam co to, ponieważ nigdy wcześniej tak nie miałam. Co się ze mną dzieje? Pomyślałam, że mogłabym zwierzyć się Nabi. Może ona mi to wyjaśni.
Po jedzeniu Jeongguk oznajmił, że kazał przygotować dla nas zestaw wypoczynkowy, w głębi ogrodu. Udaliśmy się tam. Zabrałam ze sobą prezent od niego. Na miejscu okazało się, że czekała już na nas lemoniada i jakieś przekąski. Na stoliku zauważyłam także podręczniki. No tak, musi się uczyć do egzaminów.
Chłopak pomogł mi usiąść, po czym sam zajął miejsce. Postanowiłam dać mu skupić się na nauce, dlatego wyjęłam szkicownik. Przez najbliższą godzinę byliśmy pochłonięci tymi czynnościami.
W międzyczasie dowiedziałam się, że pasją chłopaka także jest rysowanie. Podekscytowałam się, gdy obiecał, że kiedyś pokaże mi swoje szkice. Spędziliśmy w ogrodzie czas do kolacji.
Ta zaś, podana została w domu, bo na dworze zrobiło się wietrznie. Gdy mieliśmy wejść do budynku, Jeongguk zatrzymał mnie. Zbliżył się, a ja wstrzymałam oddech. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Zaraz wyjął z moich włosów liść, który niewiadomo skąd się tam wziął.
Potem przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Czułam, że zalewa mnie gorąco. Jednak nie chciałam, by to się skończyło. W mojej głowie pojawiła się irracjonalna myśl, żeby mnie teraz pocałował. Nie wiedziałam dlaczego, bo przecież nigdy tego nie robiłam. Z drugiej strony obawiałam się trochę.
Gdy przełknęłam ślinę, chłopak odchrząknął i ruszył dalej w stronę jadalni. Jak się tam znaleźliśmy, podsunął mi krzesło i sam usiadł. Przez cały posiłek czułam się niezręcznie. Jeongguk też sprawiał wrażenie zmieszanego. Z jakiegoś powodu podejrzewałam, iż to przez to, co stało się zanim weszliśmy do domu.
Jednak kiedy odprowadził mnie do pokoju, uśmiechnął się i rzekł:
─ Dziękuję Ci za ten dzień.
Odwzajemniając uśmiech, odparłam:
─ Dla mnie też był bardzo miły ─ nasze spojrzenia znów się spotkały.
Moje serce zrobiło fikołka. Czarnowłosy za chwilę rzucił "dobranoc" i odszedł do swojego pokoju, a ja odetchnęłam. Zwróciłam się do Hoseok'a, który właśnie wchodził po schodach.
─ Mógłbyś zawołać Nabi? Jeśli nie będziesz miał przez to problemów, oczywiście ─ poprosiłam.
Ochroniarz pokiwał głową, obserwując mnie. Potem wprowadził do pokoju, który zamknął za mną na klucz. Nie musiałam długo czekać na dziewczynę. Zdążyłam tylko odłożyć prezent od Jeongguk'a, do szuflady komody i usłyszałam pukanie. Zaraz weszła ciemnowłosa. Mimo mojej prośby, nie chciała usiąść, ale w końcu to zrobiła.
Opowiedziałam jej o moich odczuciach, w obecności młodszego z braci Jeon. Na twarzy Nabi pojawiał się coraz większy uśmiech. Kiedy skończyłam mówić, oznajmiła:
─ Mei... Ty się właśnie zakochałaś ─ zrobiłam na nią wielkie oczy ─ mam tylko nadzieję, że panicz Jeongguk czuje to samo i nie pozwoli Cię więcej skrzywdzić swojemu bratu.
To w ten sposób objawia się zakochanie? Motylami w brzuchu? Westchnęłam. Chciałabym wiedzieć, czy on to odwzajemnia..
• • • • • • • • • • • •
Pierwsza miłość Mei, ale czy szczęśliwa? To się jeszcze okaże 😏
Tylko co się stanie, jak dowie się o tym jej narzeczony? 😏
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro