Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2 ~ Anielskie spojrzenie i "mój" narzeczony

Mei

Zaczynałam się coraz bardziej denerwować. Nie wiedziałam co począć. Może teraz spróbuję uciec? Podeszłam do okna i odsłoniłam je. Wtedy dotarło do mnie, że ten pomysł jest głupi. Za oknem była krata, zamknięta na kłódkę. Cholera! Nerwy przejmowały nade mną kontrolę. Przygryzłam policzek od środka, by przywrócić się do rzeczywistości. Udało się to dopiero, gdy drzwi ponownie się uchyliły, co jednocześnie mnie przestraszyło. Jednak nie pokazałam tego po sobie. Spojrzałam na ochroniarza, a on zapytał:

─ Dlaczego się nie przebrałaś? ─ nie wiedziałam o co mu chodzi ─ dałem Ci czas na zmianę stroju. Nie powinni Cię tak zobaczyć przy stole.

Miałam wrażenie, że słyszę zdenerwowanie w jego głosie, ale nie rozumiałam dlaczego. Nie dane mi było się nad tym głębiej zastanowić, bo przemówił znowu:

─ Trudno, musi tak zostać. Gorzej będzie, jeśli się spóźnisz ─ pokazał gestem, bym wyszła.

Przez moment myślałam, by się sprzeciwić, ale przypomniałam sobie jak łatwo mnie obezwładnił poprzednio. Ostatecznie z tego zrezygnowałam i ruszyłam wolno do drzwi. Chłopak wyszedł za mną i zamknął pokój.

Na schodach świeciło się światło. Zaczęłam powoli schodzić, czując na plecach spojrzenie Hoseok'a, który szedł tuż za mną. Na dole zatrzymałam się i przepuściłam go, ponieważ nie wiedziałam, w którą stronę mam się kierować.

Chłopak minął mnie i ruszył wzdłuż schodów. Niedługo dotarł do białych dużych podwójnych drzwi, które otworzył. Znów zaprosił gestem, bym weszła. Czując, że moje serce przyspiesza, wkroczyłam do przestronnego pomieszczenia.

Znajdował się w nim długi elegancki ciemnobrązowy, drewniany stół z ośmioma krzesłami. Na blacie leżał śnieżnobiały bieżnik. Zastawa była w kolorze ecru, a sztućce srebrne. Nad meblem wisiały dwa kryształowe żyrandole.

Moją uwagę od wystroju jadalni, oderwało pojawienie się mężczyzny, który rano oznajmił co ja tu robiłam. Spojrzał na mnie, a zaraz podszedł do niego Hoseok i odsunął mu krzesło. Ten spoczął, w ogóle nie odzywając się do ochroniarza. Obruszyłam się jego brakiem kultury, ale nic nie powiedziałam.

Gdy chłopak pomógł mi usiąść, podziękowałam mu cicho, jednocześnie uśmiechając się. On oszczędnie kiwnął głową, rzucając okiem na swojego pracodawcę. Miałam wrażenie, że Hoseok się go bał. Zastanawiało mnie dlaczego. Kiedy miałam to przeanalizować, drzwi się znowu otworzyły. Weszło dwóch chłopaków. Byli bardzo podobni, ale widocznie w innym wieku.

Jeden z nich miał czarne włosy i nie był idealnie, nienagannie ubrany. Jego koszula posiadała nie zapięte dwa górne guziki, a marynarka luźno zwisała na chłopaku. Odniosłam wrażenie, że on był młodszy. Jego wyraz twarzy pokazywał niezadowolenie. Gdy nasze spojrzenia się spotkały myślałam, że mam omamy. Jego oczy były ciemne, prawie czarne jak jego całe ubranie, jednak wzrok mogłabym z czystym sumieniem nazwać anielskim.

Chłopak się nie odezwał, ale przez dłuższą chwilę przyglądał się mojej twarzy, co ja odwzajemniałam. Z jakiegoś powodu pojawiła się we mnie nadzieja, której nie do końca rozumiałam. Ile bym dała, by to on okazał się moim przyszłym mężem... Modliłam się w duchu jakiś czas choć nie byłam wierząca, kiedy odezwał się właściciel domu:

─ To moi synowie. Nosimy nazwisko Jeon. Zapamiętaj je dobrze, ponieważ niedługo sama będziesz takie miała ─ nie odzywałam się, choć miałam ogromną ochotę wykrzyczeć, co o tym wszystkim myślałam.

Dalej patrzyłam na osobnika o tym cudownym spojrzeniu licząc, iż to jego miałam wkrótce poślubić, gdy starszy mężczyzna pokazał dłonią, na drugiego z chłopaków.

─ To Junghyun. Twój przyszły mąż ─ dopiero wtedy przeniosłam wzrok na niego.

Jego oczy były zimne, wręcz miałam wrażenie, że dostrzegłam w nich do czego był zdolny. Poczułam się źle widząc jego wzrok. Przełknęłam ślinę. On się uśmiechnął obleśnie i podszedł. Wstrzymałam oddech patrząc na niego z przerażeniem. Pogładził mój policzek co sprawiło, że się wzdrygnęłam. Gdy on to zauważył, uśmiechnął się szerzej. Za moment się odezwał:

─ Muszę Ci podziękować, ojcze. Znalazłeś mi niezwykle uroczą i śliczną kandydatkę na żonę.

Starszy tylko kiwnął głową. Zaraz mój przyszły mąż usiadł naprzeciw właściciela domu. Ja odzyskałam zdolność oddychania. Moje spojrzenie skierowało się znów na drugiego chłopaka. Ten wyglądał teraz jakby był wściekły. Co mu się stało? Gdy zaczęłam się zastanawiać, jakie nosi imię, jego ojciec nieświadomie udzielił mi tej informacji.

─ Jeongguk, jak Twoje studia? Kiedy zaczynają się egzaminy? ─ zapytał syna.

Jeongguk... Nie wiedzieć czemu moje serce zabiło szybciej, gdy wypowiedziałam je w myślach. Głos chłopaka, który brzmiał niesamowicie melodyjnie, przywrócił mnie do rzeczywistości.

─ Za tydzień. Prawdopodobnie kilka nocy spędzę ze znajomymi w akademiku, bo będziemy się uczyć ─ wyjaśnił brat mojego narzeczonego.

─ Dobrze, tylko pamiętaj, by wziąć Parka ze sobą ─ rzucił jego ojciec, na co chłopak tylko kiwnął głową.

Na wcześniejsze wspomnienie, że niedługo zostanę czyjąś żoną z przymusu, przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Gdy miałam wpaść w panikę z tego powodu, do pomieszczenia weszła Nabi i jeszcze jedna dziewczyna. Wniosły półmiski z jedzeniem. Służąca, którą znałam posłała mi prawie niezauważalny uśmiech. Za moment wróciły jeszcze raz, po czym ukłoniły się i wyszły.

Wtedy rozejrzałam się po naczyniach. Zobaczyłam na nich min. żeberka z grilla z sezamem, pieczoną łopatkę wieprzową Gochujang i szaszłyki z krewetek. Dodatkowo na stole znajdował się jeszcze ryż i kimchi, za którym nie przepadałam od najmłodszych lat.

Chwilę później ponownie pojawiła się Nabi, która niosła dzbanki z jakimiś napojami. Potem zapytała swojego pracodawcy co chciałby zjeść i podała mu to, a zaraz także jego synom. Kiedy podeszła do mnie, podziękowałam jej i sama nałożyłam sobie pieczonej wieprzowiny. Wtedy dziewczyna się ukłoniła i znów opuściła pomieszczenie.

Jedzenie było wyśmienite jak poprzednie dania, które tutaj jadłam. Posiłek minął w ciszy, choć ja i tak nie miałabym nic do powiedzenia. W sumie nie zamierzałam się w ogóle odzywać. Gdy skończyłam jeść podziękowałam i zaczęłam obserwować mężczyzn siedzących ze mną przy stole.

Od Junghyun'a biła jakaś zła aura, która nawet w najmniejszym stopniu mi się nie podobała. Jego brat zaś był tak tajemniczy, jak tożsamość mordercy z książek Agathy Christie. Jednak patrząc na niego nie czułam strachu, tylko bardziej ciekawość. Poza tym coś czego nie rozumiałam. Coś spowodowanego jego anielskim spojrzeniem. Miałam wielką ochotę znów zobaczyć jak mi się przygląda. Chłopak jakby czytając w moich myślach, podniósł na mnie wzrok. Z moich ust wydobyło się westchnięcie. Zagryzłam wargę, by więcej się to nie zdarzyło.

Uwaga Jeongguk'a skupiła się wtedy na moich ustach, przez co poczułam się dziwnie. Momentalnie moje policzki zaczęły parzyć, a serce przyspieszyło. Wstrzymałam oddech nie odrywając spojrzenia od chłopaka. Co się ze mną dzieje? Nie umiałam sobie odpowiedzieć, ale w tym momencie zaskrzypiało krzesło i oderwałam wzrok od ciemnowłosego.

Od stołu wstał pan Jeon, więc ja też się podniosłam, by przypadkiem nie uznał mojego siedzenia za brak szacunku. Rzucił "dobranoc" i opuścił jadalnię. Chwilę później to samo uczynił, jak podejrzewałam młodszy z jego synów, nie zaszczycając mnie już spojrzeniem.

Obok mnie znalazł się Hoseok, który gestem pokazał mi drzwi. Przelotnie rzuciłam okiem na mojego narzeczonego, ale on patrzył w telefon. Dlatego ruszyłam do wyjścia.

Chwilę później byłam pod moim pokojem. Gdy ochroniarz otworzył drzwi i właśnie miałam wejść do środka, ktoś chwycił moją rękę i zatrzymał. Spojrzałam w tamtą stronę. Zobaczyłam Junghyun'a i cała momentalnie się spięłam.

─ Żałuję, że muszę wyjść, bo chętnie bym Cię dziś bliżej poznał ─ powiedział, przysuwając się ─ dobranoc, ślicznotko.

Kiedy wypowiadał ostatnie słowo nachylił się do mnie i prawie dotknął ustami mojego ucha. Wzdrygnęłam się. Liczyłam jednak, że on tego nie zauważył, bo bałam się jego reakcji. Zaraz puścił moją dłoń i zszedł na dół po schodach.

Rzuciłam okiem na Hoseok'a. Jego spojrzenie było dziwne, ale nie znajdowałam dla tego żadnego wytłumaczenia. Powiedziałam mu "dobranoc", na co on oszczędnie kiwnął głową. Potem weszłam do pokoju, a on zamknął drzwi. Za moment usłyszałam klucz w zamku. Świetnie, teraz jestem jak w klatce.

Westchnęłam i zaświeciłam światło. Odszukałam w szafie piżamę i poszłam wziąć prysznic. W pewnym momencie przypomniałam sobie głos Junghyun'a i to jak się do mnie zbliżył. Wtedy poczułam znów także, jego dotyk na ręce. Chwyciłam gąbkę i zaczęłam trzeć w miejscu gdzie mnie trzymał. Dopiero kiedy moja skóra się zaczerwieniła, przestałam.

Nerwy jednak nie opuściły mnie, nawet jak wyłączyłam światło i położyłam się do łóżka. Dłuższy czas wspominałam to, przewracając się z boku na bok. "...chętnie bym poznał Cię dziś bliżej"... "... ślicznotko". Mój płytki oddech nie pozwalał mi o tym zapomnieć, jeszcze przez kilka godzin. Dopiero późno w nocy, zapadłam w bardzo niespokojny sen.

• • • • • • • • • • • • • • • •

Kolejny rozdział za nami, dajcie znać jak się podobał 😏🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro