Rozdział 10 ~ Rodzicielskie wątpliwości i kara
Jeongguk
Tęsknota za Mei była coraz silniejsza, bałem się także o jej bezpieczeństwo. Liczyłem, że Junghyun jej bardziej nie skrzywdził. Na szczęście egzaminy szły mi dobrze. Dziś wieczorem miałem ją zobaczyć i usłyszeć jej cudowny głos, dlatego czułem ogromną radość.
Przez cały ranek rozmyślałem tylko o niej. Liczyłem, że dzisiejsze zaliczenia pójdą mi dobrze, mimo zajętych myśli. Idąc na zajęcia wstąpiłem po kawę. Jimin włóczył się niedaleko, ale widząc moje rozkojarzenie, nie próbował mnie zagadywać. Niedługo wszedłem do budynku uczelni.
Mei
Trening jaki mi zafundował Hoseok, okazał się nad wyraz męczący. O godzinie trzeciej w nocy odprowadził mnie do pokoju, a ja od razu wzięłam prysznic i się położyłam. Rano obudziłam się, przez pukanie do drzwi. Była to Nabi ze śniadaniem. Zdziwiła się, że do tej pory spałam. Powiedziałam, że późno zasnęłam, na co pokiwała głową. Zostawiła tacę na stoliku i wyszła.
Wstałam i najpierw zjadłam bibimbap, który znajdował się na talerzu, a dopiero potem się ubrałam. Czułam się odrobinę niewyspana, ale za to zmotywowana. Liczyłam, że to kiedyś pomoże mi się stąd wydostać. Jednocześnie się zasmuciłam, bo to znaczyło, że nie zobaczę już Jeongguk'a. Moje serce się ścisnęło. Może to ta z pierwszych miłości, które się nigdy nie spełniają?
Z moich rozmyślań wyrwało mnie, ponowne pojawienie się Nabi. Wzięła naczynia i spytała, czy chcę wyjść do ogrodu. Hoseok czekał podobno w kuchni, gdybym się zdecydowała. Bez przekonania pokiwałam głową. Razem wyszłyśmy i poszłyśmy na dół.
Rzeczywiście ochroniarz tam siedział. Rzuciłam, że możemy wyjść i pomachałam cioci Nabi, gdy szliśmy na zewnątrz. Przechadzaliśmy się w milczeniu. Spacer skończył się po kwadransie, bo Hoseok'a zawołał inny mężczyzna z ochrony. Wtedy i ja musiałam wrócić do domu. Wypiłam w kuchni szklankę lemoniady i ruszyłam na górę.
Będąc w okolicy gabinetu pana domu zauważyłam, że drzwi są uchylone. Wiedziałam, że nie powinnam tam wchodzić, ale świadomość, że znajduje się tam telefon była silniejsza. Gdy wkroczyłam do pomieszczenia, nikogo tam nie zastałam. Dlatego podeszłam prosto do aparatu, ale nie wybrałam numeru na policję. Po chwili połączenie zostało odebrane.
─ Dlaczego mi to zrobiłeś, tato? ─ zapytałam szeptem.
Po drugiej stronie zapadła ogłuszająca cisza. Kiedy myślałam, że zaraz usłyszę sygnał oznajmiający, że się rozłączył, mężczyzna się odezwał.
─ Pozwolili Ci, do mnie zadzwonić?
Czułam, że nie mam zbyt dużo czasu, więc ponagliłam ojca, by udzielił mi odpowiedzi. Chciałam wiedzieć czy przez te wszystkie lata udawał, że mnie kocha. W końcu wykrztusił z siebie:
─ Nie mam pewności, że... jesteś moją córką.
Gdy to usłyszałam zamilkłam, będąc w kompletnym szoku. On nie jest moim ojcem? To nie może być prawda... Szukałam odpowiednich słów, a w tym momencie, ktoś wyrwał słuchawkę z mojej dłoni. Zobaczyłam Junghyun'a i z przerażenia poczułam się słabo. On mnie... Nie dokończyłam myśli, bo dostałam telefonem w głowę i straciłam przytomność.
●
Oprzytomniałam czując ból, po tamtym uderzeniu. Byłam przywiązana do jakiegoś dużego krzesła. Pomieszczenie było ciemne, nie wiedziałam gdzie się znajduję. Przestraszyłam się, ale gorzej było, kiedy zauważyłam mojego narzeczonego. Stał oparty o ścianę i patrzył na mnie. Uśmiechnął się, przez co podejrzewałam, że stanie się coś złego. Wtedy starszy z braci Jeon, ruszył w moją stronę, mówiąc:
─ Czekałem, aż się ockniesz. Musisz być przytomna, gdy dostaniesz swoją karę.
Przełknęłam ślinę i odrzekłam:
─ Sądzisz, że na to zasługuję? Ja tylko chcę być wolna, nie rozumiesz tego? Nie masz prawa trzymać mnie tutaj wbrew mojej woli!
Kiedy wypowiedziałam ostatnie słowo, dostałam pięścią w twarz, aż moja głowa odskoczyła w bok. Ból okazał się potworny. Poczułam w ustach krew i znów spojrzałam na Junghyun'a. Ten już się nie uśmiechał.
─ Gdybyś była posłuszna i okazała mi szacunek, byłbym dla Ciebie dobry ─ oznajmił.
Prychnęłam, przez co zabolała mnie warga. Syknęłam, bo musiała być rozcięta. Wzięłam głębszy oddech i odparłam:
─ Uważasz, że przymuszanie do małżeństwa to dobry pomysł? Ja nic do Ciebie nie czuję i nie chcę z Tobą być.
Wtedy pomyślałam o Jeongguk'u. To jego kocham. Moje serce, lekko zatrzepotało na tą myśl.
Junghyun się nie odzywał. Po prostu ponownie się zbliżył, z uśmiechem sadysty. Pierwsze uderzenie padło znów na moją twarz. Czułam ogromny ból, ale nie wydałam z siebie ani jednego dźwięku. Potem dostałam kilka razy w głowę, a jego sygnet, który nosił na palcu poranił mnie. Robiło mi się słabo i coraz bardziej kręciło w głowie.
Narzeczony nie uderzał gwałtownie, wręcz powoli, metodycznie, jakby dokładnie planował każdy najmniejszy ruch ręki. Oceniał, gdzie uderzać, by nie zabić, ale żeby bolało tak, że nigdy więcej się nie sprzeciwię i będę robiła oraz zachowywała się, jak on tego chce. Choć ja wolałam umrzeć, niż się na to zgodzić.
Dopiero kiedy uderzył mnie w brzuch, krzyknęłam. Zabrakło mi tchu, jakby ten cios spowodował, że w moich płucach zabrakło powietrza. Jednocześnie usłyszałam trzask, jak gdyby coś mi złamał. Dziwiłam się, że nie straciłam przytomności, niemniej ból był potworny, a dodatkowo przy oddychaniu nasilał się.
Na powieki zaczęła spływać mi krew, więc zacisnęłam oczy ostatkiem sił, by je ochronić. Kolejny cios w brzuch sprawił, że odpłynęłam, słysząc jeszcze okropny śmiech mojego narzeczonego.
Jeongguk
Kiedy dotarłem do domu około siedemnastej, chciałem od razu zobaczyć Mei. Musiałem się też upewnić, że nic jej nie jest. Najpierw jednak, wziąłem prysznic i przebrałem się. Gdy zszedłem do kuchni, była tam ciocia Nabi. Uściskała mnie, co z największą przyjemnością odwzajemniłem.
Od dziesięciu lat była mi bardzo bliska. Zastąpiła po części moją mamę, która wtedy zmarła. Byłem jej ogromnie wdzięczny, bo mój ojciec nigdy nie okazał mi ani grama miłości. Dla niego najważniejsza była ambicja i siła. Uważał, że uczucie osłabia. Po chwili kobieta zapytała czy coś zjem, na co pokiwałem głową. Gdy podawała mi talerz z daniem, spytałem o Mei.
Wtedy ciocia Nabi spojrzała na mnie z przerażeniem i jednocześnie smutkiem. Cholera, on ją skrzywdził! Zszedłem ze stołka i dopytałem, gdzie jest dziewczyna. Pani Min nie odezwała się słowem, więc postanowiłem poszukać Junghyun'a.
Zajrzałem najpierw do pokoju Mei, ale jak podejrzewałem, był pusty. Na schodach zobaczyłem Jimina. Polubił ją i pewnie szedł się przywitać. Powiedziałem mu, że jej tam nie ma. Zdziwił się, a wtedy dostrzegłem mojego brata. Miałem ochotę mu od razu przywalić, jednak byłem świadomy, że tak wydałbym się ze swoimi uczuciami, co pogorszyłoby sprawę. I bez tego nie traktowaliśmy się jak bracia. Wiedziałem, że on czuł do mnie nienawiść i nawet znałem powód.
─ Gdzie jest Mei? ─ zapytałem najobojętniej, jak tylko potrafiłem.
Junghyun zaśmiał się chłodno, po czym odrzekł:
─ Tam gdzie jej miejsce ─ potem zszedł po schodach, dalej się śmiejąc.
Gdy trzasnął drzwiami wyjściowymi, odezwał się Jimin:
─ Kurwa, jeśli on... ─ nie pozwoliłem mu dokończyć.
Nie chciałem brać pod uwagę ewentualności, że ją zabił, bo to by znaczyło, że jej też nie udało nam się uratować. Ponadto ja także, byłbym wtedy martwy za życia. Właściwie moje serce, zmieniłoby się w lód. Nigdy po tym nie potrafiłbym nikogo pokochać, tego byłem pewien.
Domyślałem się, gdzie Junghyun zostawił dziewczynę i ruszyłem do piwnicy, a w zasadzie do naszej prywatnej sali tortur. Bałem się tego co tam zastanę, ale dalej żywiłem nadzieję, że ona żyje, choć znając sadystyczny charakter mojego brata, mogła nie mieć tyle szczęścia.
Gdy weszliśmy do środka, ze strachem zaświeciłem światło. Od razu ją zobaczyłem. Jimin pisnął i zakrył sobie usta dłonią. Mei była w okropnym stanie. Głowa zwisała jej prawie na piersi, a na całym ciele, znajdowało się sporo zaschniętej już krwi. Mimo wszystko podszedłem do dziewczyny. Pierwsze co sprawdziłem, to puls. Był słaby, ale żyła. Odetchnąłem.
Bojąc się tego czy nie ma nic złamane, powoli odpiąłem pasy na jej rękach oraz nogach. Z pomocą Jimina położyłem ją na podłodze. Jęknęła, gdy ją prostowaliśmy. Wtedy pomyślałem o czymś. Cholera, czy on...? Z jeszcze większym lękiem, uniosłem bluzkę dziewczyny. Niestety to co zobaczyłem, potwierdziło moje podejrzenia. Niebieskooka miała zasiniony brzuch, a kiedy go dotknąłem skrzywiła się.
─ On jej połamał żebra... Wezwij szybko Taehyung'a. Powiedz, że to nagły wypadek! ─ jak krzyknąłem ostatnie zdanie, Jimin już wbiegał na górę.
Wiedziałem, że to ją zaboli, ale musiałem stąd zabrać Mei. Dlatego bardzo ostrożnie podnosząc, przytuliłem jej delikatne ciałko do siebie. Wydała z siebie cichy jęk. Bardzo powoli wszedłem po schodach i ruszyłem do jej pokoju.
Gdy ją odkładałem na łóżko, powtórnie jęknęła. Poszedłem do łazienki i zmoczyłem ręcznik, którym zacząłem wycierać jej twarz. Jak stała się widoczna, spostrzegłem mnóstwo siniaków i dwa rozcięcia. Na ustach i w okolicy brwi.
Po moich policzkach popłynęły łzy, bo złamało mnie to w jakim była stanie. Ukryłem twarz w dłoniach. Zaraz poczułem dłoń na ramieniu i uniosłem głowę. Stał tam Jimin, a obok niego Nabi zupełnie blada. Po chwili westchnęła i podeszła do łóżka. Dokończyła wycieranie Mei z zakrzepłej krwi.
Potem wzięła jakieś ciuchy z szafy i oznajmiła, że ją przebierze, ale najpierw kazała nam opuścić pokój. Zanim wyszedłem popatrzyłem chwilę na dziewczynę, która opętała moje myśli i serce. Potem uprzedziłem służącą, że Mei ma połamane żebra, więc by była delikatna. Widząc jej przerażenie wyszedłem razem z drugim chłopakiem, zamykając za nami drzwi.
Kiedy Jimin oznajmił, że Taehyung przyjedzie w maksymalnie dwadzieścia minut, ten wszedł do domu. Zobaczył nas i od razu wmaszerował na górę. Przedstawiłem mu jak wyglądała sytuacja, po czym Tae warknął:
─ Gdybym kurwa wiedział o tym wczoraj, to bym nie zszył mu rany, tylko wyciął wątrobę i wepchnął do gardła!
Jimin się uśmiechnął złośliwie. Ja nie skomentowałem tego, tylko zapukałem do drzwi. Te się otworzyły i Nabi powiedziała, że umyła i przebrała Mei. Taehyung na nic nie czekając, wszedł do pokoju, zamykając za sobą. Za moment usłyszeliśmy: "ja pierdolę!", przez co westchnąłem i opuściłem głowę. Staliśmy tam we trójkę, chyba ze dwadzieścia minut. Żadne się nie odezwało. Gdy Kim wyszedł od dziewczyny, oznajmił:
─ Ma złamane dwa żebra i mnóstwo siniaków oraz ran. Jestem zdumiony, że to przeżyła. Prawdopodobnie ma też wstrząśnienie mózgu. Podałem jej kroplówkę, która skończy się za dwie godziny. Najpóźniej rano się obudzi.
Stałem tam nie mogąc nic z siebie wydusić. Po chwili podziękowałem Tae za to co zrobił. Kiwnął głową i zszedł na dół, razem z Nabi. Wtedy do nas dołączył Hoseok. Widziałem po jego twarzy, że się domyślił, iż coś się wydarzyło. Jimin odciągnął go na bok, pewnie bym nie słyszał, jak o tym mówi.
Ja nacisnąłem klamkę od drzwi pokoju Mei, ale bałem się wejść. Jednak zaraz to zrobiłem. Zamknąłem za sobą, po czym podszedłem powoli do łóżka. Usiadłem na skraju i popatrzyłem na twarz dziewczyny.
Znów się rozpłakałem. Po chwili postanowiłem, że zanim wróci Junghyun, zabiorę ją stąd. Nie pozwolę, by więcej cierpiała, nawet jeśli będę musiał odwrócić się od rodziny... Zdecydowałem się od razu to przygotować. Wpuściłem Hoseok'a i Jimina do pokoju. Tego pierwszego poprosiłem, by spakował jakieś ciuchy dla Mei, a razem z drugim chłopakiem, poszedłem do swojej sypialni.
Tam zgarnąłem do torby jakieś ubrania oraz pieniądze. Nie zamierzałem korzystać z karty, bo by to namierzyli bez problemu. Wiedziałem, że w razie co przyda mi się jeden z chłopaków do pomocy.
Choć Park był moim przyjacielem, zdawałem sobie sprawę, że jest zbyt roztrzepany. Dlatego padło na Jung'a. Ten jako bardziej doświadczony i uważny, wydawał się idealny. Muszę też pamiętać, że po sprawie z Yoonji, mój brat od razu by go podejrzewał.
Wymyśliłem mały fortel, byle nas za szybko nie znaleźli. Opowiedziałem o moim planie chłopakowi mówiąc, by on także coś zrobił. Musiał mieć alibi na czas, kiedy będę zabierał Mei z domu. Wysłałem go za moim bratem, niby jako dodatkowe wsparcie. Poprosiłem, aby zapakował torby z rzeczami moimi i dziewczyny, do jednego z aut. Obiecał, że to załatwi, za co mu podziękowałem.
Przytuliłem potem przyjaciela oraz powiedziałem, by uważał na siebie. Następnie udaliśmy się do pokoju mojej kruszynki. Ostatnio w moich myślach, właśnie tak ją nazywałem. Przedstawiliśmy drugiemu chłopakowi plan, a on bez zwłoki ruszył, by się spakować.
Liczyłem, że nikogo nie spotka, ale gdyby tak się stało, miał powiedzieć, że dałem mu wolne i wybiera się do rodziny. Jimin pożegnał się z nim przedtem i jako pierwszy opuścił dom. Ja usiadłem obok Mei. Ona po kilku minutach chyba zaczęła o czymś śnić, a nie był to prawdopodobnie dobry sen, bo rzucała głową na boki.
Chwyciłem jej dłoń, głaszcząc delikatnie i szeptałem do niej uspokajająco. Na początku nic się nie działo, ale po chwili ucichła. Jestem przy Tobie, nic Ci nie grozi. Niedługo wrócił Hoseok. Przez następną godzinę, którą spędziliśmy w milczeniu, patrzyliśmy na Mei.
Gdy kroplówka się skończyła, wysunąłem igłę z ciała dziewczyny. Ochroniarz sprawdził drogę do garażu. Następnie wziąłem Mei na ręce, na co stęknęła z bólu kilka razy. Hoseok nakrył ją kocem i wyszliśmy z pokoju.
W aucie usiadłem z nią z tyłu. Pojechaliśmy pod hotel niedaleko akademików. Chłopak z ochrony został w samochodzie z Mei, a ja udałem się do swojego kolegi Jina, by pożyczyć od niego samochód. Na szczęście za bardzo nie marudził, że obudziłem go w nocy. Bez pytań dał mi kluczyki. Podziękowałem mu i wyszedłem.
Powrót pod hotel, nie zajął długo. Przepakowaliśmy rzeczy, po czym delikatnie przenieśliśmy dziewczynę do drugiego auta. W następnej kolejności zadzwoniłem do Taehyung'a, by go uprzedzić gdzie się wybieraliśmy oraz poprosić, żeby przyjechał tam w dzień, zbadać Mei.
Potem razem z ochroniarzem, zostawiliśmy nasze telefony w terenówce, którą tu zamierzaliśmy porzucić. Wkrótce potem zajechaliśmy na stację, by zatankować. Następnie ruszyliśmy do domku mojej mamy, w Busan.
• • • • • • • • • • • •
Strasznie się bałam jak wyjdzie ten rozdział, ale liczę, że nie jest taki zły 😏
Napiszcie co sądzicie 🥰
Miłego ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro