Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31

Przed drogą do Asgardu ubrałam się w tamtejszy strój. W tym wypadku miałam jedną sukienkę w której kiedyś stamtąd wróciłam. Loki ubrał się w swoje szaty i byliśmy już gotowi. Heimdal przywitał nas na Bisfroscie gdzie czekał na nas Thor z dwójką wierzchowców dla nas. Gromowładny przywitał mnie mocno mnie przytulając.

-Martwiłem się o ciebie - powiedział na przywitanie

-Milo z twojej strony - uśmiechnęłam się promiennie - Już wszystko w porządku.

-Świetnie! - ucieszył się - W takim razie możemy jechać. Chodź.

Pociągnął mnie za sobą do jednego z koni. Wzdrygnęłam się trochę na myśl o jeździe na tym stworzeniu, ale to nie może być takie straszne. W sukience trudno by się siedziało normalnie, dlatego miałam damskie siodło na którym kompletnie nie umiałam się utrzymać przez pierwsze metry drogi. Na szczęście później przyzwyczaiłam się do jazdy i bez problemu dojechałam do pałacu. Przez całą drogę oboje o czymś dyskutowali tak żebym za bardzo nie słyszała. Kiedy zajechaliśmy na miejsce próbowałam jakoś zsiąść z konia, ale niestety nie było mi to dane przez dokuczającą co jakiś czas nogę. Loki zauważył mój "mały" problem i w moment znalazł się obok mnie. Było mi głupio z tego powodu, ale musiałam w końcu przyjąć do wiadomości, że co jakiś czas będę potrzebowała takiej pomocy. Lokes pewnie złapał mnie pewnie w talii i pod nogi i po chwili stałam już na ziemi.

-Dziękuję... - powiedziałam cicho unikając jego wzroku

-Nie wstydź, że potrzebujesz pomocy - powiedział mi na ucho i dał przelotnego buziaka w policzek

Pokiwałam tylko głową na zgodę i poszłam z Lokim za Thorem do pałacu. Denerwowałam się tą rozmową. Odyn ma różne humory, a w takiej sytuacji może nie być zadowolony. Najpierw chcieliśmy porozmawiać z Wszechojcem o zaręczynach. Kiedy stanęłam z Lokim pod ogromnymi drzwiami do sali tronowej jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Weszliśmy do środka i po krótkiej ogólnej dyskusji Laufeyson doszedł do sedna sprawy przedstawiając ojcu zarys ostatnich wydarzeń, a ja stałam obok kawałek za nim i czekałam na reakcję boga.

-Do reszty zwariowałeś Loki! - wydarł się na niego na co Lokes tylko się spiął - Po pierwsze powinieneś mnie poinformować.

-Tak, ale... - zaczął się tłumaczyć

-Milcz! Nie przerywaj, gdy mówię - powiedział ostro - Po drugie przecież to tylko Midgradka, która nie ma boskiego życia. Po trzecie nie zgadzam się abyś ją poślubił.

-To nie jest tylko Midgradka! - warknął Loki

-Nie? Pewnie masz na myśli to że jest Strażniczką. To niczego nie zmienia. Sygin była boginią to, co innego - powiedział złośliwie

-Nie. Nie to miałem na myśli.

-Nie pogrążaj się Loki. - syknął na niego - A ty? - zwrócił się do mnie ze złością - Myślisz że możesz poślubić boga, ziemianko? To jesteś w błędzie!

Wiedziałam, że tak to się skończy. Nic nie powiedziałam tylko wybiegłam stamtąd ze łzami w oczach i zatrzymałam się dopiero na drugim końcu korytarza zsuwając się po najbliższej ścianie. Siedziałam na ziemi i próbowałam uspokoić. To wszystko było zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe...

*Perspektywa Lokiego*

Hannah wybiegła z sali tronowej. Byłem wściekły na Odyna. Czy mówiłam jej tak wszystko wygarnąć?! Nie powinienem przychodzić od razu z nią. Teraz będę musiał jej poszukać.

-Niektóre rzeczy mogłeś zachować dla siebie - burknąłem na niego i wyszedłem z sali

Miałem myśl że może poszła do ogrodów, ale wolałem najpierw przejść się w kierunku biblioteki. Jak nie będzie jej tam to może gdzieś po drodze ją spotkam. Kiedy w końcu ją zauważyłem zrobiło mi się jej żal. Siedziała skulona na ziemi i płakała. To była po części moja wina, a obiecałem nie dopuścić znowu sytuacji przez którą by płakała. Podszedłem do niej i ukucnąłem obok.

-Hannah, proszę cię nie płacz. Nie ma po co. - powiedziałem i przytuliłem ją do siebie

- On ma rację... - szepnęła - Ja jestem tylko Midgradką, a ty jesteś bogiem. To nie ma prawa się udać.

-To nie ma znaczenia. - spojrzałem jej w oczy - Uda się, jeśli oboje będziemy chcieli.

- Ale... Jesteś Księciem i musisz mieć zgodę ojca, a on ci jej nie dał. - stwierdziła

-Skoro tak to mogę nawet zrezygnować z tytułu. - powiedziałem pewnie - Nie zamierzam rezygnować z najważniejszej dla mnie osoby tylko ze względu na jedno słowo przed moim imieniem.

-Nie powinieneś tego robić przeze mnie - powiedziała spuszczając głowę

-Hannah spójrz na mnie - powiedziałem i podniosłem jej brodę tak żeby na mnie spojrzała - Nie zrobię tego przez ciebie tylko dla ciebie, a to różnica.

Po tym jeszcze mocniej ją przytuliłem. Nie chciałem jej nigdy stracić. Dzięki niej zmieniłem się i podobno na lepsze. Do tego ja sam lepiej się z tym czułem i lepiej mi jest kiedy mam kogoś takiego jak ona obok mnie.

Stwierdziliśmy, że nie będziemy zostawać tu dłużej, bo nie miało to sensu w tym wypadku. Przeszliśmy się na spacer żeby ochłonąć po nieprzyjemnej rozmowie. Hannah była naprawdę smutna. Widziałem to w jej oczach. Splątłem nasze dłonie i spojrzałem na nią z uśmiechem, który lekko odwzajemniła. Mieliśmy już kierować się na Bisfrost, kiedy dogonił nas Thor.

-Wszechojciec chce Was widzieć - poinformował

-Nie zamierzam tam iść - odparłem

-Twierdzi, że jest to coś pilnego.

-A nam się pilnie śpieszy na Midgrad. - stwierdziłem oschle i poszedłem z Hanną przed siebie

-Chodzi o przepowiednie...

-Jaką? - zdziwiłem się

-Odyn miał wizję. Chodzi o Hannę.

Oboje spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Jaka znowu przepowiednia? I jeszcze ma dotyczyć Hanny... Co takiego nagle mogło się stać, że tam mu pilnie się śpieszy. Skoro tak szybko po nas posłał musi być to coś naprawdę ważnego. Ruszyliśmy za Thorem z powrotem do pałacu. Hannah nadal była spięta, a ja nie mogłem nic powiedzieć. Szliśmy w milczeniu do Wszechojca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro