Rozdział 12
*Tymczasem w Asgardzie*
Odyn nie należał do cierpliwych władców. Kiedy tylko dowiedział się, że jego przybrany syn mimo surowego zakazu wyjawił tajemnicę Hannie natychmiast sprowadził go do Asgardu. Żaden władca nie toleruje podważania jego woli. Szczególnie, gdy wokół toczy się wojna na którą ma się znikomy wpływ.
*Perspektywa Lokiego*
Nie sądziłem że kiedykolwiek jeszcze tu wrócę... Lochy nie należą do moich ulubionych miejsc w pałacu. Biały kolor ścian był przytłaczający, do tego nie mogłem w żaden sposób się z tąd wydostać. Decyzje Odyna dodają wątpliwości prawie każdemu. Mam dziwne przeczucie że nie bez powodu wybrał Hannę żeby została strażniczką i właścicielką kamienia duszy. Ma w tym jakiś cel tylko narazie niestety nie wiem jaki. Na pewno przewidział też to że jej powiem, chciał mieć po prostu pretekst żeby mnie tu uwięzić. Chciał się mnie jakoś pozbyć a to był jedny sposób żeby to zrobić.
Siedząc w celi wyczułem energię która bardzo dobrze znałem. Nie należała do najprzyjemniejszych wspomnień. Thanos.... Tylko co on tu do jasnej cholery robił?! Jego obecność tutaj nie wróżyła nic dobrego. Zdenerwowany siedziałem w celi i próbowałem uspokoić napływ okropnych wspomnień. Przez Thanosa popełniłem największy błąd w moim życiu - wybrałem złą drogę do władzy której pragnąłem. Kilka godzin później przed moim obliczem pojawił się Thanos. Uśmiechnął się do mnie wrednie i spojrzał na mnie tak że przeszedł mnie okropny dreszcz.
-Spisałeś się tym razem. - powiedział a ja spojrzałem na niego z wyrzutem - Nawet się nie domyśliłeś że jesteś tylko narzędziem w moim ręku, po raz kolejny z resztą.
-Nie wiem co masz na myśli - burknąłem pod nosem stając na przeciw mojego wroga.
-Wiesz tylko nie dopuszczasz tej myśli do siebie. - sapnął gniewnie - Dzięki tobie Odyn wreszcie wybrał Strażnika, a to oznacza dla mnie tyle że jest gdzieś na świecie osób która będzie umiała zapanować nad najważniejszym kamieniem nieskończoności. - powiedział, a we mnie zawrzała krew - Dzięki niej będę mógł wreszcie zdobyć wszystkie instniejące światy
-Nie zrobisz tego! - krzyknąłem wściekły
-Ależ ja już to robię - zaśmiał się - Ty nic nie możesz zrobić! Kiedy ta głupia Midgradka opanuje kamień wykorzystam to do własnych celów. Zrobię to samo co z tobą! Będzie robiła co jej każe.
Każde jego słowo doprowadzało mnie do szału. Nie mogę pozwolić żeby Hannah przechodziła przez to co ja i to w dodatku przeze mnie.
-Nie myśl że tak łatwo ci pójdzie! - krzyknąłem wściekły - Zrobię wszystko żeby cię powstrzymać!
-Nic nie zrobisz i dobrze o tym wiesz!
Miał rację... Nie będę w stanie jej pomóc. I ta świadomość bolała mnie bardziej niż każdy inny ból fizyczny. Nie ma szans żebym stąd uciekł. Thanos wiedział że wygrał tę rundę więc dumny z siebie zostawił mnie w spokoju. Musiałem poprosić kogoś o pomoc...
-Potrzebuje twojej pomocy... - powiedziałem cicho kiedy blond czupryna pojawiła się na przeciw mojej celi.
-Jakiej? To znaczy wiem że twój pobyt tutaj jest jedną wielką pomyłką ale raczej... - zaczął się tłumaczyć
-Nie chodzi o mnie. - zauważyłem, a na moje słowa Thor ogromnie się zdziwił - Chodzi o Hannę. - powiedziałem i spuściłem wzrok.
-Mów o co chodzi.
-Musisz ją ostrzec przed Thanosem - zacząłem - Przez niego może się stać coś do czego nie mogę dopuścić.
-Wiesz że Ojciec jest przez niego manipulowany? - odezwał się po chwili - Wszystkie decyzje jakie ostanio podejmuje są na naszą niekorzyść.
-Nie sądziłem że nawet ty to zauważysz. - przyznałem
-Nie jestem tak głupi za jakiego nie uważasz, Loki.
-Zauważyłem. - uśmiechnąłem się lekko - Czy będziesz w stanie pomóc mi w tym? Nie oczekuję nic więcej tylko żebyś przekazał jej informacje co się dzieje w Asgardzie.
-Zrobię nawet więcej, jakby nie patrzeć to moja przyjaciółka i nie pozwolę żeby coś się jej stało. - zapewnił - Udam się do Midgardu i zostanę dopóki nie będzie bezpiecznie.
-Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy.
~~~~~~~~~~~~~~
Odyn, surowo zakazał Thorowi udać się na Ziemię. Mimo tego Asgardzki Książę nie posłuchał Ojca i postępował zgodnie z tym co podpowiadał mu rozum i serce. Dlatego jeszcze tego samego dnia postanowił udać się w odwiedziny do Hanny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro