Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝑹𝒂𝒛𝒆𝒎, 𝒋𝒂𝒌 𝑩𝒐𝒏𝒏𝒊𝒆 𝒊 𝑪𝒍𝒚𝒅𝒆

٭٭

٭٭

Zamówienie dla Xx_Ki-chan_xX, mam nadzieję, że się spodoba

٭٭

Byli jak Bonnie i Clyde i tak samo mieli umrzeć...

Ale wróćmy do początku.

Do dnia, kiedy ta historia miłosna się zaczęła i zburzyła domek z kart, którym było życie dziewczyny u boku mężczyzny... idealnego... bez wad... oczywiście tylko z pozoru...

Pół roku wcześniej

Kana żyła jak w szklanej bańce. Najpierw ojciec dawał jej wszystko, co uważał, że potrzebowała. Zaś potem, gdy dotarła do wieku osiemnastu lat, przekazał ją w ręce faceta, który miał stać się towarzyszem jej życia. Czuła, że sercem szalała za nim, ale jak się potem okazało, nie była to miłość.

Przynajmniej nie z jego strony.

Wzięli szybki ślub, bo ojciec chciał niezwłocznie mieć wnuka. Wtedy tego nie rozumiała i robiła wszystko, jak kazał. W dniu ślubu brakowało jej matki, która pomogłaby włożyć jej suknię, welon oraz wsparła słowem, dodała otuchy. Ta jednak, leżała od dawna w grobie. Zginęła, gdy Kana miała piętnaście lat, co złamało serce dziewczyny.

Wesele było bardzo huczne, choć panna młoda nie znała połowy zaproszonych gości. Dużo tańczyła, nie tylko ze swoim cudownym, idealnym mężem. Noc poślubną zapamiętała jak przez mgłę, ponieważ podejrzewała, że spożyła zbyt dużą ilość alkoholu.

Potem się dowiedziała, że to wcale nie było tak.

Wiedli życie pełne przyjęć. Kana starała się wyglądać i mówić dobrze, lecz pewnego dnia okazało się, iż to było za mało. Podczas jednego z bankietów, na początku witali gości razem. Po pewnym czasie, mąż zaczął zwracać dziewczynie uwagę, że sukienka, którą wybrała była zbyt skromna, perfumy za mocne, a jej wymowa godna pożałowania.

Wtedy dopiero, zobaczyła prawdziwe oblicze męża.

Zachowanie mężczyzny na drugi dzień sprawiło, że myślała, iż wczoraj się pomyliła co do niego. Był miły, czuły, a nawet przyniósł jej śniadanie do łóżka. Potem kochali się, bardzo namiętnie. W południe, małżonek wyszedł na kilka spotkań i miał wrócić wieczorem. Kana spędzała czas na czytaniu czy rozmowach z przyjaciółkami.

Przez kolejne dni było znów idealnie. Dziewczyna czuła, jakby mężczyzna powodował, że trafiała do raju. Do czasu, gdy pomagała służącej w szykowaniu koszul męża do prania. Na jednej z nich zobaczyła ślady szminki. Wiedziała, że to nie ona je zostawiła, gdyż kategorycznie miała zapowiedziane, by w domu nie malowała mocno ust, właśnie po to, by zapobiec dokładnie takiej sytuacji.

Próbowała sobie to jakoś wytłumaczyć, jednak tylko jedno rozwiązanie przychodziło jej do głowy. Mąż miał kochankę.

Wtedy nie wiedziała, co ta wiedza jej przyniesie.

Podświadomie obwiniała siebie o zaistniałą sytuację. Myślała, że musiała coś zrobić nie tak, skoro mężczyzna szukał pociechy u innej kobiety. Postanowiła zażądać wyjaśnień.

Kiedy małżonek wrócił, pokazała mu koszulę i zapytała co to znaczy. Odpowiedzią okazał się siarczysty policzek, wymierzony przez mężczyznę. Wykrzyczał, że nie ma prawa go o nic oskarżać, a na dodatek, iż to tylko i wyłącznie jej wina. Na tym rozmowa na ten temat się zakończyła.

Od tamtej pory Kana była bita, za każdym razem, gdy zrobiła coś co się nie spodobało jej mężowi. Na domiar złego, często brał ją siłą, gdyż od dnia pierwszego uderzenia, kobieta się odsunęła i nie chciała uprawiać seksu z mężczyzną. Nie miała komu o tym wszystkim opowiedzieć, a zarazem się bała. Ona była sama, zaś małżonek miał po swojej stronie nawet jej ojca.

Pewnego dnia sprawdzała swoją pocztę, na komputerze w gabinecie. Gdy wyświetliła się ikonka o nowej wiadomości, bez zastanowienia w nią kliknęła. Po chwili okazało się, że to był e-mail do jej męża. W treści przeczytała pytanie, które wprawiło ją w osłupienie.

"Jak się udała noc poślubna po narkotykach, które Ci podesłałem?"

Dziewczyna zdębiała, gdyż nie spodziewała się czegoś takiego. Pomyślała wtedy, że już nic gorszego się nie mogło stać.

Los jednak pokazał, że kolejny raz się myliła.

Nastało kolejne przyjęcie. Kana ubrała się jak najlepiej, ale jak zwykle to nie wystarczyło. W którymś momencie mąż zabrał ją do sypialni, by jej to dobitnie zakomunikować. Potem wyszedł, trzaskając lekko drzwiami. Kobieta doprowadziła się do porządku i także opuściła pokój.

Miała zejść na dół do gości, jednak jakiś dźwięk z gościnnego zwrócił jej uwagę. Zajrzała tam i ujrzała swojego męża, z wysoką blondynką, Podeszła do nich i próbowała odciągnąć mężczyznę, przypominając o gościach czekających na dole. Osiągnęła tylko kolejne pretensje i podduszenie. Potem mąż wykrzyczał coś i zostawił ją samą, wyciągając blondynkę z sypialni.

Kana po chwili ruszyła za mężczyzną. Chciała to wyjaśnić. Znalazła go przed domem, gdzie oprócz niego było kilka innych osób. Blondynki jednak nie zobaczyła.

Podeszła do niego i zamierzała zwrócić na siebie jego uwagę, zanim podszedł do kogoś z gości. Ten orientując się, kto go przytrzymał za ramię odwinął się, uderzając dziewczynę łokciem w twarz. Kobieta upadła, chwytając się za policzek.

Mąż chciał znów ją złapać, kiedy obok niego znalazł się, jakiś inny mężczyzna. Przyłożył mu w twarz, aż ten znalazł się na ziemi.

Wybawiciel Kany pomógł jej wstać i spytał czy wszystko w porządku. Dziewczyna odparła, że chyba tak. Następnie usłyszała:

─ Chcesz się stąd urwać? ─ zapytał nieznajomy.

Popatrzyła chwilę na niego, a potem na męża, który właśnie się podnosił. Podeszła do niego, gdy stanął na nogi. Wymierzyła mu kopniaka w krocze, na co on ponownie upadł, jęcząc z bólu.

Wtedy Kana z uśmiechem satysfakcji, wróciła do nieznajomego mówiąc, że chętnie stąd ucieknie. Niemniej zanim nałożyła na głowę kask, który jej podał spytała go o imię, wypowiadając swoje.

─ Hoseok ─ odparł, po czym założył swoją ochronę głowy.

Dziewczyna zrobiła to samo. Potem wsiedli na motor i odjechali spod tego domu oraz fałszywie idealnego życia Kany.

Chłopak okazał się bardzo ciekawym towarzyszem. A do tego ufnym. Nie dosyć, że zabrał obcą dziewczynę to jeszcze otwarcie opowiadał o swoim życiu.

Jak się okazało był kurierem dostarczającym tajne dokumenty, pomiędzy wpływowymi ludźmi. Politykami, wojskowymi. Jednak akta dotyczyły brudnych pieniędzy. Fucha ta była bardzo dochodowa, dzięki czemu Hoseok żył na poziomie. Znając ryzyko tego zajęcia, nie szczędził sobie wydatków.

Każdy dzień mógł być jego ostatnim.

Tego wieczoru zabrał Kanę do klubu. Dziewczyna od razu zauroczyła się, w jego stronie dżentelmena. Był szarmancki, miły, a w dodatku niezwykle przystojny.

Gdy wylądowali na parkiecie, taneczne ruchy Hoseok'a omamiły całkowicie dziewczynę. Dlatego, gdy ją w pewnym momencie pocałował, nie opierała się. Na tym się jednak nie skończyło.

Niebawem chłopak zabrał Kanę do swojego ekskluzywnego mieszkania, gdzie oddali się całkowicie namiętności.

Tej nocy dziewczyna po raz pierwszy, zaznała prawdziwej czułości.

Kiedy wycieńczeni nieziemskim seksem kładli się spać, Hoseok wyznał, iż Kana zawróciła mu w głowie, jak żadna kobieta wcześniej. Pragnął, by została z nim choćby przez to jego życie miałoby być zagrożone. Ta bez zastanowienia, zgodziła się na wszystko czując, że wreszcie była autentycznie szczęśliwa.

Przez pierwszy miesiąc żyli jak w bajce.

Hoseok głęboko zakochany w dziewczynie, okazywał jej to na każdym kroku. Kana odwzajemniała uczucie, równie mocno. Wszystko załamało się, kiedy jej mąż poznał tożsamość porywacza dziewczyny, jak to przedstawił swojemu teściowi. Ukochany dostał cynk od przyjaciela, że go szukają.

Wtedy zaczęła się ich ucieczka.

Pierwotnie zostali w Seulu, jednak przeprowadzili się do innej dzielnicy. To pomogło, ale na bardzo krótki czas. Po tygodniu znów musieli się przenieść. Ostatecznie ukryli się w Busan, pod zmienionymi tożsamościami.

Było kilka miesięcy spokoju.

Pewnego dnia Hoseok odebrał Kanę z pracy. Pojechali na obiad do restauracji, a potem mieli wrócić prosto do domu. Wypad się udał i niedługo potem, w dobrych humorach ruszyli do swojego małego domku z ogródkiem.

Jak się okazało, daleko nie zajechali. W połowie drogi Hoseok zauważył, że mieli auto na ogonie. Przyspieszył, lecz to było na nic. Z drugiej strony zablokowało ich inne auto. Chłopak zrobił kółko niedaleko klifu.

Po chwili zauważył, że nie ma wyjścia.

Kana błagała chłopaka, by coś zrobił, bo nie chce wracać do męża, a on sam także nie chciał do tego dopuścić.

Spojrzał w oczy swojej ukochanej. Patrzyli na siebie kilka długich sekund. Potem ucałował czule usta Kany. Gdy się odsunęli od siebie, wiedzieli co im pozostało, by ich nie rozdzielono.

Takiej miłości nawet śmierć, nie byłaby w stanie zabić.

Dziewczyna jeszcze raz posmakowała ust Hoseok'a, po czym kiwnęła głową. Chłopak od razu wszystko zrozumiał. Momentalnie zrobił zawrotkę, wzbijając tuman kurzu. Jednocześnie ignorując krzyki podwładnych ojca Kany.

Obrócił auto w stronę klifu. Potem chwycił dłoń ukochanej i spotkał się z nią spojrzeniem. Posłał jej uśmiech pełen uczucia, co dziewczyna odwzajemniła ze łzami w oczach.

Następnie Hoseok ruszył, nie odrywając wzroku od przepięknych oczu Kany.

Chwilę później nastała ciemność.

Jednak ich miłość trwała dalej, teraz już w zaświatach...

٭٭

٭٭

Mam nadzieję kochana, że Cię nie zawiodłam 🥰

P. S. Miał być gif, ale wattpad jak zwykle ma jakiś problem, może uda się go dodać w mediach 😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro