Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowy uczeń

Zamówiony shot dla todoawa liczę, że Ci się spodoba, bo pierwszy raz pisałam coś takiego... i raczej ostatni 😏

***************************************************

Główni bohaterowie:

Niki - 17 letni uczeń liceum

Sunoo - 16 letni uczeń liceum

Postacie poboczne:

Jiwon - kolega Niki'ego

***************************************************

Niki

Na jednej z przerw, przechadzałem się po szkole. Od samego rana wszyscy mówili tylko o tym, że jakiś bogaty dzieciak miał zacząć się u nas uczyć. Niby mnie to nie obchodziło, jednak przez to gadanie reszty, sam chciałem się o nim czegoś dowiedzieć. Kogo bym nie zapytał, słyszałem to samo. Bogaty czyli na pewno rozpuszczony.

Przed końcem lekcji wiedziałem, że ma trafić do mojej klasy i jutro zjawić się pierwszy raz. Kiedy wracałem do domu w towarzystwie najlepszego kumpla, Jiwon'a, ten nie mówił o niczym innym.

Zaczęło mnie to wkurzać, bo ważniejszy był międzyszkolny mecz koszykówki, z naszymi najgorszymi wrogami. Drużyna z Busan była jedyną, która dorównywała nam umiejętnościami i musiałem przyznać, że obawiałem się trochę.

Myślałem, że moja rozmowa z przyjacielem będzie o strategii, jaką powinniśmy przyjąć na ten mecz, ale ten wolał gadać o jakimś rozpuszczonym dzieciaku.

W połowie drogi miałem dosyć i kazałem mu się zamknąć. Jiwon spojrzał na mnie zaskoczony, ale na szczęście zmienił temat. Obgadaliśmy nasze pomysły dotyczące meczu, po czym rozeszliśmy się do domów.

Najgorsze było to, że przez wysłuchiwanie przez cały dzień o tym nowym, sam zacząłem o nim rozmyślać. Zastanawiałem się nawet, czy jest typem sportowca, a może mózgowca. Sam wolałem sport, jednak oceny miałem także dobre. Przed kolacją byłem na siebie już totalnie wkurzony i poszedłem na siłownię. Całe szczęście zmęczenie ćwiczeniami, pozwoliło mi skupić się na czymś innym.

*

Następnego ranka złapałem się na tym, że siedząc w ostatniej ławce, jak zwykle zresztą, z zaciekawieniem patrzyłem na drzwi. Było jeszcze trochę przed dzwonkiem, ale już zacząłem się niecierpliwić.

Gdy zabrzmiał dźwięk oznaczający początek lekcji, próg przekroczył wysoki, ciemnowłosy chłopak. Podświadomie wiedziałem, że to on.

Podszedł do biurka nauczyciela, który od kilku minut znajdował się w sali. Po zamienieniu z nim kilku słów podniósł wzrok i rozejrzał się po klasie. Kiedy nasze oczy się spotkały, poczułem się dziwnie. Chłopak przez moment utrzymał moje spojrzenie, po czym przedstawił się.

─ Cześć, nazywam się Sunoo i jestem nowy ─ kilku ucznów parsknęło śmiechem.

Zaraz nauczyciel pokazał mu, by zajął miejsce, a dokładnie w mojej ławce. Zazwyczaj siadałem sam, chociaż zawsze znalazła się jakaś nachalna, co chciała się dosiąść, ale zbywałem je.

Gdy chłopak podszedł, rzucił ciche "hej" i spoczął na wolnym krześle. Nie wiedziałem dlaczego ciemnowłosy mnie tak zainteresował, ale przez cały czas gapiłem się na niego.

Liczyłem, że on tego nie zauważał, ale w pewnym momencie wydawało mi się, że jego ciało stało się spięte. Nie wiedzieć czemu, zagadałem go wtedy. Wydawał się zaskoczony, ale niedługo zaczął odpowiadać na moje pytania.

Okazało się, że jego ojciec przeniósł siedzibę firmy z Busan do Seulu. Co?! Z Busan?! Po tej informacji zamilkłem. Nie chciałem bratać się z wrogiem, bo chłopak chodził wcześniej do tego liceum, skąd pochodziła drużyna koszykówki, która była naszym najgorszym rywalem.

Sunoo wydawał się zdziwiony zmianą mojego zachowania. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, opuściłem klasę, zostawiając go osłupiałego. Przez resztę lekcji starałem się nawet na niego nie patrzeć, ale za to on często zerkał na mnie. Pomyślałem, iż poczuł, że stracił szansę na zakolegowanie się, co jak wiadomo dla nowych osób było ważne. Pożałowałem przez chwilę swojego zachowania, ale nie mogłem zmienić zdania. Wróg to wróg.

***

Przez kolejne dni unikałem go jak mogłem, ale dziwnym trafem ciągle na siebie wpadaliśmy. Za każdym razem chciałem się do niego odezwać, a jednocześnie czułem dziwną ochotę, poznać go bliżej. Wkurzałem się coraz bardziej, bo przez myśli o nim, byłem coraz częściej upominany na treningu koszykówki. Potrzebowałem się skupić, bo do meczu zostały tylko trzy dni.

Jednak myśli o Sunoo zaburzały totalnie mój spokój. Tego samego dnia, chłopak dosiadł się do mnie w stołówce i wypalił:

─ Zrobiłem coś nie tak? Unikasz mnie, wiem o tym.

Nie byłem zaskoczony, że się zorientował. Wcale się z tym nie kryłem. Powiedziałem mu o rywalizacji drużyn z mojej i jego byłej szkoły, a on oznajmił, że wcześniej nie interesowała go koszykówka. Teraz go interesuje? Nie miałem odwagi go o to zapytać, ale przełamałem się i zacząłem spędzać czas z chłopakiem.

Coraz częściej odczuwałem dziwne ciepło w sercu, gdy widziałem jego uśmiech. Jednocześnie trochę byłem zły, że uważałem, że na pewno jest rozpuszczony. W żadnym stopniu taki nie był. Okazał się przyjazny i wesoły.

Wyprowadzało mnie to z równowagi, ale zaczynałem podejrzewać, że coś do niego poczułem. Inaczej nie byłem w stanie tego sobie wytłumaczyć, że dobrze czułem się w jego towarzystwie i chciałem spędzać z nim czas.

Wiedziałem jednak, że bycie w związku z osobą tej samej płci nie było powszechnie akceptowane, więc starałem się pochować głęboko to uczucie i traktować chłopaka tylko jako kolegę.

***

Udawało mi się to do czasu, aż w czwartek doszło do niezręcznej sytuacji. Schodziliśmy po schodach. Sunoo był kilka kroków za mną. W pewnym momencie chłopak poślizgnął się na ostatnim i krzyknął.

Odwróciłem się i złapałem go tuż przez upadkiem. Nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie, a u niego momentalnie zauważyłem zaróżowione policzki. Zdziwiło mnie to, ale bardziej zachowanie Sunoo. Wyrwał się i uciekł. Wspominałem to przez całą resztę dnia.

*

Rankiem w piątek wiedziałem już, że muszę wyznać chłopakowi co czułem. Jego wczorajsza reakcja, dawała mi nadzieję, że to jest odwzajemnione. Jeśli byłaby to prawda, przestałbym się obawiać reakcji innych. Liczył się tylko Sunoo.

Podszedłem do niego dopiero na długiej przerwie, bo wcześniej, jeszcze walczyłem ze sobą. Wyciągnąłem zaskoczonego chłopaka na zewnątrz. Tam w miejscu, gdzie nikt nas nie widział, zapytałem:

─ Przyszedłbyś jutro na mój mecz koszykówki? ─ chwyciłem jego dłoń.

Sunoo przeniósł wzrok na nasze złączone ręce, po czym znów spojrzał w moje oczy. Skłamałbym, gdybym powiedział, że się nie stresowałem. Jednak nieśmiały uśmiech na twarzy chłopaka i rumieńce na policzkach, ponownie dały mi nadzieję, że się nie myliłem. Za moment dostałem odpowiedź.

─ Z przyjemnością przyjdę popatrzeć, jak grasz ─ rzucił i uścisnął moją dłoń.

Szczęśliwy, uśmiechnąłem się szczerze do chłopaka.

********************

Muszę przyznać, że to było dla mnie trudne, nie jestem z tego zadowolona, a co za tym idzie, na chwilę obecną, więcej żadnego shipu już nie napiszę.

Mam jednak nadzieję, że zamawiającej się podobało, mimo wszystko 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro