le prologue.
Był słoneczny sierpniowy dzień. Najpiękniejszy wydawał się on pewnej młodej kobiecie, będącej w szpitalu. Leżała ona na łóżku i wyglądała, jakby upłynęła z niej cała siła życiowa. Jej kiedyś pełne blasku, piękne blond włosy zniknęły, a zastąpiła je pustka. Kobieta chorowała na nowotwór. Przy jej łóżku siedziała mała dziewczynka. Włosy miała blond, zaplecione w dwa warkocze, a oczy koloru nieba. W małych rączkach trzymała dłoń mamy. Dziecko nie mogło mieć więcej niż pięć lat. Dziewczynka cichutko odrzekła:
- Mamuś, coś się dzieje?
- Nie, Bella. Chciałam po prostu ujrzeć mojego małego promyczka. Miałaś niedawno urodziny, prawda? Kupiłam ci prezent, tylko przez tą operację nie zdąrzyłam ci go podarować.
Kobieta puściła rękę swojej córki i wzięła z szafeczki obok łóżka pudełko, które było elegancko owinięte szarym papierem. Było ono dość porządnych rozmiarów. Dała je swojemu dziecku, a ono położyło je na ziemi. Matka spojrzała na swoją jedyną pociechę i uśmiechnęła się. Nagle zamknęła oczy i pomyślała, iż cieszy się, że może umrzeć w tak cudowny poranek jak ten.
Po tej myśli serce przestało bić w jej klatce piersiowej.
Nagle przyszli lekarze, którzy usłyszeli dźwięki aparatury o zatrzymaniu akcji serca. Na darmo próbowali ją przywrócić do życia. Umarła.
Dziewczynka niczego nie rozumiała. Czemu nagle pielęgniarki wyprowadziły z pomieszczenia? Czemu mama tam została? Myśli te kłębiły się w jej głowie. Spytała się jednej z pielęgniarek, co się dzieje. Ona jej odpowiedziała:
- Twoja mama umiera.
Po tym zdaniu dziewczynka wpadła w histerię. Dlaczego jej mama? Co się teraz z nią stanie?
Wyprowadzono małą dziewczynkę ze szpitala i zadzwonili po opiekę społeczną, która przyjechała bardzo szybko. Pewna ciemnoskóra kobieta wzięła ją na ręce. Weszła do samochodu i posadziła ją na foteliku. Blondwłosa istotka powiedziała cichym głosikiem:
- Jeszcze paczka.
Murzynka poszła wtedy na chwilę do szpitala, aby przynieść jej prezent. W drugiej ręce trzymała jeszcze torbę, która bardzo przypominała do złudzenia tą, którą posiadała jej mamusia.
Dziewczynka zasnęła w połowie drogi. Gdy się obudziła była w innym miejscu. Miejscu, które wraz ze śmiercią jej matki będzie ją prześladować w snach przez następne dziesięć lat.
...
I mamy prolog. Jak wam się podoba? Piszcie w komentarzach!
𝓑 𝓪 𝓫 𝔂.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro