Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

\16/


Rodzice kontaktowali się ze mną tylko dwa razy odkąd rozpoczęły się wakacje. I tak nie mieli nic ważnego do powiedzenia,tylko żebym zabierał swoje szpargały. Na szczęście zdałem do następnej klasy,jeśli dobrze mi pójdzie,pójdę na studia. Mam zamiar uczyć w szkole muzycznej. Ręki do dzieci może nie mam ale Tord powtarza ,że mam "dar przemawiania" i,że wyglądam jak małe dziecko gdy opowiadam mu o muzyce. Dla mnie świata bez niej nie powinno być. czasem tylko mój słodki nauczyciel marudzi,że strasznie fałszuje na gitarze,nie zna się i tyle.

-Tommy rusz tu ten swój leniwy tyłek!

-Kochasz ten leniwy tyłek!-wstałem i poszedłem za nim przed dom.

-Jeśli pewnego dnia nie zmieści mi się w dłoniach,to cię zostawię-szarooki wystawił do mnie język.

-No przecież ćwiczę!-oburzyłem się.

-Jaaasne,chyba z batonami w dłoni

-Nie marudź tylko daj mi kask

-Trzymaj kociaku

-Teraz kociak? Dopiero byłem leniwcem-zapiąłem kask na głowie i wsiadłem na motor poprawiając plecak.

Tord się tylko zaśmiał i usiadł przede mną.

-Siedzisz,to siedź,słodziaku-złapałem go pod żebrami.

-Jedz już bo nam obiad wystygnie-cmoknąłem go w  kark co w kasku jest milion razy trudniejsze.

-Mówiłem,że jesteś gruby i łasy na żarcie-zaśmiał się i w końcu ruszył.

-EJ!!!-zaśmiałem się.

Uwielbiałem jeździć na motorze,czułem się w tedy jak ryba w wodzie . Co prawda jeszcze ani razu nie prowadziłem,ale to mi i tak wystarcza,Rogacz proponował żebym spróbował ale ja lubiłem wtulać się w jego plecy i po prostu patrzeć na drogę przez ramię. Czy jestem dziwny? Pewnie tak,w końcu,kto powiedział ,że szesnastoletni gej kiedykolwiek będzie mieszkał u swojego nauczyciela matmy? Tak swoją drogą to ten nauczyciel ma dziś urodziny. Dwudzieste szóste. Staruch z niego prawda?

Nasza relacja na początku znajomości była oschła,później była podtrzymana naszymi cielesnymi zabawiamy,na tym opierała się nasza relacja. Na seksie,słabo nie? Później przerodziło się to w coś więcej. Wspólne granie na konsoli,filmowanie,odrabianie razem lekcji,wspólne gotowanie. Po upływie sześciu miesięcy Tord stwierdził,że to na pewno nie zauroczenie i,że nasz związek jest poważny. Zgodziłem się z tym bo teraz nie wyobrażam sobie nie spędzania z nim wolnych chwil,oczywiście mam sporo przyjaciół ,z którymi się spotykam,rogacz też ma swoje grono znajomych i nie zabraniamy sobie spotykać się z nimi. Ile osób wie o naszym związku? Tylko Edd,który swoją drogą podkochuje się w naszym plastyku. Ze znajomych Torda nie wie o tym nikt ,to mogło by źle wpłynąć na jego karierę.

No ale fakt,trochę słabo,że zawsze jak szarooki przyprowadza znajomych to muszę się ulatniać i nie dzwonić a nawet nie pisać do niego. To samo jest z moimi znajomymi z taką różnicą ,że ja w cale nie mogę ich zapraszać i nie wiedzą gdzie mieszkam,było by słabo jakby ktoś się dowiedział,że mieszkam u mojego nauczyciela/kochanka.

Tord zatrzymał motor i od razu postawił go na stopce. Rozpiąłem kask i powiesiłem go na kierownicy. Zdjąłem plecak i chwyciłem szarookiego za rękę. ten splótł nasz dłonie razem oraz podarował mi soczystego buziaka.

-Pokaż się-spojrzał na mnie chwytając mój podbródek tak aby mógł manipulować moją twarzą.Spojrzałem mu w oczy.

-Co? Jestem brudny na twarzy?

-Nie-uśmiechnął się i musnął mnie w usta.-Jesteś śliczny i czyściutki

Uśmiechnąłem się szeroko. Karmelek puścił moją twarz a w zamian objął mnie wokół ramion i zapukał do drzwi. Wszedł bez pytania i uśmiechnął się radośnie. 

-Już jestem i chcę wam kogoś przedstawić

Rozejrzałem się dookoła. Staliśmy na korytarzu o jasnych beżowych ścianach. Dywan pokryty był futerkiem a sam był szary.

-Tord?-usłyszałem serdeczny,kobiecy głos. Jego mama.

W jej głosie oczywiście słyszałem podobny akcent jaki słyszałem w głosie Torda. Przede mną stanęła kobieta o karmelowych włosach splecionych w kok,miała nawet podobne różki co mój rogaś. Poza tym miała na sobie białą koszulę  a na niej fiołkowy sweter odsłaniający ramiona. Jej nie długie nogi osłaniały jeansy.

-Tak i mam ze sobą takiego fajnego chłopaka

-Skąd tyś go wytrzasnął? Patrzcie jaka kruszyna

-A szedł sobie sam to go zgarnąłem-puścił mi oczko.

-Ha,ha bardzo śmieszne-ja kruszyna? naprężyłem wszystkie mięśnie aby udowodnić im,że się mylą.

-To jest Tom-rogacz zaśmiał się z mojej bezradności

-Miło poznać-kobieta wyciągnęła do mnie rękę. Oczywiście uścisnąłem ją a następnie wręczyłem jej czekoladę,która czekała w moim plecaku.

-Nawzajem ale dla uściśnienia,nie jestem kruszyną

-Oczywiście-Tord pogładził mnie po ramieniu po czym zdjął skórzaną kurtkę i odwiesił ją na wieszak. Zdjąłem buty i przekierowaliśmy się do salonu gdzie czekał już mężczyzna o lekko kręconych,krótkich włosach. Również były karmelowe,tak samo jego wąsy. Jego ojciec jest byłym żołnierzem. Widać to po nim.

-Dzień dobry-uśmiechnąłem się przyjaźnie. Mężczyzna wyłączył telewizor po czym wstał i wystawił do mnie dłoń. Uścisnąłem ją.

-Dobry

-Mam coś dla pana-sięgnąłem do plecaka po czym wyjąłem z niego butelkę Szkockiej.

-No proszę,moja ulubiona Szkocja-mężczyzna zaśmiał się i postawił prezent na stole.

-Tato to jest Tom,mój chłopak

-Chyba go głodzisz,patrz jaki on drobny-nachylił się do mnie,sam był wyższy nawet od Torda.-Powiedz mi Tom,głodzi cie ten brutal?

-Nie-uśmiechnąłem się-ja mam szesnaście lat i to dla tego jestem jeszcze taki drobny-uśmiechnąłem się lekko rumiany.

-No i wszystko wyjaśnione,jesteś jeszcze dzieckiem

Matka Torda udała się do kuchni aby dokończyć obiad,ja i rogaś usiedliśmy w salonie z jego ojcem. 

-Między wami jest dziewięć lat różnicy,nie przeszkadza wam to? Tord mógłby być twoim ojcem

-Heh..mógłby a zamiast tego jest moim nauczycielem-wypsnęło mi się.

-Nauczycielem? Tord do diabła czy to jest twój uczeń?

-Um..tsa..uczę go matematyki

-Chcesz mieć policję na głowie? Jeśli ktoś się zorientuje,wylądujesz w więzieniu,jesteś nieodpowiedzialny

-Uważamy z tym,proszę pana

-Cóż,w takim razie witam w rodzinie,Tom

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro