Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

\15/


-No to idę-westchnął chłopak wysiadając z czerwonego samochodu. Położył dłoń na klamce domu, w którym przeżył mini piekło. Zanim jednak otworzył drzwi spojrzał za siebi aby upewnić się czy to nie sen. Czy gdy wejdzie do środka, to wszystko co ma teraz nie zniknie.

Tord uśmiechnął się do niego. Stał tam, oparty o czerwony samochód. Był gotowy interweniować gdyby zaszła taka potrzeba.

Tom znów się odwrócił i wszedł do domu. Zostawił otwarte drzwi i od razu ruszył do swojego pokoju.

-Kto tam?-usłyszał zachrypnięty głos swojego ojca.

-Ja.-mimo, że czarnooki starał się nad sobą panować to i tak nie potrafił mówić do rodziców bez pyskowania. Zamknął drzwi pokoju na klucz. Wydobył z dna szafy czarną niczym noc aczkolwiek porwaną torbę, którą kiedyś pożyczył od cioci gdy jechał na kolonie. Było cudownie, całe dwa tygodnie zdala od domu.

Chłopak rozejrzał się po pokoju i zaczął pakować swoje ubrania. Wybierał tylko te, które nadawały się jeszcze do noszenia. Gdy przeglądał szafę z bielizną usłyszał dźwięk naduszanej klamki.

-Thomas otwieraj-usłyszał chłodny głos swojej matki.

-Nie chce cię w tym momencie widzieć-odpowiedział ponuro wrzucając kolejną parę skarpetek do torby. Kolejni zajął się pozostałymi ubraniami słuchając jaki jest okropny. Nie tylko okropny, jaki jest przykry, leniwy, jakim to on jest darmozjadem, brudasem, grubasem. Tak, takie zdanie wyrobili sobie o jedynym synu. A gdzie to on jest gruby i leniwy?

Chłopak wiedział, że nie ma sensu użalać się nad sobą a płacz, na który i tak mu się nie zbierało, jest zbędny. W takich patologicznych rodzinach jak ta sukcesem jest nie płakać przez równo cały rok. Nasz Thomas płakał już wiele razy. W wieku jedenastu lat płakał osiem razy, w wieku dwunastu lat płakał trzy razy w wieku trzynastu lat płakał tylko dwa razy, w wieku czternastu płakał raz. Raz jedyny raz.

Tom włożył do bocznych kieszonek torby i kieszeni między innymi zeszyty, ręcznik, udało mu się znaleźć też buty pod łóżkiem. Wpakował także parę figurek kolekcjonerskich ze swoich półek. Wziął również parę książek między innymi "More happy than not"przez, którą w wieku piętnastu lat płakał.

Usiadł na łóżku patrząc na wszystko. Pokój nagle wydawał się zupełnie pusty. Pozrywane plakaty zostawił dziury w ścianach, stosik kartek, na których pisał nuty zabrany z szafki odsłonił ściany pełną rysunków sskicowanych ołówkiem, ubrania zabrane z wieszaków odsłoniły wydrapwą ściankę szafy.

Chłopak nie mógł już na to patrzeć. Otworzył okno ale po chwili się cofnął. Musiał jakoś wywwbić matkę spod swoich drzwi.

-Takich jak ty nawet ustawa nie przewiduje!

-W kuchni na stole coś dla ciebie zostawiłem..

-Co takiego? - zmieniła ton głosu.

-Sprawdź, jest w czerwonym pudełku

Gdy kobieta odeszła od drzwi chłopak natychmiast otworzył swoje i wybiegł z domu krzycząc w korytarzu, że się wyprowadza. Dumnym krokiem zamierzał w jego kierunku Tord, który przytulił chłopaka czule chowając go w sobie niczym matka chroniąca swe piskle.

-A gdzie ty się do cholery wybierasz? - ujrzał ojca w progu.

-Wyprowadzam się. Już nigdy się nie zobaczymy, cudownie prawda?-uśmiechnął się złośliwe Tom, który teraz tulił się do Torda od boku aby mógł widzieć wyraz twarzy ojca.

-Kim on jest? - pokazał na karmelka. Rodzice Toma nie chodzili na wywiadówki przez co nie znali nawet nauczycieli syna.

-To jest mój chłopak, u którego teraz mieszkam-wyjaśnił spokojnie.

-Kto?!

Lecz Tom już nic nie mówił. Pozwolił aby Tord wziął go na rece.

Wszystko zaczęło dziać się nagle w zwolnionym tępie. Pochmurne niebo rospromieniły piękne promienie słońca, padające prosto na skórę czarnookiego. Widział jak tord wrzuca jego torbę do samochodu i jak trzaska drzwiami lecz słabo słyszał. Zupełnie jakby jego głowa była zanurzona w wodzie. Widział spowolnione kroki ojca i jego wściekly wzrok. Widział, że ten krzyczy lecz go nie słyszał. Oparł delikatnie głowę na ramieniu rogacza. Widział jak jego puszyste włosy trzęsą się pod wpływem jego ciężkich kroków. Pozwolił aby jego ukochany posadził go na fotelu pasażera. Znów trzask drzwi lecz znów bezgłośny. Następnie wsiada Tord od razu zamykając drzwi. Przytula Toma. Ojciec gdzieś znika podobnie jak dziwna dzielnica, w której mieszkał. Zastępuje ją prosta droga otoczona złocistymi polami i zieloniutkimi pastwiskami. Samochód rusza drogą. To już koniec piekła. Tord właśnie otworzył przed nim raj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro