🥀~Rozdział 9~🥀
🥀~Pakowanie~🥀
Perspektywa Addie
Po wczorajszej sytuacji byłam kłębkiem nerwów. Spałam w domu mojego wroga. Wiedziałam, że będzie się naśmiewać że mnie przez najbliższe miesiące, ale przynajmniej czułam się bezpiecznie. Z rana nastawiłam budzik wcześniej, żeby wymknąć się. Kiedy znalazłam się w domu odetchnęłam z ulgą. Było widno i przynajmniej była mniejsza szansa, że ktoś mnie napadnie. Dzisiaj musiałam w końcu zacząć się pakować. Wieczorem mieliśmy wyjechać.
Kiedy znalazłam się u siebie zaczęłam wszystko sprawdzać czy jest na swoim miejscu. Dopiero po chwili znalazłam karteczkę na moim biurku. Zamarłam, po czym wzięłam ją i zaczęłam czytać.
Za niedługo znów się zobaczymy...
Zadrżałam widząc to wszystko. Czyli nie miałam omamów. Naprawdę tutaj ktoś był. Jeśli bym powiedziała o tym rodzicom, pewnie uznaliby mnie za wariatkę. Przełknęłam ślinę i przymknęłam oczy. Musiałam się uspokoić. Wyrzuciłam kartkę do kosza i starałam się tym nie przejmować.
- Już jesteśmy! - usłyszałam głos mamy i lekko się uśmiechnęłam.
- Dobrze! - krzyknęłam i wyciągnęłam torbę.
Nie minęło pięć minut, a do pokoju weszła moja mama.
- Nie chce żebyś wyjeżdżała, ale czuję, że może wam to zrobić na dobre - wyznała, a ja kiwnęłam głową.
- Dam jakoś radę - odparłam. Musiałam, nie było innej możliwości.
- Jak się czujesz z myślą, że on wyszedł - zapytała i usiadła na moim łóżku.
Nie chciałam poruszać tej rozmowy, lepiej było nie myśleć. Już dawno zapomniałam o istnieniu tego człowieka, a gdy się z tym pogodziłam, on znów powrócił.
- Mam nadzieję, że go nigdy nie spotkam - wyznałam zgodnie z prawdą.
Ten człowiek zniszczył mi wakacje, a oprócz tego rok szkolny. Był jak przylepa i niebezpieczny. Czułam się kontrolowana przez niego. Nachodził mnie w domu, pytał sąsiadów gdzie byłam, gdy nie mógł mnie znaleźć. Cieszyłam się, że to się skończyło. Gdy trafił do więzienia za pobicie sąsiada, poczułam ulgę. Może nie powinnam, w końcu to był mój były, jednak na początku naszej relacji był w porządku. Dopiero później coś mu się stało.
- Wiesz, że jakby coś ie stało możesz na nas liczyć. Nie damy cie skrzywdzić. Żałuję tego, że na początku go lubiłam. Mogłam od razu słuchać twojego ojca - powiedziała mama, a ja się zaśmiałam.
- Też tak sądzę kochanie. Jestem dobry w rozpoznawaniu kandydatów na chłopaka córeczki - wyznał tata, a ja pokręciłam głową.
- Jesteście niemożliwi, ale się cieszę, że was mam. Dziękuję za wszystko - mówiąc to podeszłam do nich i się przytuliłam.
Dobrze było czuć, że się jest kochanym. Na rodziców mogłam zawsze liczyć, nigdy mnie nie zawiedli, starałam się ich nigdy nie zawieść, chociaż nie dawali mi takich znaków, to czułam, że niekiedy jestem niewystarczająca.
Jednak to co miało nadejść, może zmienić wszystko...
*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro