🥀~Rozdział 8~🥀
🥀~Zaskoczenie~🥀
Perspektywa Ariana
Kiedy wróciłem do domu było już późno. W domu na przeciwko świeciło się tylko jedno światło. Niestety w pokoju Addie. Czułem, że rodzice już pewnie nie wrócą. Cieszyłem się z tego, miałem cały dom dla siebie. Niekiedy czułem się samotny, może to być zabawne, bo szczerze mówiąc miałem wokół bliskich i tak dalej, jednak nie czułem się tak pewnie, żeby mówić wszystko im.
Wskoczyłem pod prysznic, żeby zmyć z siebie cały brud dzisiejszego dnia. Jednak mój spokój nie trwał długo, gdy tylko się wytarłem usłyszałem pukanie do drzwi. Na początku myślałem, że to pomyłka, kto normalny przychodzi o takiej porze do domu.
Zszedłem na dół i już byłem gotowy na zjechanie gościa, ale zamarłem widząc Addie. Zmarszczyłem brwi widząc w jakim jest stanie. Nie wiedziałem co się z nią działo. Przez te lata nie była taka załamana, a teraz sama siebie przebija.
— Co ty tutaj robisz? — zapytałem. Nie wiedziałem co mogłem zrobić.
— Ja wiem, że to wszystko jest pokręcone. Ale proszę mogę przyjść do ciebie? Nie czuje się bezpiecznie u siebie. Nie ma światła, nie wiem co robić — zaczęła się plątać, a ja czułem, że musiało być to poważne, skoro postanowiła przyjść do mnie.
— Chcesz, żebym tam wszedł i zobaczył co się dzieje? — wyznałem, ale dziewczyna pokręciła głową.
— Ja nie chce tam iść, wiesz przepraszam, nie wiem co sobie myślałam, zapomnij o tym — wyszeptała i już chciała odejść, ale złapałem ją za dłoń.
— Chodź — powiedziałem i zaciągnąłem do siebie. — Możesz mi jednak powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? Mam Ci przypomnieć, że się nienawidzimy?
— Wiem, ale teraz jesteś jedyną osobą, nie chce budzić mojej przyjaciółki. Już rano mnie nie będzie, tylko chodzi o tą noc — wyznała, a ja kiwnąłem głową. Przeczesałem ręka włosy. Dziwnie się czułem z myślą, że obok jest Addie.
— Pokaże ci swój pokój — westchnąłem i zaprowadziłem ją do gościnnego. Dobrze, że był wolny, nie miałem ochoty oddawać jej swojego pokoju. Jeszcze na głowę nie upadłem.
— Dziękuję Arian, wiem, że jesteśmy wrogami i to się nie zmieni tak szybko, ale naprawdę dziękuję. Obiecuje, że kiedyś Ci to wyjaśnię i będziesz mógł się ze mnie śmiać...
— Poczekaj — zatrzymałem ją, a ona popatrzyła na mnie, a ja na chwilę zapomniałem o tym co chciałem powiedzieć, zbyt skupiony na jej twarzy. — Nie interesuje mnie to. Mam nadzieję, że, jak się obudzę, to ciebie już nie będzie.
Po tych słowach wyszedłem z jej pokoju. Zamknąłem się w swoim i położyłem się na łóżku. Musiałem się uspokoić i przemyśleć to co się stało przed chwilą...
****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro