🥀~Rozdział 39~🥀
🥀~Szkoła~🥀
Perspektywa Addie
Dzisiaj miałam pójść do szkoły i szczerze mówiąc stresowałam się tego dnia, jak nigdy. Niby Arian mnie zapewniał, że będzie obok i mnie nie skrzywdzi. Jednak gdzieś z tyłu głowy miałam nadal tą sytuację. Westchnęłam cicho i jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie.
— Addie, Arian już czeka! — usłyszałam krzyk mamy, aż zmarszczyłam brwi. Wyjrzałam za okno i to naprawdę była prawda.
Zeszłam na dół i lekko się uśmiechnęłam. Pożegnałam się z mamą i ruszyłam do wyjścia. Chłopak już czekał na mnie przed samochodem. Była to miał odmiana.
— Hej piękna — powiedział, a ja czułam, jak na moje policzku wpływa czerwień.
— Hej — wyznałam, po czym się do niego przytuliłam, a on pocałował mnie w głowę.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do szkoły. Z każdym metrem czułam większy stres, chciałam, żeby to co było zaraz nie prysło.
— O czym myślisz? — zapytał, gdy zaparkowaliśmy na parkingu.
— Dasz radę wytrzymać te plotki, ja wiem, że mieliśmy zacząć od nowa, ale nie potrafię zapomnieć. Przepraszam — wyszeptałam i zaczęłam się bawić palcami.
— Spojrz na mnie — zrobiłam to o co prosił, a on się miękko uśmiechnął. — Nie musisz przepraszać, wiem byłem beznadziejny, ale to naprawie. Zobaczysz — wyznał, a ja chciałam w to wierzyć.
Po tych słowach wyszliśmy z samochodu, a on od razu złapał moją dłoń. Uśmiechnęłam się lekko. Widziałam, jak już od parkingu zaczęliśmy być na ustach wszystkich. Spojrzałam na chłopaka, ale ten nic sobie z tego nie robił. Cieszyłam się, ale dzień był jeszcze długi.
Ale Arian, jak mówił tak robił. Nie zachowywał się jak kiedyś. To że byliśmy razem nie znaczyło, że się nie kłóciliśmy. Tego nie dało się zastąpić tych lat, jednak mogliśmy polegać na sobie, a nie tylko doprowadzać do łez.
— Za tydzień mamy mecz, wtedy dam ci koszulkę z moim numerem — wyznał, gdy siedzieliśmy na stołówce, a nasi przyjaciele, gdzieś poszli.
- Jesteś na to gotowy? A jak ją zgubię? — zaczęłam naszą grę, a on spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
— Tak się chcesz bawić? No dobrze, może będzie ktoś inny — prychnął, a ja pokręciłam głową.
— Dziękuję, chętnie ją włożę, ale gdy będę miała przepoconą, to odwdzięczę Ci się — mówiąc to puściłam mu oczko.
On tylko się wyszczerzył. Dzisiejszego dnia nie minęło dużo czasu, aż nie którzy uczniowie zaczęli do nas podchodzić, większość składała gratulacje i mówiła, że tylko na to czekali, ale nie którzy się zaczęli śmiać, nie było to miłe, ale Arian zawsze stał u mojego boku i mogłam na niego liczyć.
Tak już powinno być od zawsze...
***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro