🥀~Rozdział 34~🥀
🥀~Rozmowa~🥀
Perspektywa Ariana
Czasami bycie bohaterem to nie tylko ratowaniem kogoś z opresji, a przyznawanie się do własnych błędów, które nie są takie proste. Zdarza się, że pragniemy komuś zaimponować, żeby pokazać się jak z najlepszej strony. Nie ma nic w tym złego, gdyby nie to, że niekiedy przestajemy się zachowywać, jak my. Może to zabawnie brzmi, ale taka prawda jest. Jeśli kogoś darzymy uczucie to powinniśmy być sobą, nawet jeśli nam odmówi, to znaczy, że nie była warta naszego wysiłku.
— To nie była twoja. Dobrze wiemy, że nawet, gdybyście się nie pokłócili, to i tak mógł na nią czekać. Prędzej czy później by coś zrobił. On był nieobliczalny. Każdemu suw zdarza, a wasze kłótnie są od dzieciństwa — wyznała mama Addie, a ja westchnąłem.
— Ona chciała się pogodzić, a ja wszystko zniszczyłem. Obawiam się, że nawet nie będzie chciała że mną rozmawiać — powiedziałem, a ona się skrzywiła.
— Jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz.
Było coś w tym z prawdy. Jednak, gdy wyszedł do nas lekarz i oznajmił, że jest wszystko w porządku i nic jej nie zagraża. Odetchnąłem z ulgą. Teraz poszli do niej rodzice, a ja chciałem być na końcu. Oczywiście, jak będzie chciała mnie widzieć.
— Czekałem na taki dzień, gdy zobaczę, że naprawdę ci zaczyna zależeć na dziewczynie — powiedział mój tata, a ja zmarszczyłem brwi.
— O czym ty mówisz? — zapytałem, nie wiedząc o co może mu chodzić.
— Nie ma synu przyjaźni damsko-męskiej. Tak samo jak nienawiści. Prędzej czy później połączy ich miłość. Od małego spędzacie że sobą dużo czasu. Wiesz z ojcem Addie i jej mamą wiążą nas naprawdę silne więzi. Traktuje ich jak brata i siostrę. Kiedy urodziliście się, już wiedzieliśmy, że albo się zabijecie, albo pokochacie — zaśmiał się i pokręcił głową. — Wiesz miłość to nie tylko te filmy romantyczne, które przetrawiłem z twoją mamą. Jeśli kogoś spotkasz, to wiesz, że będziesz go chronić, nie będziesz mógł zapomnieć o uśmiechu.
— Do czego zmierzać? — dopytałem, ale sam sobie uświadomiłem, że właśnie tak że mną było. Lubiłem patrzeć na uśmiech Addie i chciałem, żeby była szczęśliwa.
— Każdy się boi, nie ma w tym nic strasznego, ale szczerość to naprawdę dobry pomysł. Wiem, że coś się między wami zadziało, ale jeśli to co było wcześniej to nadal jest. Nie skreśli uczucia byle nie wypowiedziane słowa. Jeśli znów uciekniesz nie będzie drugiej szansy — mówiąc to wstał i poszedł do mamy, która właśnie wyszła z sali.
Moi rodzice chociaż niekiedy zdarzało im się kłócić to szczerze się kochało, było to widać. Pamiętam, gdy chodziliśmy i każdy facet, który uśmiechnął się do mamy, został obdarzony czujnym wzrokiem taty.
Czy dla mnie też była szansa...?
*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro