Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 27~🥀

🥀~Koniec~🥀

Perspektywa Addie

  Było mi tak zimno, każde jezioro będzie mi się już źle kojarzyć. Wydarzania z ostatnich chwil pamiętam, jak przez mgłę. Bałam się, że nikt mnie nie usłyszy. Na szczęście, gdy już miałam opadać na samo dno, ktoś skoczył do mnie i mnie wyniósł. Cała się trzęsłam że strachu i zimna. Wiedziałam, że mój były jest psychiczny, ale nie sądziłam, że do takiego stopnia, że będzie chciał mnie zabić.

— Adrien? — zapytałam, gdy się obudziłam. Chciałam, żeby był obok, nawet jeśli mnie zranił. Tylko jego znałam.

— Odesłałam go, żeby się przespał, wyglądał strasznie. Był z tobą cały czas. Jak się czujesz? —zapytała pielęgniarka.

— Zimno mi trochę, ale jest w porządku — wyjaśniłam, a kobieta kiwnęłam głową.

— To zrozumiałe. Jutro już wyjeżdżacie, musisz wrócić do zdrowia. Nie sądziłam, że takie wypadki mogą się przytrafić. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie było — mówiła, a ja zmarszczyłam brwi.

— Jak to jutro wyjeżdżamy? — dopytałam. Nie chciałam stąd wyjeżdżać jeszcze.

— Tak, organizatorzy wysyłają ciebie i twojego partnera do domu. Przez to co się dzieje z wami. Nie chcą, żeby coś jeszcze się wydarzyło — wydarzyła, a ja kiwnęłam głową.

Przez kilka godzin jeszcze pielęgniarka się mną opiekowała, a później mogłam wrócić do namiotu. Nie wiedziałam czy chłopak chce mnie widzieć. Z bijącym sercem weszłam do środka i dostrzegłam, że Arian spał, jak zabity. Jego włosy przyczepiły się do czoła i miał lekko rozchylone usta. Jednak, gdy tylko zamknęłam namiot, obudził się.

— Adrien, ja przepraszam. Pewnie już wiesz, że przeze mnie wyjeżdżamy. Możesz na mnie krzyczeć, wyżyć się. Miałeś jeszcze nakręcić film, wszystko zniszczyłam — mówiąc to, czułam, jak do oczu napływają mi łzy.

— Już dobrze, choć do mnie — rozłożył ramiona, a ja się przytuliłam do jego nagiej klatki piersiowej. — Cieszę się, że już wszystko w porządku. Gdy cie zobaczyłem, jak leżysz i się trzęsiesz... Nie chcę nigdy widzieć tego więcej.

— Naprawdę nie jesteś już na mnie zły? Wiem, że chciałeś to wygrać, prowadziliśmy i...

Nie dokończyłam, bo jego usta zaatakowały moje. Miałam nadzieję, że tylko to nie będzie znów nie znaczące posunięcie. Nie chciałam znów przez to przechodzić. Stawał się dla mnie coraz bardziej ważny. Zabawne, że z wroga numer jeden stał się kimś więcej.

— Nie mogłem cie już słuchać. Dla mnie najważniejsze jest to, że żyjesz. Wiesz zostawmy inne rzeczy na później. Powinniśmy się spakować, ale jeszcze chwilę odpocznijmy. Twój były dostanie za to, powiedziałem opiekunom czyja jest to sprawka. Mają nagrania z kamer, które były ukryte na drzewach — uśmiechnął się w moją stronę, a ja poczułam małą ulgę.

Może przyszłość nie była taka zła... Ale nie miałam pojęcia, że to co czekało było jeszcze gorsze niż to ci było dotąd...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro