🥀~Rozdział 26~🥀
🥀~Były~🥀
Perspektywa Addie
Czasami się tak zdarza, że zakochujemy się w osobie w której nie powinniśmy. Czy to jest nasz przyjaciel czy też wróg. Nie mamy wpływu na to co czuje nasze serce, ono niestety lub stety nie pracuje z mózgiem i nie rozumie, że niekiedy nie warto.
Byłam głupia i naiwna, Adrien dobrze mówił. Byłam niepoprawną romantyczką. Jak mogłam się tak zbłaźnić. Chciałam i próbowałam się jakoś odegrać na jego słowa, ale nie byłam w stanie. Za bardzo bolało to co powiedział, a on to wykorzystał. Chciałam się znaleźć jak najdalej od niego i tego wszystkiego.
Dlatego poszłam na jezioro, ale to nie był dobry pomysł. Wspomnienia wróciły do mnie i przypomniały, jak razem z nim tutaj byłam. Usiadłam na ziemi i przymknęłam oczy. Szkoda, że woda była lodowata, bo najchętniej bym do niej wskoczyła.
— Widzisz, beze mnie jesteś nikim. Nikt nie może z tobą wytrzymać — usłyszałam i od razu wstałam.
Przede mną stała osoba, która zniszczyła mi lato i wiele nerwów. Nienawidziłam tego człowieka całym sercem. Najchętniej to bym się rzuciła na niego z pięściami za wszystkie rzeczy.
— Jesteś ostatnią osobą, która ma do tego prawo — warknęłam i spojrzałam na niego nienawistnym spojrzeniem.
— Tak, no cóż... Chciałaś mnie nabrać z Adreienem. No powiem Ci, że nawet uwierzyłem, że jesteście razem. Tacy doskonali, nienawidzicie się, a kochacie. Gdybym nie słyszał waszej kłótni to przemyślałbym to, czy dać fi spokój, a teraz? Mogę się odwdzięczyć — uśmiechnął się, a ja prychnęłam. — Będziemy się świetnie bawić.
— Zapominasz, że już nie jestem tą samą naiwną dziewczyną. Umiem się odezwać. Nie będziesz mną targać. Zniszczyłeś mi wakacje i prawie mnie, nie dam ci tego więcej razy zrobić.
— Zobaczymy Addie, zobaczymy. Pamiętaj, że ja zawsze spadam na cztery łapy, a ty już zaczynasz obrywać. Pamiętasz Twoi rodzice mnie lubili. Nic nie widzieli, bronili mnie, a ciebie nikt nie słuchał, to może jednak z tobą jest coś nie tak? Zastanawiałaś się nad tym? — zapytał, a ja wywróciłam oczami.
— Możesz mówić te puste słowa, już nie przejmuje się tym. Wcześniej może tak, a teraz nic mi nie zrobisz — warknęłam, a on tylko wywrócił oczami.
— Oj Addie, jesteś taka naiwna, ale może chłodna woda ci pomoże — powiedział, po czym zaczęłam spadać w dół.
Nie mogłam w to uwierzyć, że strachem zaczęłam łapać powietrze. Nic to nie dało, gdy tylko spotkałam się z wodą. Wszystko to co miałam w płucach zaczęło znikać. Desperacko machałam rękami, ale moje nogi były związane i tylko mogłam pracować rękami. Wiedziałam, że to była sprawka dziewczyny, która była z nim. Byłam taka głupia.
— Pomocy! — zaczęłam krzyczeć w nadziei, że ktoś mnie usłyszy.
Niech mnie ktoś usłyszy, proszę...
**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro