🥀~Rozdział 23~🥀
🥀~Nagrywanie~🥀
Perspektywa Ariana
— Szczerze sądziłam, że aktorami będzie ktoś inny niż my — wyznała Addie, gdy już napisaliśmy scenariusz. Musieliśmy robić wszystko już, bo nie wiadomo, kiedy mamy to oddać.
Dziwni byli ci opiekunowie, niby dawali nam łatwe wyzwania i tak dalej, jednak nie mówili do końca ile mamy na to czasu. Ja nie miałem ochoty szukać kogoś, kto mógłby nam pomóc zagrać i nakręcić to wszystko. Przecież spokojnie oboje mogliśmy to zrobić.
— Już wymiękasz? — zapytałem, gdy zacząłem ustawiać kamerę. Może mój telefon nie był najnowszej generacji, ale robił całkiem niezłe ujęcia.
— Chciałbyś — warknęła, a ja się uśmiechnąłem.
— Chciałbym wiele rzeczy — wzruszyłem ramionami, a kiedy wszystko było gotowe, wyprostowałem się i spojrzałem na dziewczynę. — Nie wierzę, że wpadliśmy na taki pomysł. Nie umiem się wyżyć na ciebie bez niczego i mówi to ja, który uwielbia się z tobą kłócić.
— Oczywiście — wywróciła oczami, a ja włączyłem kamerę.
— Sugerujesz coś? — zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co może jej chodzić.
— To nie tak, że zatruwasz mi życie cały czas. Nasze pierwsze spotkanie dajmy na to, śmiałeś się ze mnie! — krzyknęła, a ja czułem narastający gniew.
— Bo byłaś już wtedy idiotką! — podszedłem do niej tak blisko, że nasze klatki piersiowe zaczęły się unosić. — Nadal nią jesteś, biedna, mała Addie. Trzeba się nią opiekować, ojejku nie może znaleźć przyjaciół bo się jąka.
— Ty skończony egoisto! Nic dziwnego, że każdy gada za twoimi plecami. Jesteś nikim, myślisz, że jeśli jesteś gwiazdą szkoły to wszystko ci wolno! Nienawidzę cię, nie wiem jak mogłam myśleć, że jesteś w porządku! — krzyczała i zaczęła uderzać mnie w brzuch.
— Opanuj się! — złapałem za jej ręce i zacząłem patrzeć w rozbiegane spojrzenie.
— Nie, mam cie dość, chce żebyś zniknął — wyszeptała, po czym się poddała i również uniósła swój wzrok.
Widziałem, jak zaczynają się gromadzić łzy w jej oczach. Przełknąłem ślinę, po czym jedną ręką odgarnąłem zbłąkany kosmyk włosów.
— Nienawidzimy się nawzajem, a prawda jest taka, że oboje siebie potrzebujemy — wyszeptałem, a ona wtedy szerzej otworzyła oczy.
— O czym tym mówisz? — powiedziała również cicho, a ja się tylko uśmiechnąłem i przybliżyłem jeszcze bliżej niej, jeśli było to możliwe.
— Dzień potrzebuje nocy, tak samo jak ogień i woda. Są przeciwieństwami, ale bez siebie nie umieją żyć, tak samo jak my. Wiele razy chciałem, żebyś zniknęła, wyjechała, czy się przeprowadziła, ale jesteś, jak uwierający strup — zaśmiałem się, a ona delikatnie się uśmiechnęła.
Pochyliłem się do niej, a ona wtedy zamknęła oczy. Nie wiedziałem kto pierwszy zaczął, ale gdy poczułem jej usta, nie umiałem się od nich oderwać. W tym momencie wszystko mnie przyciągało do niej.
Liczyła się tylko ona i zaczęło mnie to przerażać...
*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro