Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 2~🥀

🥀~Łzy~🥀

Perspektywa Ariana

  Koszykówka była moim życiem. Kochałem ten sport i starałem się dawać z siebie, jak najwięcej. Gdy ta idiotkę wylała na mnie jogurt, myślałem, że nie wytrzymam i coś jej zrobię. Wiele razy wyobrażałam sobie dzień, gdy widzę, że znika z moich oczy, nawet ją ziemia pochłania.

— Jak tam włosy? — usłyszałem głos mojego przyjaciela.

Dołączyłem do nich kilka minut później przez to, że musiałem zmyć z siebie jogurt. Trener nie robił mi za to problemu. Może to nie był dobry pomysł, ale należało jej się za posolenia mojego wczorajszego deseru.

— Na szczęście się do myłem, już wiem co jej zrobię — uśmiechnąłem się szeroko, gdy przypominałam sobie jej pracę na zajęcia dodatkowe z plastyki.

— Jestem ciekawy, gdyby nie wasze kłótnie, ta szkoła byłaby nuda — zaśmiał się, a ja kiwnąłem głową.

Taka była prawda, to my dawaliśmy rozrywkę oraz tematy do szkolnych gazetek. Szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi, lubiłem być w centrum uwagi, w porównaniu do Addie. Pamiętałem, jak byłem mały i się z niej śmiałem z jąkanie się. Dostałem za to później w domu, ale było warto.

Kiedy skończyliśmy trening ruszyłem do klasy z zajęć malarskich. Bez problemu znalazłem jej obraz. Zostało mi dokładnie pięć minut, dlatego musiałem się spieszyć. Wziąłem czerwoną farbę i podszedłem do obrazu, który przedstawiał jakiegoś chłopaka na łódce przy zachodzącym słońcu. Moja mama pokazywała mi to wczoraj, zachwycałam się tym, jakby nie wiadomo co to było. Wziąłem pędzel i zacząłem zamalowywać płótno. Gdy byłem już w połowie do środka weszła osoba, na której widok zbierało mi się na wymioty.

— Nie zrobiłeś tego — warknęła, po czym po chwili do mnie dopadła. — Wiesz ile mi to zajęło! To była moja  najlepsza praca.

— A ty w ogóle potrafisz coś? Jesteś za głupia na to. W ogóle ten obraz się nie nadaje do wystawy. Nie dość, że człowiek był krzywy to źle dobrałaś kolory — zacząłem się śmiać i czekałem, jak zaraz odparuje moje słowa, ale tak się nie stało.

Przerwałem się śmiać, po czym Spojrzałem na nią, objęła się ramionami i wbiła wzrok w swój były obraz. Widziałem, jak próbuje powstrzymać łzy, ale jej się to nie udało. Lubiłem się z nią kłócić i wyzywać, ale to była pierwsza sytuacja, w której widziałem jej łzy.

— Addie, ja — zacząłem, jednak dziewczyna odwróciła się ode mnie i wybiegła z sali.

W tym momencie się zacząłem zastanawiać, czy nadal było to ciągnąć, a nie lepiej było ją zostawić i udawać, że jest niewidzialna. Ale nic nie mogłem poradzić na to , że lubiłem nasze kłótnie. Westchnąłem cicho, po czym wyszedłem z sali.

Próbowałem jeszcze raz sobie wszystko przeanalizować, ale czy był sens...?

*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro