🥀~Rozdział 14~🥀
🥀~Były~🥀
Perspektywa Ariana
Nie ma nic gorszego niż patrzenie w oczy osoby, na której nam zależy widząc jej żal i strach. Jak wtedy powinniśmy się zachować? Najchętniej zrobilibyśmy dla niej wszystko, jednak czasami najlepsza jest sama obecność.
Patrzyłem cały czas na dziewczynę, która jadłam jedzenie, ale coś było nie w porządku. Zazwyczaj Addie była ciekawską osobą i interesowała się wszystkim, a tutaj jakby przygasła. Nie byłem pewny dlaczego. Sam rozglądałem się i nagle mnie olśniło. Niedaleko nas siedział chłopak, który zaczepił ją przy zbiórce. Ale on byłby winien jej nastroju?
Kiedy skończyliśmy jeść, opiekunowie dali nam piętnaście minut odpoczynku i mieliśmy się znów tutaj spotkać. Miałem dość tej niewiedzy, musiałem się dowiedzieć o co mogło chodzić. Dlatego, gdy tylko znaleźliśmy się w naszym namiocie, pociągnąłem dziewczynę do siebie dzięki czemu siedzieliśmy na przeciwko.
— Powiesz mi w końcu co się z tobą dzieje? Wiem, że widzenie byłego chłopaka to wcale nie jest przyjemne, szczególnie, gdy ma nową partnerkę, ale weź się w końcu w garść — warknąłem.
To był jednak zły pomysł, bo dziewczyna się objęła ramionami i się zgarbiła. Nie poznawałem jej.
— Naprawdę chciałabym to zrobić, ale to nie chodzi o to, ja się po prostu go boję — powiedziała i po chwili kilka łez spłynęło, po jej policzku.
— On ci coś zrobił? — zapytałem i czułem, jak cała złość na chłopaka zaczyna się we mnie zbierać. Gdybym wiedział to, to był pewnie by ode mnie oberwał.
— Niszczył mnie psychicznie. Niby był taki dobry i naprawdę myślałam, że taki jest, a okazało się, że jest psychopatą. Zaczynał cały czas pojawiać się w moim domu. Mówił niby czułe słówka, a tak naprawdę miał do tego powód. Próbował zabrać część mnie, wiesz on chciał robić wszystko co ja, zaczynało mnie to przytłaczać, ale on nie chciał tego słyszeć — mówiła, jednak urwała, bo zaczęła cicho płakać.
Nie pewnie przyciągnąłem ją do siebie i próbowałem uspokoić. Nie miałem pojęcia, że przez coś takiego przeszła. Przecież musiałem coś zauważyć, a może naprawdę coś jej się działo, a ja nie chciałem na to patrzeć i miałem ją gdzieś...?
— Przepraszam, byłem twoim sąsiadem, powinienem coś zauważyć, pomóc ci. Byłem idiotką. Kiedy cie obrażałem, a ty ciągnęłaś to, myślałem, że wszystko jest w porządku.
— Nikt o tym nie wiedział. Dopiero, gdy rodzice zobaczyli, że płaczę przez niego wszystko się wydało. Nie chciałam nikomu o tym mówić. Myślałam, że tak powinno być — wyszeptała.
Gładziłem ją po plecach i obiecałem sobie, że ten śmieć nie zbliży się do niej więcej. Może byliśmy wrogami, ale nikt nie ma prawa jej niszczyć oprócz mnie i tego będę się trzymać...
Ale czy to była prawda?
**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro