Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 38~🥀

🥀~Obudzenie~🥀

Perspektywa Xandera

Rodzic... Co to tak naprawdę znaczy? Sama nie wiem. To oni głównie tworzą dom, jednak czy jeśli cały czas są kłótnie, nienawiść i napięta atmosfera, to nadal to samo?
Bycie rodzicem powinno być czymś przyjętym i przekazywaniu dziecku ważny lekcji, ale i nie tylko. Podstawą to otoczenie miłością, ale nie zawsze można na to trafić, tylko zamiast tego ciszę...

Bałem się, że mogą ją stracić, minęło już kilka godzin, chociaż lekarze mówili, że jest wszystko w porządku i mogłem wrócić do domu, ja jednak wolałem cały czas być przy niej. Szczególnie, gdy poczułem jak uściska moją dłoń.

— Brakuje mi ciebie, mam nadzieję, że wszystkie siniaki w końcu się za goją. Pamiętam jak się śmialiśmy w domku, chciałbym, żeby wróciło to wszystko, ale już dzięki tobie nie musimy się tym martwić. Sądziłem, że jesteś zwariowana i trochę dziwna, ale to była tylko przykrywka. Nie doceniałem ciebie, a dzięki tobie nadal żyje — wyszeptałem i odgarnąłem jej kosmyk włosów z czoła.

— Naprawdę ją kochasz — usłyszałem nad sobą i spojrzałem w oczy lekarza, który kontrolował stan Flory.

— Jest dla mnie wszystkim. Pierwszy raz rozumiem co to znaczy miłość — westchnąłem.

— Dobrze, że Pan do niej mówi, może nic teraz na to nie wskazuje, że pacjentka to słyszy, ale po przebudzeniu będzie inaczej — powiedział, a ja się uśmiechnąłem.

Wyszedłem na chwilę z sali, żeby kupić sobie wodę i dostrzegłem nagle swoją rodzinę. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc co oni tutaj robią.

— Powinieneś wcześniej nam powiedzieć o wszystkim. Myślałam, że nam ufasz — powiedziała mama, a ja wywróciłem oczami.

— Ufam wam, ale to inna sytuacja — odparłem. — Ona nie jest taka jak inne, uratowała mnie.

— Będziecie mieć niezłe zaległości — wtrącił tata, a ja nie miałem pojęcia o co im chodzi.

— Nie było nas nie całe dwa tygodnie. Damy radę — powiedziałem.

— Dobrze, na początku byliśmy źli na ciebie. Ale tata Flory był u nas i wszystko nam wyjaśnił, możemy tam wejść?

Kiwnąłem głową, po czym zaprowadziłem ich do sali, gdzie była dziewczyna. Kiedy zobaczyłem, że Flora ma otwarte oczy, już wiedziałem jakie to uczucie, gdy kamień spada z serca.

— Hej — wyszeptała, a ja od razu do niej podbiegłem.

— Jak dobrze, że się obudziłaś — powiedziałem.

Widziałem jak się krzywi, gdy chciała się podnieść, jednak kiedy jej wzrok padł na moich rodziców spięła się.

— Dzień dobry — poprawiła się i nieśmiało się uśmiechnęła.

— Witamy kochanie. Jesteśmy wdzięczni za to, że uratowałaś nasze syna. Nigdy ci się za to nie odwdzięczymy — powiedziała moja rodzicielka, a ja odetchnąłem z ulgą.

Bałem się, że będą robić jej jakieś wyrzuty, ale na szczęście nie było takiej sytuacji. Chyba polubili Florę. Może nie rozmawialiśmy długo, bo za chwilę do pomieszczenia wszedł tata dziewczyny i chcieliśmy dać im prywatność.

— Chyba w końcu znalazłeś sobie normalną dziewczynę, synu — powiedział tata.

A ja musiałem przybrać mu rację...

**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro