🥀~Rozdział 34~🥀
🥀~Łzy~🥀
Perspektywa Xandera
Co trzeba zrobić, gdy się widzi swoją ukochaną osobę, która cierpi? Jesteśmy wtedy tak bezbronni, stajemy się zgubionymi dziećmi w mgle... Kolejny cios, uderzania, co jeśli możemy w jeden dzień wszystko straszyć? Nasze życie ma to do siebie, że często z nasz żartuję, związuje nam dłonie i czeka, czy będziemy w stanie się uwolnić.
Ile razy zdarzyło się tak, że wszystko chciałem rzucić w cholerę i po prostu zniknąć na chwilę. Kiedy byłem związku myślałem, że zaczyna mnie to wszystko uszczęśliwiać. Byłem popularny i miałem taką dziewczynę, ale prawda była taka, że to była tylko przykrywka. Chcieć a moc to dwie różne rzeczy.
Chcieć możemy prezent na święta, a móc to czyny, które robimy dla kogoś. Ja właśnie o rtm zapomniałem. Patrząc na Florę, która ryzykuje swoje życie, żeby mnie ratować, to był widok, którego nigdy nie zapomnę. Rozglądałem się na boki i dostrzegłem, że kilka osób jej kibicuje, ale to było wciąż za mało.
Podziwiałem jej ojca, który siedział i był wpatrzony w nią jak obrazem z kamienną miną oceniał każde jej posunięcie, kiedy obrywała nawet się nie skrzywił. Gdybym miał być na jego miejscu i moja córka walczyła, nie zachowałbym się tak spokojnie, to było za wiele dla mnie.
Jednak ludzie Glana wcale nie dawali za wygraną, zaczęli go dopingować, widziałem jak zaczyna mu się to podobać. Dlatego też nie wytrzymałem i musiałem coś zrobić :
- Flora! Flora! - zacząłem krzyczeć, ale nie byłem pewny czy mnie w tym tłumie było słychać.
Dopiero, gdy na chwilę nasze wzroki się spotkały, dostrzegłem na ułamek sekundy jej uśmiech. Za chwilę do mnie dołączyli się inni, może ojciec dziewczyny nie był z tego tak zadowolony, ale miałem go teraz gdzieś. Jeśli wyjdzie Flora z tego cało później będę się martwił tymjak go udobruchać.
- Co ty wyprawiasz? Rozproszysz ją - warknął, a ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
- Przepraszam Pana, ale widziałem nie raz podobne walki i dobrze wiem, jak ważny jest okrzyk wsparcia. Może Pan uważać mnie za nikogo, ale ja wiem, że to się przydaje. Chociaż tyle mogę zrobić, wiem doskonale, że Flora nie tylko mnie broni, ale również Pana - wyznałem i wróciłem do dopingowania.
Kiedy widziałem nowy wyraz bólu na jej twarzy oraz jak próbuje znów go przerzuć, czułem jak łzy mi zaczynają napływać do oczu, a serce zaczęło tak bić jakby miało wypaść. Chciałem być na jej miejscu, ale wiedziałem, że ona da radę.
Musiała do mnie wrócić nie było innej opcji...
****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro